http://www.youtube.com/watch?v=lT67liGjZhw&list=WLVdPBJnbsYKd6ruw-VoHpePC32BUEkgLY
- pasująca muzyczka :3
****************************************************************************************************************************************************
Urahara zaniepokojony tym nagłym krzykiem, założył na głowę swój kapelusz i wyszedł przed swój sklep. Zobaczył tam coś, czego nigdy w życiu nie spodziewałby się zobaczyć : klęczący, płaczący Ichigo i Rukia, a tuż obok nich, prawie zupełnie niewzruszony Abarai. Nikt nawet nie zauważył przyjścia Kisuke.
- Halo, co się tutaj dzieje? - próbował zwrócić na siebie uwagę. W końcu mu się udało. Renji powoli odwrócił się od zrozpaczonych przyjaciół i podszedł do sklepikarza.
- Ichigo właśnie dowiedział się o śmierci rodziny. - powiedział. Jego twarz nie ukazywała prawie żadnych emocji.
- Mówiłem, że najlepiej, gdyby się o tym dowiedział będąc u mnie. - westchnął Urahara i ponownie spojrzał na Kurosakiego. Był w naprawdę ciężkim emocjonalnie, stanie.
- Przecież jest u ciebie! - powiedział Renji patrząc na bramę, którą niedawno przekroczyli.
- Chodziło mi oto, aby był wtedy u mnie w domu. A z resztą, po prostu przekonaj go teraz, aby wszedł do środka.
- Niby jak?! Nie widzisz, w jakim jest stanie?!
- Ehhh... - Urahara westchnął ciężko po raz kolejny i podszedł do dwójki klęczącej na ziemi.
- Kuchiki - san, Kurosaki - san. - zwrócił się do nich. Zareagowała jedynie Rukia. Ichigo nadal patrzył martwo w ziemię, na której pojawiało się co raz więcej słonych kropel.
- T-Tak? - odezwała się czarnowłosa.
- Wejdźmy do mnie. Zaparzę herbatę, uspokoicie się i będziemy mogli porozmawiać...
- Porozmawiać o czym?! - wybuchnął nagle nastolatek. - Moja rodzina nie żyje! I o czym ja mam teraz z wami rozmawiać??! Obiecywałem tyle razy, ze będę ich chronić i co?! I nic z tego! Oni odeszli...
- Ichigo...- szepnęła Rukia i wstała podając mu rękę. Zastępczy jej jednak nie przyjął. Wstał sam, po czym zachwiał się lekko. Jednak nie upadł. Patrzył wyzywająco na Uraharę, jakby chciał powiedzieć : Odpieprz się. nie wiesz, co czuję. Kisukie jednak nie odpuszczał.
- Ichigo, musisz wziąć się w garść. Niezależnie od tego, czy żyjesz sam, czy z innymi, nie możesz odwracać się za siebie. Musisz iść na przód. Jeśli nie mogłeś ochronić swojej rodziny, znaczy to, że nikt nie mógł! Wejdź z nami do środka. Tam ochłoniesz i spróbujemy dowiedzieć się, co się stało...
- Ale ja nic nie pamiętam... - wychrypiał Kurosaki. Przez ten płacz, zdarł sobie całe gardło.
- Nie szkodzi. Istnieją różne sposoby na to, żebyś mógł sobie przypomnieć.
- Po co? Nie chcę żyć bez nich...Co to za różnica, co się tam stało, skoro oni nie żyją? W jednej chwili straciłem wszystkich swoich bliskich!
- Nie mów tak. - przerwał stanowczo Urahara. - Ktoś cię uratował, tak jak kiedyś twoja matka. Chcesz, żeby ofiary tych wszystkich ludzi, którzy chronili ciebie, poszły na marne?!
- Nie chcę...- szepnął nastolatek i spuścił głowę.
- Chodźmy do mnie. - powiedział jeszcze raz sklepikarz i ruszył przodem. Za nim poszli Renji i Rukia. Ichigo jeszcze chwile się wahał. Odwrócił się i spojrzał w dal. Słońce już jakiś czas temu zchowało się za horyzontem. Teraz jedyne światło dawał księżyc i gwiazdy. W "mieście" nie było przecież prądu. Kurosaki znowu zaczął zatracać się w rozmyśleniach. Kto go ochronił? Czemu akurat jego...?
- Ichigo! - krzyknęła Rukia, która jako pierwsza zorientowała się, że pomarańczowołowego nie ma razem z nimi.
- Już idę! - odkrzyknął shinigami i jeszcze po raz ostatni obejrzał się na to, co pozostało z jego rodzinnego miasteczka. Następnie przełknął łzy i dołączył do grupy w sklepie.
*
Hichigo przemierzał zniszczony i zalany wodą las. Szukał jakichkolwiek tropów wskazujących na wcześniejszą obecność tam hollowów. I znalazł. W powietrzu unosiły się resztki nieznanego mu dotąd reiatsu. To było na pewno to, czego szukał. Adjuchas imperious. Shinigamim tylko wydawał się, że zabili je wszystkie. W rzeczywistości pozostało jeszcze parę osobników, które po wielu latach zebrały razem siły. To w większości były hollowy, umiejące panować nad wodą. Stąd to Tsunami...
Shiro wyszedł z lasu. Tu ślad się urywał. "Szlag" - zaklął w myślach. Zmęczony tym łażeniem, usiadł na wielkim, przewalonym drzewie. " I co teraz...? Iść ich tropem, czy może...pójść i sprawdzić, jak czuje się król po stracie najbliższych...? Nie wiem..."
*
- Yhhh..Nie mogę! - jęknął Ichigo.
- To się postaraj! Zamknij oczy, będzie ci łatwiej. - Urahara był jednak nieugięty.
- Um..Wiesz dobrze, ze zawsze byłem kiepski w tych sprawach!
- Właśnie dlatego chcę ci pomóc!
- Ehhh..No nie mogę no! Ała! - krzyknął, kiedy Kisuke zdzielił go po głowie.
- Jeszcze raz. Rozluźnij się. - Kurosaki i sklepikarz siedzieli w sali treningowej pod sklepem. Tam Urahara udzielał Ichigo lekcji, jak otworzyć swój umysł. Gdyby nastolatkowi udał się to zrobić, można by łatwo dowiedzieć się, co stało się owej nocy, kiedy to chłopaka ochronił ktoś nieznajomy.
- Skoncentruj się. Nabierz głęboko powietrza. Właśnie tak. Pozwól wspomnieniom działać samym.. - ...i nagle wszystko mu się przypomniało. Tamtej nocy nie mógł spać. Podszedł do okna. Zobaczył tsunami. Biegł po schodach, aby obudzić i ostrzec rodzinę. I wtedy...jego głowa zdawała się być rozrywana na strzępy. Ból napierał na niego z każdej strony. Wtedy to właśnie tsunami uderzyło w jego dom. Ściana, przy której były schody, zaczęła zapadać się pod ciężarem wody. Niechybnie wszystko to runęło by na niego, gdyby nie..CO???
- Ichigo! - Urahara przywołał chłopaka "na powierzchnie". - Ichigo i co? Już wiesz kto to?
- Ja...Ja...
- No kto to?!
- Ja muszę iść... - wyszeptał i zerwał się na równe nogi. Zaraz potem już go nie było.
Nastolatek użył shunpo, by wydostać się ze sklepu. Już wiedział kto go uratował. Już wiedział, komu zawdzięczał życie. Nigdy by się tego nie domyślił...
*
Shirosaki również podjął pewną decyzję. Na pierwszym miejscu postawił psychikę osoby, którą kochał. Tak..Już od jakiegoś czasu zaczął zdawać sobie z tego sprawę. Kochał swojego króla. Nie chciał go stracić. Nie chciał się od jego oddalać, choć instynkt miał na ten temat nieco inne zdanie. Ichigo był mu potrzebny, aby nie czuć tej pustej dziury w sercu. Był mu potrzebny do egzystencji. Dlatego też postanowił jak najszybciej go odszukać, co nie było wcale trudne. Już po chwili udało mu się wyśledzić reiatsu Kurosakiego. Natychmiast udał się w jego stronę.
Już po minucie znalazł się dosłownie przed nim. Uznał, że takie wejście będzie najefektowniejsze. Ichigo mało co na niego nie wpadł. Zatrzymał się w ostatniej chwili.
- Hichigo..
- Brawo za błyskotliwość, wasza wysokość. Podobno ostatnio z twoją pamięcią nie jest za dobrze..- powiedział, po czym się roześmiał, tak, jak to miał w zwyczaju.
- Hichigo...ja już wszystko pamiętam.
- Niezmiernie miło mi z tego powodu...
- Dziękuję....Naprawdę ci dziękuję... - wydusił Kurosaki i zbliżył się do hollowa tak, ze prawie stykali się nosami.
- Widzę, że już z tobą trochę lepiej...Straciłeś rodzinę. Jakie to uczucie?
- Jak zwykle nietaktowny... - szepnął Ichigo i...przytulił się do swojego alter-ego. Shiro zamurowało. Spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego.
- Za mocno cię poturbowało? - zapytał z przekąsem, choć odwzajemnił uścisk.
- Może...Może naprawdę coś ze mną nie tak?
- Bo co?
- Bo przypomniałem sobie wszystko. I chyba się zakochałem. - powiedział pomarańczowowłosy i spojrzał głęboko w te złote oczy, które miał przed sobą. I oddał by wszystko, by mieć już zawsze.
- Czasami mnie wkurzasz! - warknął nagle Shiro. Ichigo nagle stracił całą pewność siebie. Wydawało mu się, że Hichigo odwzajemnia jego uczucia... - Jakie "chyba"?! Ja oczekuję pewności! - Ichigo na te słowa uśmiechnął się.
- Kocham cię, Hichi. Na pewno. - patrzyli na siebie jeszcze przez parę chwil, aż wreszcie Shirosaki pochylił się lekko i musnął usta Ichigo swoimi wargami. Były słodkie. Każde z nich czuło się jak w transie. Już po chwili ich języki splotły się w namiętnym pocałunku. Przylgnęli do siebie, całkowicie zatraceni w swoich uczuciach. Ichigo czynnie odwzajemnił pocałunek albinosa zagryzając przy końcu jego gorącą wargę. Wplótł jedną rękę w jego białe włosy. Było mu tak dobrze.. Wreszcie poczuł, że ktoś jest w stanie zastąpić mu zmarłą rodzinę.
- Ja też cię kocham, Ichi.
Jak tu ładnie! Widać, że masz więcej czasu, bo notka nie jest taka chaotyczna :D
OdpowiedzUsuńTak szybko wyznali sobie miłość? Wariaci! :D I co dalej? :o
A w piątek będzie opo o tym co myślę? Shiro Uke? :D
Tak...W środy zdecydowanie więcej czasu ^^ A w piątek...Tak. Shiro będzie uke. XDD
UsuńCo do nowego wyglądu strony to mnie zamurowało. Klikam w link, a tu nagle... but xD normalnie szok o.o Ale jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego :3
OdpowiedzUsuńA co do notki... szłodko xD wiedziałam że to Hichi uratował truskawę. Ale w życiu bym się nie spodziewała, że tsunami to robota hollowów(dobrze napisałam?)
I już się nie mogę doczekać następnej notki :3 Shiro uke... w końcu :D