Poszliśmy, jak chciał Hichi, do parku. Po drodze mijaliśmy wystawy różnych sklepów. Dlatego też przez hollowa, który chciał każdą z nich dokładnie obejrzeć, szliśmy do parku trzy razy dłużej niż idzie się tam normalnie. Kiedy nareszcie tam doszliśmy, nie zostało nam dużo czasu do kolacji. Słońce zaczęło powoli chować się za horyzontem. My jednak, mimo wszystko, szliśmy dalej, objęci wpół, po krętych ścieżkach parku. To wszystko musiało wyglądać jak jakaś scena z filmu. Ja jednak czułem się nadzwyczaj dobrze, objęty przez silne ramię Shirosakiego. Wydawało się, że nic nie może popsuć tej wyjątkowej chwili. A jednak.
- Oooo! Co to? - zapytał Shiro i niczym małe dziecko podbiegł do kaczki, która zaczęła przed nim w popłochu uciekać.
- To kaczka! - zawołałem za nim i uśmiechnąłem się szeroko. To było niezwykłe. To, co we mnie i w moich przyjaciołach nie wywoływało żadnych reakcji, oczarowywało hollowa, gdy tylko nań spojrzał, Po chwili już całkowicie straciłem swojego chłopaka z oczu. Pobiegł za kaczką w stronę stawu, który mieścił się niedaleko. Rozejrzałem się uważnie dookoła. Eh...jak ja tu dawno nie byłem! Ostatnio to chyba z Tatsuki..Już zapomniałem jak często tu razem przychodziliśmy, gdy byłem jeszcze mały i ONA jeszcze żyła. To było nasze ulubione miejsce. Wszędzie przepływały malutkie strumyczki, które z miejscem łączyły się w jeden wielki staw. Wszystkie szersze i głębsze jego odnogi miały nad sobą mostki, aby można było jakoś przedostać się na przeciwną stronę. Wszedłem na jeden z nich. O dziwo można było zobaczyć z niego w oddali Shiro, który zrezygnowany pogonią za kaczką, stał teraz nad brzegiem stawu wypatrując w nim ryb. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Jednak trwało to tylko kilka chwil. Stałem na moście opierając się rękami o jego balustrady, bacznie obserwując drzewa i krzewy za plecami albinosa. Jeszcze przed chwilą wydawało mi się, że kogoś tam dostrzegłem...
- Shiro! - zawołałem. Hichigo odwrócił się w moją stronę i pomachał mi. - Chodź, zbieramy się! - widocznie usłyszał, bo ruszył w moim kierunku. Jednak nagle z tych samych zarośli, które tak namiętnie obserwowałem wybiegły jakieś dresy i rzuciły się na Hichigo. Zaskoczony tym nagłym atakiem, Shirosaki nie zdążył uniknąć pierwszych paru ciosów od 6 przeciwników naraz. - Shiro! - wydarłem się i puściłem biegiem, aby mu pomóc. Gdyby się tak zastanowić, to chyba nigdy przedtem nie biegłem równie szybko. W kilka sekund znalazłem się przy pustym i ochroniłem go przed kolejną salwą ciosów. Dostałem w brzuch. Fala bólu ogarnęła moje ciało, kumulując się w tamtym miejscu. Poczułem jak coś ciepłego pochodzi mi do gardła. Po chwili obok mnie wylądowała kałuża krwi. Bolało. Miałem jednak w sobie tę świadomość, że ochroniłem własnego chłopaka. Wtedy tylko to się dla mnie liczyło. Żeby nie zostać dłużnym naszym oprawcom, także uderzyłem jednego z całej siły w szczękę.
- Oż ty gnoju..! - wywarczał ledwo, trzymając się za obolałe miejsce. Już zamierzał mi oddać, kiedy Shirosaki złapał jego rękę w locie i wykręcił. Dresiarz zawył z bólu i wściekłości. Co się stało dalej? Nie pamiętam. Przynajmniej, nie wszystko. Jednak co czułem ostatnie, przed zapadnięciem w błoga nieświadomość był tępy ból w tylnej części czaszki.
Obudziłem się w ramionach Shiro. Niósł mnie. Kiedy spostrzegł, że odzyskałem przytomność, odetchnął z ulgą.
- Całe szczęście..- szepnął. Po chwili dodał już nieco głośniej i spokojniej. - Boli cię jeszcze? - rzeczywiście. Dopiero po jego pytaniu zdałem sobie sprawę, że faktycznie żadna z ran już mnie nie bolała.
- N-Nie...- odpowiedziałem. - Jak ty to..
- Demoniczna magia. - wtrącił krótko.
- Potrafisz jej używać? - zapytałem zaskoczony.
- W końcu jestem hollowem. Nawet jeśli twoim, to wciąż nim pozostaję. To dla mnie normalne. Już nie raz leczyłem ci rany. - wyraźnie nie mogłem ukryć zaskoczenia, malującego się na mojej twarzy. - Przepraszam.. - dodał jeszcze po chwili, zwieszając głowę. Nie wiedziałem, o co mu chodzi.
- Za co?
- Ochroniłeś mnie własnym ciałem, a kiedy ten gostek uderzył cię w głowę..nie zdążyłem go powstrzymać i...
- Nie żartuj! - uniosłem się. - To nie twoja wina. Zrobiłeś, co mogłeś. Poza tym, biegnąc tam i pomagając ci, sam wiedziałem w co się pakuję i że mogę przy tym oberwać. Więc przestań.
- Dobrze. Tylko nie denerwuj się już tak. Nie wyglądasz najlepiej, jesteś cały blady. - powiedział stroskanym głosem.
- Może w końcu choć trochę cie przypominam... - odpowiedziałem z sarkazmem i uśmiechnąłem się lekko. Sam z resztą nie wyglądał za dobrze...
Chwile potem znaleźliśmy się przed moim domem. Było już zupełnie ciemno. Hichi dał mi zejść na ziemię. Nie miałem siły na logiczne myślenie. Po prostu, wciąż jeszcze lekko chwiejąc się na nogach, otworzyłem drzwi. Ze środka wyskoczył nagle mój ojciec. Chciał się na mnie rzucić i gdyby nie Shiro, który w porę mnie odciągnął, udałoby mu się to.
- Ichigoooooooooo! Gdzie ty się szlajasz? Już dawno po kolacji i.. - wtedy ojciec przyjrzał mi się dokładniej i już całkiem na poważnie, dokończył. - ...co ci się stało? - potem z kolei jego wzrok padł na albinosa. - A ty jesteś...?
- Um...dobry wieczór..- mruknął cicho hollow. - Jestem Hichigo Shirosaki. Poznałem się niedawno z pana synem i dzisiaj poszliśmy się spotkać w parku. Tam jednak zaskoczyły nas jakieś typy, które rzuciły się na nas z pięściami. Trochę nas potrubowali... - dodał na koniec.
- "Trochę" to mało powiedziane!! - wykrzyknął już na swój sposób, ojciec. - Wchodźcie do domu, opatrzę was. - dokończył uśmiechając się dumnie.
- Tato. - spojrzałem na niego poważnie. - Nic poważnego nam nie jest. Mam tylko prośbę. Czy Hichigo może u nas zostać przez jakiś czas? Oni go prześladują.. - skłamałem bez mrugnięcia okiem, aby dać jakiś dobry powód.
- Naturalnie! Po tym wszystkim...Zaraz przygotuję miejsce do spania w pokoju gościnnym...
- Nie trzeba. - przerwałem mu krótko i gestem nakazałem Hichiemu wejść do środka. Gdy tylko zdjęliśmy w przedpokoju buty, od razu pobiegliśmy na górę, do mojego pokoju. Ale jeszcze wcześniej dobiegł nas z oddali głos ojca :
- Jak to?? To gdzie on będzie spać???
************************************************************************************************************************************************
Następna część w poniedziałek. Mam jeszcze taką uwagę do tekstu.. dla tych, którzy się nie domyślili, ONA - to matka Ichigo. W sensie, jak jeszcze żyła to razem chodzili do parku. XD
I jak myślicie...gdzie Hichigo będzie spać?? :3 A tak w ogóle to..podoba się?
Już nie mogę się doczekać kolejnej części :D To jak Ichigo obronił Shiro było jak dla mnie słodkie :3 I jak na moją wyobraźnię to Hichi będzie spać w... szafie? Albo u Ichigo w łóżku? Mam jeszcze kilka opcji, ale wolę jej zachować dla siebie xD Pozdro ;)
OdpowiedzUsuń