piątek, 14 lutego 2014

Tragedy called love cz.1

   Yo minna!    
   No więc rozpoczynamy kolejne opowiadanie, tym razem Hichi uke. No i...jeny, nie wiem co napisać -.-'.  Ok..trochę o opku..Narracja 1-osobowa (znowu opowiada Ichi!), miejsce akcji : Karakura, no i...Kurosaki nie jest shinigami ^^. Jest on sobie takim (nie)zwykłym nastolatkiem z (nie)zwykłymi przyjaciółmi, którzy też nie są shinigami....Zepsułam niespodziankę?


*************************************************************************************************************************************************

   Ostatnio w moim życiu dużo się działo. Chciałbym to wszystko opisać, tak, aby przetrwało na wieki. Nie wiem, czy potrafię odwzorować to wszytko tak, jak było na prawdę, ale postaram się. To moja historia. Jestem Kurosaki Ichigo, mam 18 lat i po wakacjach pójdę na studia. To, co chciałbym przekazać, to ostatnie 2 lata mojego życia. Niezapomniane 2 lata, po których nic już nie jest takie samo...
    Ale zacznijmy od początku. Cofnijmy się o te dwa lata w tył...
    Dzień, który raz na zawsze odmienił moje życie, zapowiadał się normalnie. Miałem wtedy 16 lat, chodziłem do liceum w moim rodzinnym mieście, Karakurze. Nie jest to duża miejscowość, ale też nie wieś. Tu się wychowywałem i mieszkam nadal. Myślę jednak nad przeprowadzką. Za dużo tu wspomnień.
    W liceum głównie kolegowałem się z Chadem, Keigo i (? dziwie się sobie) Ishidą. Moje życie było normalne. Razem z chłopakami nie wyróżnialiśmy się zbytnio niczym, chyba, że Asano. On wyróżniał się swoją głupotą. Serio. Nie było drugiego takiego debila w całej Japonii...
    Keigo lubił życie towarzyskie. Zawsze wieczorami wyciągał nas na miasto. Wiele z tych wypadów przepłaciłem spaniem na lekcjach. Jedynie Ishida nigdy z nami wychodził. Musiał się uczyć.
    Najczęściej szwendaliśmy się bez celu po centrum. Czasami, kiedy mieliśmy przy sobie trochę grosza, wpadaliśmy do barów. Niezapomniane czasy. Jednak coś się wydarzyło. Coś, co sprawiło, że przestałem się z nimi przyjaźnić.
    W połowie roku doszli do nas nowi uczniowie z Yokohamy. Byli to Renji, Yumichika i Ikkaku. Niby nic takiego, a jednak.
    Siedziałem sobie spokojnie na przerwie z moimi kumplami, kiedy nagle podszedł do mnie jeden z tych nowych.
- Ty jesteś Kurosaki Ichigo? - zapytał Ayasegawa patrząc prosto na mnie.
- Tak.. - powiedziałem niepewnie, nie wiedząc, o co mu chodzi.
- Możemy porozmawiać? - w odpowiedzi skinąłem głową, czekając, aż zacznie. Nie wspominam, że Chada, Ishide i Keigo traktował jak powietrze.
- Ale..tak na osobności. - "A więc jednak ich zauważył." - pomyślałem i przewróciłem oczami.
- Czemu nie, tylko szybko. - zaraz potem wstałem i poszedłem za Yumichiką w boczny korytarz, zostawiając zszokowanych przyjaciół za sobą. (wszyscy wzrok 0_o).
    Co było najlepsze? Że w korytarzu stali Abarai i Madarame.
- Czy nie mieliśmy czasem rozmawiać na osobności?! - spytałem z wyrzutem.
- Oj Ichigo, nie gorączkuj się tak, chcieliśmy mieć cię tylko dla siebie... - odpowiedział mi czerwonowłosy. "Że co oni kurna chcieli???"
- Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na ty. - odburknąłem cicho, czerwieniąc się.
- Ale teraz już jesteśmy. - powiedział Abarai, po czym się uśmiechnął się...dziwnie. - Jestem Renji, to Yumichika. - wskazał głową na nietypowego chłopak (chodzi o te piórka) o fiołkowych oczach - A ten łysy to Ikkaku.
- Co??? - Madarame zareagował natychmiast. Chwycił Renjiego w pół i przewalił na ziemię, przygniatając mu twarz nogą. - Nie jestem łysy!!! Jest po prostu ogolony, jasne??? Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a ci nogi z dupy powyrywam!!!
- Jasne, jasne, tylko już ze mnie zejdź! - wykrzyczał Abarai i kiedy Ikkaku łaskawie zabrał z niego nogę, wstał. Ayasegawa tymczasem wyglądał, jakby dla niego takie sytuacje miały miejsce więcej, niż raz dziennie. -Yh...Przepraszam za niego.. - powiedział szkarłatnowłosy otrzepując mundurek z kurzu. - Przewrażliwiony jest i tyle... - szepnął do mnie tak, aby jego towarzysz go nie usłyszał. Ja uśmiechnąłem się tylko lekko do niego. Mimo tego całego zdarzenia, polubiłem ich. Nie wiedziałem tylko jeszcze, co z tego wszystkiego wyniknie..i czego oni ode mnie chcieli? - No więc.. - kontynuował Renji. - Mam sprawę. Właśnie po to chcieliśmy pogadać...Chodzi o to, że nikogo tu nie znamy, nie wiemy jak tu jest i w ogóle...Mógłbyś nas oprowadzić? - zapytał robiąc oczy szczeniaka.
- Jasne. - odpowiedziałem, na co wszyscy trzej uśmiechnęli się z wyraźną ulgą na twarzach.
- To idziemy? - wypalił Yumichika.
- No pewnie..Teraz?! - dopiero po chwili skumałem, o co chodziło. Tak...ten mój refleks...Jeszcze nie raz wpadałem przez niego w kłopoty.
- No a kiedy? - wtrącił się Madarame.
- Może tak po lekcjach? - zaproponowałem.
- Nie możemy teraz? Po lekcjach mamy inne plany. - wytłumaczył Abarai.
- Skoro tak... - odetchnąłem i ruszyłem w stronę stołówki, od której postanowiłem zacząć. Renji, Yumichika i Ikkaku podążyli za mną.
    Oprowadzenie ich po najważniejszych miejscach w szkole zajęło mi całą długą przerwę. Trochę było mi szkoda Chada, Ishidy i Keigo, bo na początku obiecywałem im, że zjem z nimi bento. Cóż, sprawy potoczyły się trochę inaczej.
    Naszą następną lekcją okazał się być język japoński. Gdy zadzwonił dzwonek, wszyscy usiedli w swoich ławkach. Czekaliśmy tak na naszą sen-sei, gdy nagle Rukia, która siedziała koło mnie, podała mi jakąś poskładaną karteczkę. Natychmiast domyśliłem się od kogo ona była, gdy dostrzegłem uśmiech Renjiego. A'propos. Wpadł on chyba w oko Kuchiki. Była moją najlepsza przyjaciółką, nie licząc chłopaków i dobrze ją znałem. Jej rozanielone spojrzenie wyraźnie wskazywało, że coś z nią nie tak. Nie zastanawiając się nad tym dłużej, rozłożyłem karteczkę i przeczytałem :
  Dzisiaj po szkole, ja, Yumichika i Ikkkaku wybieramy się do klubu.
Gadałem z chłopakami i postanowiliśmy w ramach odwdzięczenia się
za oprowadzenie, zabrać cię ze sobą. Idziesz na to? - nie myśląc długo, odpisałem :
  Co to za klub?
 Następnie podałem Rukii karteczkę, żeby mogła podać ją do Abaraia. Ta przystała na to chętnie i już po chwili otrzymałem odpowiedź :
  Niespodzianka ^3^
OK... - odpisałem niepewnie. Kiedy szkarłatnowłosy zobaczył, co odpisałem, wyszczerzył się w moim kierunku i szepnął przyjaciołom, że się zgodziłem.
   Nareszcie nastał koniec lekcji. Przeciągnąłem się i ruszyłem na spotkanie z moimi nowo-poznanymi przyjaciółmi. Byłem już przy końcu korytarza, kiedy nagle drogę zagrodził mi Asano.
- Ichigooo! A ty dokąd? Zawsze przecież wracamy razem!
- Wybacz, Keigo. nie tym razem. - powiedziałem i wyminąłem go.
- Ale jak to?! Gdzie idziesz? - wypytywał idąc krok w krok za mną.
- Nie ważne. - odparłem chcąc go jak najszybciej zbyć.
- Ale ja chcę wiedzieeeeć! - zatrzymałem się i odwróciłem przodem do niego. Asano w ostatniej chwili wyhamował, tak to by na mnie wpadł.
- Umówiłem się z kimś. - odparłem poważnie.
- Z dziewczyną??? I co? Jaka ona jest? Ma może jakieś fajne koleżanki? - zalał mnie lawiną pytań. Postanowiłem brnąć w moje kłamstwo dalej. Nie chciałem, by wiedział, gdzie idę tak naprawdę.
- Tak, tak, fajna jest, ale to tylko znajoma. Mogę zapytać, czy nie ma żadnej koleżanki-singielki.
- O tak tak tak tak tak! Ichigo, dzięki Ci!!!! To ja trzymam kciuki!!! - wykrzyczał i uciekł. Westchnąłem ciężko i ruszyłem na spotkanie z chłopakami.
   Abarai, Ayasegawa i Madarame  już na mnie czekali.
- Yo Ichigo! Już myśleliśmy, że nie przyjdziesz! - powitał mnie Renji.
- Yo..powiecie mi teraz, gdzie w końcu idziemy? - zapytałem po raz kolejny.
- N-I-E... - powiedział Yumichika dzieląc wyraz na literki. Zabrzmiało to jakoś tak..zmysłowo? Hmmm...dla mnie wydawało się to dziwnie podejrzane, szczególnie, że Ikkaku spojrzał w tej samej chwili Ayasegawe..."E..ok..nie będę w to wnikać " -pomyślałem i dałem za wygraną. Ruszyliśmy w zupełnie nieznanym mi kierunku.
   Jeśli myślicie, że poszliśmy do jakiegoś baru, kawiarni, na koncert czy chociażby do parku to grubo się mylicie. Po 35 minutach drogi stanęliśmy przed najsławniejszym gejowskim klubem go go.
- Że co kurna????! - wydarłem się, kiedy Ikkaku gestem zachęcił mnie do wejścia.

****************************************************************************************************************
     Ok, jestem ciekawa, jak podoba Wam się cz.1 ^3^. Te opowiadanie będzie zaliczać się do tasiemców. Nie wiem, czy to dobrze, Wy musicie ocenić.
    Ojoj. Dzisiaj Walentynki. Nie lubię tego święta -.-'. Walentynki od pewnego czasu spędzam z anime i wiecie co? Dobrze mi z tym. Myślałam jeszcze o tym, aby dodać posta walentynkowego, ale jakoś tak mi się zapomniało, poza tym, nie wiedziałabym raczej, co takiego napisać...(nieobeznana w tym święcie.) No cóż, mam cichą nadzieję, że pierwsza część TCL będzie wystarczającym prezentem na walentynki.
     No, to wszystko. Kontynuacja w środę *w*

5 komentarzy:

  1. Że co niby? W środe, ja chcę już, teraz, zaraz nooooooooooo....
    Walentynki są fajnee szczególnie gdy ogladasz to szczęscie na twarzy naszego kolegi, z dzisiejszych walentynek ^^
    No dodaj szybciej ten rozdział *słodkie oczka*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdanie "chcieliśmy mieć cię tylko dla siebie" powiedziało mi wszystko :D I co, pewnie Shiro będzie tańczył na rurze? :P Notka zbyt krótka! :foch:

    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, czy next nie powinien pojawić się już wczoraj? Dziś czwartek, trochę spóźniona jesteś xD Dodasz dzisiaj? Mam taką nadzieję, bo nie doczekam się, co będzie w tym klubie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :) Strasznie mi się spodobał pomysł z tym klubem.

    OdpowiedzUsuń
  5. fajnie sie zaczyna czytam dalej

    OdpowiedzUsuń