Ichigo dokuśtakał do łazienki męskiej o dwa korytarze dalej od swojego pokoju. Stanął naprzeciw lustra, kule odstawił na bok i oparł się rękoma o brzeg umywalki. Popatrzył na siebie samego przez pryzmat lustra. Oczy miał podkrążone, policzki czerwone, pomarańczowe włosy w nieładzie, a jego koszula od szpitalnej piżamy wciąż jeszcze przesiknięta była potem.
Odkręcił wodę i przemył twarz. Naprawdę, nie miał siły mierzyć się z przeszłością. Było mu z tego powodu głupio, bo Shiro przecież pytał go, czy na pewno chce wiedzieć, co zdarzyło się przed wypadkiem. Gdyby powiedział, że nie jest...że nie chce...to byłoby mu ławiej. I to o ile! Jednak nie uciekł od problemu. Zmierzył się z nim, musiał liczyć się ze stratami...
Zdawać by się mogło, że to odzyskanie pamięci przyniesie odpowiedź na wiele niewiadomych. Stało się jednak wręcz przeciwnie. Kurosaki układał sobie w głowie co raz więcej kolejnych pytań. Co stało się z Ayame? Z Hirako? Czemu żadne z nich nie przyszło go odwiedzić? No, w sumie to nie dziwił się Daichi. Ona miała święte prawo go nienawidzić. Ale Shinji? A jego inni przyjaciele? Chociażby ci, którzy byli u niego na wieczorze kawalerskim. Co z nimi..?
Teraz nic mu już nie zostało. Nic, oprócz...
- Ichigo! - do łazienki wbiegł Shiro. Gdy tylko zobaczył chłopaka, od razu do niego podszedł i...mocno przytulił.
- Przepraszam. - szepnął, przyciskając do siebie zaskoczonego Kurosakiego. - Nie powinienem...ale to najszybszy sposób na zbicie temperatury. - wytłumaczył, po czym przyłożył wierzch dłoni do czoła rudzielca. - Już lepiej. - odetchnął, po czym na nowo przyciągnął do siebie chłopaka. Ichi się nie odzywał. W końcu niepewnie przeniósł ręce na plecy albinosa i wtulił głowę w zagłębienie jego szyi. Shirosaki był wyższy, więc bez problemu mu się to udało. Było mu tak miło...tak ciepło w sercu. Uśmiechnął się leciutko. Dał się ponieść chwili, stanął na palcach i delikatnie musnął wargami usta Hichigo. Shiro rozszerzył oczy na podkreślenie swojego zaskoczenia. Ichi nie przejął się tym jednak. Poprawił albinosowi okulary zjeżdżające z nosa i przytulił, tym razem z własnej inicjatywy.
Stali tak ok.5 minut w absolutnej ciszy. W końcu Hichi niepewnie odsunął się od Kurosakiego i powiedział :
- Wiem, że ciężko ci po tym, co zobaczyłeś. Rozumiem, że wróciła ci pamięć? - pomarańczowowłosy skinął głową. - To dobrze...w każdym razie wiedz, że możesz mieć we mnie oparcie. Mów mi wszystko. Chcę wiedzieć, co cię dręczy. Chcę lepiej poznać. Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłem chyba mogę pozwolić sobie na odrobinę egoizmu...
- Dziękuje. Nie gniewam się już. - wyszeptał Ichigo, po czym chwycił dłoń lekarza. - Chodźmy. - powiedział i lekko go pociągnął.
W końcu na powrót znaleźli się w pokoju chłopaka. Ichi wszedł do łóżka, a Hichi nakrył go kołdrą.
- Śpij. - polecił mu, po czym skierował się w stronę wyjścia. Powstrzymał go jednak głos Kurosakiego.
- Zostań...aż nie zasnę...- albinos uśmiechnął się, usiadł na skraju łóżka i zaczął gładzić włosy rudzielca, puki ten nie zasnął.
Następnego dnia rano obudziła chłopaka Hinamori, która przyniosła mu śniadanie. Porozmawiali trochę razem, pośmiali się. Dzień zapowiadał się na udany. Potem dziewczyna musiała iść, tłumacząc się obowiązkami. O 9 przyszedł Shiro. Zbadał go, a następnie poczochrał po włosach.
- Wpadnę po południu. Do tego czasu ogarnij swoje rzeczy i tym podobne...
- A co się stało?
- Wracasz na salę obserwacji.
Po obiedzie Kurosaki był już spakowany. Shiro nie pozwolił mu się nudzić, bo przyszedł zaraz po tym, kiedy chłopak ogarnął swoje rzeczy. Wziął jego walizki i razem poszli na salę obserwacji.
Wszystko było tam na swoim miejscu, jedynie jego wcześniejsza sąsiadka o złocistych włosach, zniknęła. Ichigo dowiedział się od albinosa, iż owa kobieta wyszła już ze szpitala. Na sali było teraz jakoś tak dziwnie...spokojnie. Staruszek w kącie sali drzemał, pochrapując cicho. Kurosaki wszedł do łóżka i oparł się o poduszkę.
- Kiedy będę mógł zacząć rehabilitację? - zapytał Shirosakiego, który przysiadł się do niego.
- Jak zrosną ci się żebra - odpowiedział wesoło Hichi. Następnie, rozejrzał się wokół (czy aby nikt nie patrzy...), po czym pochylił się ku pomarańczowowłosyemu.
- Nie mogę się doczekać, kiedy u mnie zamieszkasz. - wymruczał mu do ucha. Kurosaki wzdrygnał się lekko. Jego serce znowu zaczęło bić szybciej, a jego policzki zalśniły szkarłatem.
- Czemu mówisz takie rzeczy...
- Jakie? :3
- No...nie uważasz, że to krępujące?
- Ani trochę. - i jakby na potwierdzenie swoich słów, pocałował go zachłannie. Z każdym ruchem ich języków, Ichi czuł narastające podniecenie. Nie rozumiał tego dokładnie. Mimo, iż był już z mężczyzną, to wszystko wydawało mu się dziwnie obce przy albinosie. Nagle na korytarzu dało się słyszeć odgłos damskich szpilek, stukających obcasami o podłogę. Jak na komendę, obaj odskoczyli od siebie i szybko przetarli usta. Na salę weszła dziewczyna. Miała długie do pasa, złociste włosy, kasztanowe oczy, duże, pełne usta w kolorze dojrzałych malin. Ubrana była w kremową bluzkę z długim rękawem oraz długą, luźną spódnice w kolorze ciemnej czerwieni. Rozejrzała się po sali, a gdy tylko ujrzała Ichiego od razu do niego podbiegła. To była Ayame Daichi.
- Ichigo!!! Dzięki Bogu, twój ojciec mówił, że nie żyjesz! Ale ja nie mogłam w to uwierzyć, po prostu nie mogłam! Przeszukałam wszystkie szpitale w mieście, ale w końcu cię znalazłam! - wszystko to wypowiedziała na jednym wydechu. Następnie ze łzami w oczach rzuciła się w "objęcia" Kurosakiego.
Widząc całe to zamieszanie, Shirosaki dyskretnie wymknął się z pomieszczenia na korytarz. Poszedł do swojego prywatnego gabinetu. Kiedy już się tam znalazł, kopnął z całej siły w bogu ducha winne biurko. Był wściekły. Kim ona była? Za kogo się uważała? Shiro wiedział o niej tylko jedno. To ona była na zdjęciach, które pokazał chłopakowi. Do tej chwili nie widział, co ona dla niego znaczyła. Ale bardzo nie spodobało mu się, że rzuciła się na chłopaka, a ten nie wypowiedział ani słowa sprzeciwu. Hichigo odetchnął głęboko i usiadł w swoim fotelu, zakładając nogi na biurko. Zdjął okulary z nosa i przetarł je skrawkiem koszuli. Czyżby stawał się zazdrosny...? O jakąś kobietę?Eh...
Albinos przebywał w swoim gabinecie około 15 minut, próbując się uspokoić. Kiedy w końcu mu się to udało, postanowił przejść się do recepcji i sprawdzić, czy miał jeszcze na dziś umówioną jakąś wizytę. Nie lubił swojej pracy. Kiedyś to ojciec wymusił na nim, aby poszedł na medycynę. Zrobił to, choć niechętnie. Kiedy skończył studia, nie pozostało mu nic innego, jak tylko zająć się medyczną specjalizacją. Ale nie sprawiało mu to przyjemności. Widok nagich kobiet, które musiał badać, obrzydzał go. Nie przepadał również za widokiem krwi. Tak jak Ichigo. Jednak to tylko kwestia czasu, aż się do niej przywyknie. Ale w końcu nadszedł dzień, kiedy do pracy zaczął przychodzić cały w skowronkach. Był to dzień, kiedy po raz pierwszy zobaczył Kurosakiego. No, i przy okazji się zakochał.
Jak się okazało, dalszą część popołudnia miał wolną. Jedynie na wieczór zapowiedzianą miał jedną wizytę. Westchnął ciężko i ruszył w drogę z recepcji do sali obserwacji. Zamierzał sprawdzić, czy nie doszło do czegoś między rudzielem a nieznaną mu kobietą.
Zamierzał już skręcić w drzwi na prawo, kiedy na niego wpadła. Cała zapłakana, zasmarkana i w stanie skrajnej rozpaczy. Ayame nawet nie przeprosiła. Szybko pobierała rzeczy, które z powodu zderzenia wypadły jej z torebki i pobiegła dalej, nie przestając płakać.
- Dział psychologii dziecięcej w drugą stronę. - mruknął w kierunku oddalając się postaci Shiro. Następnie ztrzepnął ze swojego kiltu niewidzialny kurz i wszedł na salę. Kurosaki siedział niewzruszony na łóżku, tempo wpatrując się w okno. Hichigo uśmiechnął się lekko i podszedł do niego.
- Aleś ty okrutny. - skomentował, splatając ręce na piersiach i stając nad Ichim.
- Musiałem...Wygląda na to, że nie zrozumiała za pierwszym razem...
- Kim była?
- Moją BYŁĄ narzeczoną. - Ichigo dokładnie podkreślił drugie słowo, dając tym samym Shirosakiemu do zrozumienia, że jest teraz wolny :>
********************************************************************************
Yo Yo! Krótkie, ale na temat. Spóźnione, no ale cóż. Sprawdziany to zuoooo >-< Ale w sobotę rekompensata za wszelkie dotychczasowe braki. ^^ Będzie to ostatnia część H-N.
No w końcu postanowiłam skomentować. Opowiadanie strasznie mi sie podoba i juz nie mogę się doczekać kiedy Ichigo zostanie wypisany ze szpitala i zamieszkają razem. I moja egoistyczna prośba: dodawaj notki częściej, bo ja tu umieram czekając na nie :D życzę dużo, dużo weny Nimrodel
OdpowiedzUsuńMiło mi, że ci się podoba ^^ postaram się częściej coś dodawać ._.
UsuńPozdrawiam i liczę na dalszą aktywność ^^
Powiem (a właściwie napiszę) krótko i na temat: SŁODKOOO! (dla mnie wszystko jest słodkie, ale to szczegół ^w^ ) Ja już chce następną część nooo *^* Niech Ichi pogodzi się z Isshinem, niech zamieszka z Hichim (Ichi oczywiście), niech będà razem, niech mają bachorki (wiem że to niemożliwe, ale psychika ostatnio odmawia współpracy ze mną xD ) i... I myśl mi uciekła...
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z tobą w tysiącmilionowoprocentach że sprawdziany to zuooooo >_<
I dopiero teraz przeczytałam tablicę ogłoszeń... Serio więzienne? Specjalnie dla mnie?
Pozdro ;3
Tag tag, więzienne i dla cb ^^
UsuńDziękuje za komentarz i pozdrawiam :>
Czekanie na kontynuacje jest takie złe! Jak zawsze myślę, co będzie potem tak teraz nic (a może chociaż?) W każdym razie chciałabym zobaczyć jakąś akcję z Isshinem. Na przyszłość chętnie przeczytałabym nieco dłuższe znierwicowanie Hichigo :P I gratulacje poszerzasz mój osobisty słownik: "dokuśtakał". Nie wiem czemu, ale 1 dziwnie to brzmi 2 z miejsca przypadło mi do gustu :) Trzeba by pomyśleć o założeniu stowarzyszenia "sprawdziany to zuo". Jestem pewna, że kilu członków by się znalazło!
OdpowiedzUsuń