czwartek, 19 grudnia 2013

WMZP - Shinigami zawieszony

   - No więc o co chodzi? - zapytałem Rukii.
- Głupcze, o to, że dzisiaj rano sama musiałam pozbyć się hollowa. Czemu mi nie pomogłeś? - zapytała z wyrzutem.
- Bo widzisz...ja byłem...zajęty. - w pewnym sensie była to prawda!
- Ichigo! - zdenerwowała się czarnowłosa. - Kłamiesz w żywe oczy! Nigdy nie byłeś dość zajęty, by pomóc jakiejś duszy. Zawsze na tego rodzaju misje chodziliśmy razem, a teraz co?
- Rukia...Naprawdę nie mogłem! Jest u mnie Hichigo, on zna mnie bardzo dobrze i gdyby Kon wszedł do mojego ciała, Shiro na pewno zauważyłby, że coś ze mną nie tak..
- Ichigo z tobą jest coś nie tak. Pomaganie i chronienie innych zawsze było dla ciebie najważniejsze...
- I nadal jest! - zdenerwowałem się.
- Jakoś tego po tobie nie widać!
- To udowodnię ci to przy najbliższej okazji.
- Nie musisz. Dzisiaj rano złożyłam raport do Soul Society. Zostajesz zawieszony w obowiązkach zastępczego Shinigami, aż do odwołania. Renji zajmie twoje miejsce na jakiś czas...Przykro mi, Ichigo. - dodała.
- Dlaczego?! - to było już po wyżej mojej godności.
- Zastanów się i sam odpowiedz sobie na to pytanie. Teraz oddaj mi odznakę. - powiedziała i wyciągnęła rękę w moją stronę. Chcąc, nie chcąc, wyciągnąłem odznakę z kieszeni spodni i podałem ją dziewczynie.
- Kiedy odzyskam ją z powrotem? - zapytałem smutnym głosem.
- nie wiem dokładnie. Najprawdopodobniej za jakieś...dwa miesiące ludzkiego czasu.
- Co?! - nie mogłem ukryć rozgoryczenia.
- To nie ode mnie zależy. Kapitan Kuchiki tak postanowił. - dodała poważnie. No tak, to przecież jej kochany Nii-sama... Ja natomiast nie mogłem się otrząsnąć. Dwa miesiące! "Przez dwa miesiąc to mogę się nie odzywać do Shiro, bo to tylko i wyłącznie jego wina!" - myślałem.
- Dobra Rukia, ja muszę spadać. Hichigo na mnie czeka. - mówiąc to, nie patrzyłem na nią. Gdy odwróciłem się z zamiarem odejścia, czarnowłosa chwyciła mnie za rękę.
- Wierzę, że następnym razem bardziej się postarzasz. - po tych słowach zwiesiła smutno głowę i puścił mnie. Ja natomiast odszedłem z stamtąd jak najszybciej, ze świadomością...a właściwie to bez żadnej świadomości. Byłem delikatnie ujmując wkurzony. A wszystko przez to, że byłem słaby. Zbyt słaby. Dałem się namówić na te kilka minut przyjemności, a w konsekwencji miałem być zawieszony w obowiązkach Shinigami. Gdybym wiedział...
- I co? Nagadał Ci? - zapytał Renji. Nawet nie zauważyłem, jak na niego wpadłem. >.<
- Oooo...Renji..eee..co? - zajęty własnymi przemyśleniami, nie usłyszałem co mówił. Już przeszło pół rku ze sobą nie rozmawialiśmy.
- Pytałem, o co Rukii chodziło. - powtórzył cierpliwie.
- A tam, o nic ciekawego. - skłamałem.
- Na pewno? Po tym przygnębieniu w twoich oczach, bym tego tak nie ujął. - czy  i się zdawało, czy w jego głosie dosłyszałem nutę...troski? Dziwne. Myślałem, że Renji jest zajęty.
- Rukia...ona...eh..zostałem zawieszony w obowiązkach shinigami. - przyznałem w końcu.
- Oh...przykro mi. - powiedział. - To pewnie dlatego mnie tu przysłali.
- Taaa...a jak ci się tam układa...? - zapytałem, chcąc zmienić temat.
- Heh.. - Renji zaśmiał się cicho pod nosem. - Nie za dobrze.
- Czemu? Coś z...Byakuyą?
- Trafiłeś! - mówiąc to, uśmiechnął się smutno. - Niedawno ze mną zerwał. Chodziło mu o to, że "nie jestem na jego poziomie", czy coś w tym guście. Ok, rozumiem go, on jest szlachcicem, a ja? Psem ulicznym....No, ale w takim razie po co ze mną chodził, przez cały ten czas? Jeśli byłem dla niego za cienki, trzeba było powiedzieć od razu, a nie dawać mi złudne nadzieje... A co u ciebie?
- Hm..po tym co powiedziałeś, trochę głupio mi się przyznać. Współczuję ci, naprawdę...Zawsze wiedziałem, że z Byakuyii to taki zimny gość, ale żeby być aż tak wrednym?
- Dobra, dobra Ichi, nie zmieniaj tematu. - urwał mi czerwonowłosy
- Tak więc...u mnie jest dobrze. Nawet bardzo. - odpowiedziałem z czystym sumieniem.
- Tak myślałem...- mruknął cicho Renji. - Pójdę już. Muszę jeszcze uzgodnić z Rukią, gdzie będę mieszkać przez ten czas. Trzymaj się tam jakoś. Spróbuję namówić Rukię, żeby pogadała z Byakuyą i ukróciła ci trochę zawieszenie... - powiedział i puścił mi oczko.
- Dzięki...- odpowiedziałem i mimowolnie zarumieniłem się. Przypomniały mi się te wszystkie chwile spędzone z czerwonowłosym...Jednak nie trwało to długo. Kątem oka dostrzegłem w oddali Shiro, który szedł w moim kierunku, wyraźnie zły.
- Truskaweczko moja kochana, co to miało być, ja się pytam!
- Co? - udawałem głupiego. Coś dobrze mi to ostatnio wychodzi...
- Zrobiłeś się czerwony po tej rozmowie z Renjim...Ciekawe o czym tam sobie rozmawialiście... - powiedział Hichi nienaturalnie przesłodzonym tonem.
- A daj spokój, to wcale nie przez niego! - skłamałem.
- Mhm....A to, że ci stanął, to też nie przez niego?! - zapytał hamując złość. Mimowolnie spojrzałem na wypukłość w spodniach.
- Oj Hichi! A właśnie! - zmiana tematu też dobrze mi idzie ostatnimi czasy... - Rukia zawiesiła mnie w obowiązkach strażnika śmierci. I to przez Ciebie.
- Normalnie powiedziałbym, ze to świetnie, bo więcej czasu będziemy mieli tylko dla siebie, ale teraz powiem : nie zmieniaj tematu! Mówiłeś mi przecież, że to twój były, że jest zajęty i takie tam, więc dlaczego? Dlaczego ty...aż tak się nim podniecasz?! Ja ci już nie wystarczam, prawda?!
- Shiro, to nie tak! - krzyknąłem. Jakaś  przechodząca obok nas uczennica dziwnie się na nas spojrzała. Mnie to jednak nie ruszyło.
- A jak?! - zalbinos również podniósł głos do maximum.
- Nie wiem! Nie wiem, jak to się stało, Ok? Nie gadaliśmy o niczym takim, on nic takiego nie zrobił, więc nie wiem, czemu moje ciało tak zareagowało. Może to przez to, że kiedyś ze sobą byliśmy, ale to już rozdział zamknięty. Tylko ty się dla mnie liczysz! - powiedziałem i jakby na potwierdzenie, łapczywie wpiłem się w jego usta. Shiro oddał pocałunek, co odebrałem jako potwierdzenie tego, że mi wybacza. - Przepraszam. - szepnąłem, gdy już oderwaliśmy się od siebie.
- Nic się nie stało, ale musisz mi to wynagrodzić.
- Jak? - zaciekawiłem się?
- Zobaczysz...- odpowiedział Shiro i uśmiechnął się tajemniczo. - Mamy jeszcze jakieś lekcje?
- Tak...angielski. I to chyba wszystko. - odpowiedziałem.
- Dobra, to chodźmy na ten angielski, ale przedtem... - tu urwał na chwilę. - Idź do łazieniki i rozpraw się ze swoim małym problemem. No chyba, że chcesz, żebym ci pomógł?
- Nie...poradzę sobie. - powiedziałem i ruszyłem do łazienki, która znajdowała się zaskakująco blisko. Jeśli chodziło o te sprawy, to ja bardzo chętnie, tylko nie w szkole. Sam też umiem zrobić co nieco.





*************************************************************************************************************************************
   Następna część tradycyjnie w poniedziałek. Chociaż....w sumie to mogłabym dodać i jutro. Wypatrujcie uważnie! Ze mną to nigdy nic nie wiadomo...

1 komentarz:

  1. CO?!?! Jak?! Czemu?! Ichigo zawieszony? NA 2 MIESIĄCE?!?! Nie no, no ja nie mogę... I Renji zarywa do Ichigo? Bo tak to wygląda... Renji nie z Byakuyą? Kurde, same pytania... I brak logiki xD

    OdpowiedzUsuń