- Ich...chodźmy spać w szafie...
- Nie ma mowy. - odpowiedziałem. - Tam jest strasznie niewygodnie!
- No proszę! - jęczał.
- Jak chcesz iść to proszę bardzo, ale beze mnie.
- Ichi.. - szepnął i uśmiechnął się drapieżnie. Nagle poczułem jak jego dłoń wślizguje się pod moje bokserki i zaciska na moim przyrodzeniu.
- Shiro...arh... - nie umiałem mu się oprzeć, nie wspominając o stawianiu się. - No dobra...chodź. - powiedziałem cicho. Uradowany Hichi natychmiast wyskoczył z łóżka i pociągnął mnia za sobą.
Miałem rację. W szafie było niewygodnie. I to cholernie. Nie mogłem zasnąć. Odprężałem się, zamykałem oczy, a tu guzik. Nic. "Twardo mi..." - myślałem. Albinosa najwyraźniej również dręczyła bezsenność, bo wiercił się niemiłosiernie.
- A widzisz? - odezwałem się do niego. - Tu jest niewygodnie.
- Trudno. - odparł Shiro. Jak on się na coś uprze, to tak łatwo nie odpuści...eh.. - Nie mogę zasnąć. - wyznał w końcu.
- To tak jak ja.
- Porozmawiamy o czymś?
- Przecież cały czas rozmawiamy.
- No! Wiem, ale mi chodziło o co innego... - starał się wytłumaczyć.
- O co? - jak ja lubię się z nim tak droczyć!
- O nic. Idę spać. - powiedział Shiro i odwrócił się do mnie plecami.
- Oj Shiro, no żartuję tylko.. O czym chcesz rozmawiać?
- O nas. - odburknął, ciągle zły.
- Dobra...To...
- Kochasz mnie? - przerwał mi Hichi i odwrócił się twarzą do mnie. Światło księżyca, wpadające do szafy przez szparę, oświetlało jego bladą cerę.
- Oczywiście, że tak. - odpowiedziałem. Nie wiedziałem, o co albinosowi chodzi. Nie mogłem nic odczytać z wyrazu jego twarzy. Nie pierwszy raz, z resztą. - A ty mnie?
- Ichigo...Tak, kocham cię. Jesteś moim światłem. To ty dajesz mi nadzieję, na nowe jutro. Nie umiem wyrazić słowami, jak bardzo mi na tobie zależy...Jesteś dla mnie jak narkotyk...Boję się jednego..że kiedyś przyjdzie taki dzień, że mnie opuścisz...
- Shiro! - krzyknąłem zdenerwowany i usiadłem. - Ja nigdy cię nie zostawię! - Hichigo także usiadł. Spojrzał na mnie swoimi pięknymi, złotymi oczami, a ja zacząłem go całować. Trwało to bardzo, bardzo długo. Nasze języki tańczyły ze sobą w tańcu namiętności, ślina stróżkami ciekła nam po brodach, powietrze niemiłosiernie szybko się kończyło, ale nie przerywaliśmy.
- Nie zostawisz mnie? - zapytał Shiro, gdy przerwaliśmy tę chwilę. - Na pewno?
- Na pewno! - odpowiedziałem szybko. Położyliśmy się obok siebie....tak miało być...Już na zawsze. Hichigo przytulił się do mnie, a ja ułożyłem głowę tak, jak zwykle - w zagłębieniu jego szyi. Czułem się przy ni bezpieczny. Nagle Shiro uniósł lekko głowę i przysunął się bliżej mnie, jeśli to w ogóle możliwe. Zatopił rękę w moich wilgotnych włosach i zaczął badać każdy kosmyk z osobna. Zamruczałem cicho, dając do zrozumienia, że ta lekka pieszczota bardzo mi się podoba. Zaraz potem jego zimne dłonie zaczęły błądzi po moim rozpalonym torsie. Zdjął mi koszulkę, więc i ja nie pozostałem dłużny. Chwilę potem byliśmy zupełnie nadzy.
- Hichi...go... - wydyszałem nie mogąc powstrzymać rosnącego podniecenia. Jego ręka powędrowała mi na krocze. - Aaaa...Hichi...nie baw się tak ze mną...weź mnie..teraz! - wyjęczałem, a czując jak jego ręka porusza się co raz szybciej, doszedłem, brudząc przy tym prześcieradło. Zapowiadała się długa i ciekawa noc!

Dzisiaj niestety trochę krócej. Muszę napisać jeszcze tego świątecznego fanfika...Mam nadzieję, że jakoś wytrzymacie do jutra! ^.^ Wkładam w niego całe serce i moją miłość do tej parki. Mam nadzieję, że i wam się spodoba ♥ Mam dzisiaj imieniny, więc przyłożę się do tego ze zdwojoną mocą!
Dobra, dosyć biadolenia, post pojawi się jutro, między godziną 16 a 18...
To jest takie kawaii <3 Kocham Twojego bloga i Twoje opowiadania, i jeszcze ten piękny art na końcu opowiadania aww *.* Już nie mogę doczekać się dalszych części :)
OdpowiedzUsuń