- Ja...- Kurosaki zamyślił się na chwilę. - To nie jest tak, że jej nie znam. Wiem, że jest ważna. Że...jest kimś...prawie z rodziny..?
***
Chłodne odmęty, zakamarki ludzkiego umysłu...Z pomocą drugiego człowieka można góry przenosić. A tymbardziej odzyskać to, co stracone.
Ichi zamknął oczy. Pozwolił, aby jego umysł działał sam za siebie. Bardzo powoli zaczął analizować zdjęcia w myślach. Bardzo powoli, jakby przez mgłę, widział to, co już się zdażyło. Bardzo...Tak bardzo powoli odpływał...
Tamten dzień był czymś, o czym Ichigo chciał jak najszybciej zapomnieć (bo chcieć to móc...uwaga na życzenia! XD). Z kolei Ayame była wyjątkowo uradowana i pragnęła zachować ten dzień w swojej pamięci do końca życia. Wreszcie miała stać się mężatką.
- Ichigo, tak się cieszę! - powtarzała w kółko. Ktoś mógłby zapytać, czy jej się to nie znudziło. Oczywiście, że nie. Najważniejsza osoba w jej życiu pragnęła razem z nią ruszyć w drogę ku świetlnej przyszłości.
Tamten dzień był wyjątkowy. Ptaki ćwierkały, kwiaty wiśni kwitły w najlepsze. Słońce przebijające się przez chmury, rzucało ciepłe promienie na suknię ślubną stojącą w rogu pokoju. Niestety, nie doczekała się ona właścicielki, która pochłonięta była wybieraniem odpowiednich butów. Ayame była szczęśliwa jak nigdy. Jednak. Po pokoju, w którym mocowała się właśnie z kolejną parą szpilek, rozległ się odgłos dzwonienia telefonu. Dziewczyna szybko odebrała komórkę.
- Moshi-Moshi? ♥
~ Ayame?
- Ichigo! - od razu się ucieszyła. - Gdzie jesteś? Czemu dzwonisz? Przecież do ceremonii zostało jeszcze 50 minut...
~ Ayame...Ja nie przyjadę.
- Aaa stoisz w korku? Hmm to ciężka sprawa, zadzwonie do mamy i na pewno...
~To nie tak. - Kurosaki był podenerwowany, jednak Ayame dopiero po chwili wychwyciła w jego głosie drżenie. ~ Ja...nie przyjadę w ogóle. Ślubu nie będzie.
- A-Ale jak to...nie wygłupiaj się!
~ Mówię poważnie. Jest mi naprawdę przykro, ale naprawdę nie mogę cię poślubić.
- C-Co...? - jej także głos zaczął drżeć. Z trudem przełknęła gulę w gardle, starając się nie wypuścić telefonu z dłoni.
~ Nie kocham Cię...Przepraszam.
- I-Ichigo! - wpadła w panikę. Sens jego słów w końcu do niej trafił. Po bladych policzkach zaczęły płynąć niekontrolowane łzy, rozmazując starannie zrobiony makijaż. - Dlaczego... - szepnęła.
~ Nie proszę o wybaczenie. Jednak naprawdę nie potrafię już dłużej robić ci nadziei. Nie szukaj mnie więc...jestem zupełnie inny, niż ci się wydawało..
- Więc czemu?!? - krzyknęła nagle. - Czemu przez cały czas kłamałeś?!? Po co mi się oświadczyłeś??! No po cholerę jasną?!?
~ Muszę już kończyć....
- Ichigo!!!
~pi pi pi.....~
Ayame osunęła się na kolana. Ukryła twarz w dłoniach. Wstrząsał nią płacz, miała problemy z wzięciem głębszego wdechu.
Świat Ayame Daichi posypał się na kawałki. Tak, jakby nigdy go nie było.
*
~dzień wcześniej~
Wieczór kawalerski dobiegł właśnie końca. Wszyscy panowie, włączając w to Ichigo byli już ledwo przypomni. Większość z nich leżała na podłodze, chrapiąc w najlepsze. Po pokoju rozchodził się mocny zapach alkoholu.
Kurosaki dźwignął się na nogi. Był pijany, jak jeszcze nigdy dotąd. Zataczając się straszliwie, zrobił parę kroków naprzód, by następnie runąć jak długi na podłogę, przez nogi jednego z kolegów.
- Szlag by cię...- mruknął pod nosem, uwieńczając imię winowajcy mieszanką przekleństw. - Cholera jasna, przecież ja jutro będę nieprzytomny! - Tak...mówienie do siebie po pijaku było w jego stylu. W dalszą wędrówkę przez pokój, udał się na czworakach. W końcu udało mu się dotrzeć do sypialni. Zmęczony, obolały, rzucił się na łóżko. Ale kiedy próbował naciągnąć na siebie kołdrę, napotkał opór.
- Co jest do...
SUPRISE!
W jego łóżku, pod jego kołołdrą, leżał wysoki, szczupły blondyn. Ichi od razu go rozpoznał. Nawet przez sen musiał się uśmiechać.
Kurosaki szarpał się z kołdrą, próbując wyciągnąć ją z pod nieproszonego gościa, ale jego wysiłki spełzły na niczym. Westchnął ciężko i ponieważ było mu zimno, wysunął się pod pierzynę tuż obok blondyna. Zamknął oczy, myśląc, że wreszcie dane mu będzie się zdrzemnąć, jednakże chłopak, który leżał za nim, poruszył się i objął go w pasie.
- Ichigooo ~
- 0_0 - rudzielec próbował wyswobodzić się z uścisku, ale im bardziej się rzucał, tym mocniej blondyn przyciągał go do siebie. W końcu nie wytrzymał. Obrócił się w stronę natręta, chcąc zepchnąć go z łóżka, jednak ledwo co obmyślał swój niecny plan, coś zaczęło uwierać go w krocze. Zdezorientowany, zetknął pod kołdrę. Sprawcą całego zamieszania był Shinji, a dokładnie jego noga wysunięta między uda Kurosakiego.
- Noż kurna! Hirako! - wrzasnął Ichi.
- Czego się drzesz, debilu. - odpowiedział blondyn, otwierając jedno oko. - Głuchy nie jestem.
- Możesz łaskawie zabrać tą nogę? - warknął cicho pomarańczowowłosy.
- Nie.
- Jak to nie???
- Tak mi wygodnie.
- Zabieraj, albo wypieprze cię na... - nie zdążył dokończyć. Coś wilgotnego i ruchliwego przerwało mu do ust. Czuł, jak język Shinjiego napiera na jego wargi, wreszcie wdziera się do środka i tracą jego własny. W pierwszej chwili chciał jak najszybciej odepchnąć go od siebie, ale nie mógł się ruszyć. Jeszcze nikt go tak nie całował. To było niesamowite. Agresywnie zwiększył tempo pocałunku, czując jak stróża śliny cieknie mu po brodzie. Zawirowało mu przed oczami, czuł, że to nie tylko wina wypitego wcześniej alkoholu. Nim się spostrzegł, zaczął odwzajemniać pocałunek. Tymczasem kolano Hirako upchnięte między jego nogi zaczęło pocierać o jego przyrodzenie. Mruknął cicho, czując, jak twardnieje.
- A-Ach...- westchnął cicho, gdy rozłączyli już swe usta. - H-Hirako, przestań, przecież ja...
- Ciii. Nic nie mów. - szepnął tamten, jeszcze intensywniej poruszając nogą. - Przecież wiem, że tak naprawdę jej nie chcesz. - głos Shinjiego wwiercał się w głowę chłopaka, a on nie mógł nic zrobić. Nie mógł nawet zaprzeczyć.
- Aah..ilee ty o mnie wiesz? - zapytał zdezorientowany. Te lekkie pieszczoty sprawiały, że z każdą chwilą zwiększał co raz bardziej trzeźwość swojego umysłu.
- Wystarczająco dużo, aby być pewnym, że jesteś homo.
- Skończyłem z tym...Przestań...
- Zmuś mnie. - Blondyn po raz kolejny złączył ich wargi ze sobą, jednocześnie wysuwając dłoń pod spodnie i bokserski chłopaka. Ichigo jęknął, kiedy chłodna ręką zetknęła się z jego męskością.
Wzdychał coraz głośniej. Shinji zaczął delikatnie trącać jego penisa opuszkami palców. W końcu zacisnął na nim całą dłoń, zjeżdżając nią raz w górę, raz w dół. Wystarczyła tylko chwila, aby Kurosaki doszedł z głuchym, przyciągłym jęknięciem. Hirako wyciągnął rękę z bokserek rudzielca, zlizując z niej resztki spermy.
- Pogadajmy jak dorośli. Przecież jesteśmy kumplami nie od dzisiaj... - powiedział blondyn, siadając okrakiem na biodrach przyjaciela. Jedną ręką unieruchamił jego dwie nad głową, drugą rozpiął jego koszulę. - Dlaczego tak się męczysz? Czemu dajesz jej nadzieję? - zapytał, gładząc go po torsie. Koszula była już w całości rozpięta.
- Muszę...Muszę! - wysapał z trudem Ichi.
- Nic nie musisz. To przez twojego ojca? - Shinji zjechał palcami na sutek Kurosakiego i ścisnął go.
- Ugh...On...On wiedział, ze jestem gejem. Powiedziałem mu...a on...wściekł się. - wtej samej chwili blondyn pogładził bliznę na żebrach chłopaka.
- To są skutki? - zapytał. Ichigo odwrócił wzrok i skinął lekko głową. - Rozumiem...I co dalej?
- Tydzień potem ojciec przyprowadził do domu Ayame, twierdząc ze jest córką jego kolegi. No i...zakochała się we mnie....
- Pod naciskiem ojca oświadczyłeś się? - Kurosaki ponownie skinął głową. Dłoń Hirako zwędrowała niżej, zsuwając z niego spodnie i bokserki. - Hmm. To nie w pożądku. - oświadczył, samemu się rozbierając. - Jeśli ją poślubisz, to nieszczerze. Nie możesz jej dawać złudnych nadziei...Sam dobrze wiesz, kim naprawdę jesteś. - powiedział i ułożył sobie jego nogi na ramionach.
- Zaraz! Co ty....! - wszedł w niego brutalnie, szybko, otwierając rany po wcześniej odbytych stosunkach. Ichigo krzyknął cicho. Nie chciał nadrobić hałasu, dlatego zatopił zęby w swoim nadgarstku. Poczuł, jak świeża krew spływa mu do ust, niosąc za sobą metaliczny posmak.
Wkrótce zaczął pojękiwać cicho i sapać. Shinji cały czas uderzał członkiem we wrażliwy punkt w środku niego, co wywoływało niekontrolowane pojękiwania. Kropelki potu zalśniły na ich ciałach. Czuli się jak w transie. Ichi zaczął odpowiadać na szybkie, głębokie pchnięcią wypychaniem bioder w stronę kochanka, co potęgowało doznania. W krótce obaj zaczęli szczytować. Pierwszy doszedł Kurosaki, brudząc ich ciała nasieniem. Skurcz mięśni w nim, spowodował, iż Hirako spuścił się mu do środka. W końcu wyszedł z niego i opadł na miejsce obok. Ichigo sięgnął po kołdrę, którą okrył ich obu. Spletli swoje ciała ze sobą, nie zważając na resztki spermy na pościeli. Obydwaj bardzo szybko zasnęli, w głębi duszy nie chcąc, by nadszedł dzień kolejny.
Rankiem Ichigo obudził się z potwornym kacem. Była godzina 10, kiedy rozbudzony do reszty, usiadł i przetarł oczy wierzchem dłoni. W pokoju, w którym jeszcze parę godzin temu tak namiętnie kochał się ze swoim przyjacielem, nie było nikogo. Tylko on sam jeden. Tak, jakby wszystko, co stało się do tej pory było jedynie snem.
Nie za bardzo to wszystko rozumiał, jednak już po chwili wstał i poszedł do łazienki, wziąć krótki prysznic. Zmył z siebie resztki nasienia - jedynej rzeczy, którą utwierdziła go w tym, że TO wszystko nie było jedynie snem. Do tego dochodził jeszcze ból w dolnej części kręgosłupa, ale to już nieco inna historia...
W swoim pokoju ubrał się i wysuszył włosy. Jego koledzy poszli do swoich domów rano, gdy jeszcze spał.
W końcu poszedł do kuchni z zamiarem przygotowania sobie śniadania. Tam spotkała go niespodzianka. Śniadanie było już zrobione, a przy kubku z zimną już kawą, leżał kawałek kartki. Kurosaki szybko do niego podszedł i przeczytał :
"Nie chciałem cię budzić, dlatego zrobiłem
Ci śniadanie i wyszedłem. Heh..Więc to już
dzisiaj. Mój mały, kochany Ichiguś bierze
ślub z osobą, której nawet nie kocha...
Cóż. Pozostało mi życzyć ci szczęścia. Ale
pamiętaj, nikt nie może za ciebie decydować
w TAKICH kwestiach. Dlatego rób, co uważasz
za słuszne :)
Hirako"
Tak...ten list podziałał na niego otrzeźwiająco. Czuł się, jakby dopiero teraz obudził się ze śpiączki, w którą zapadł w chwili, gdy poprosił Ayame o rękę. Boże, przecież on naprawdę jej nie kochał! Nie musiał długo myśleć nad tym, co zrobi dalej. Spakował wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i pieniądze do plecaka, wsiadł w samochód i pojechał do Shinjiego. Niestety, nie zastał go w domu. 13:10 . Był już pewien. Chwycił telefon i wybrał numer Ayame.
To szalone...
~
Po rozmowie z impetem rzucił komórkę na tylne siedzenie. Odetchnął głęboko i przetarł oczy. Przekręcił kluczyk w stacyjce, z zamiarem pojechania do jednego z barów, w którym przywykł się odstresowywać. Jechał o wiele za szybko, krew uderzyła mu do głowy. Mimo to, zatrzymał się na czerwonym. Chociaż nigdy tego nie robił, miał wielką ochotę zapalić. Westchnął głęboko.
To stało się nagle. Rozpędzony samochód uderzył z całym impetem w auto Ichigo od strony pasażera z przodu wozu. Poduszki powietrzne otworzyły się, głowa chłopaka poleciała bezwładnie w tył i uderzyła o siedzenie. Jego ręka wykręciła się pod dziwnym kątem, a noga została zmiażdżona przez wklęśniętą stal.
Ratownikom medycznym niezwykle trudno było wyciągnąć Kurosakiego z samochodu.
Sprawca zbiegł.
Przyszłość pękła niczym mydlana bańka. A zresztą, nie tylko on w tym wszystkim cierpiał.
Przed oczami zapadła mu ciemność. Na bardzo, bardzo długo.
***
- ...chigo.! I....go! Ichi....go! - nawoływania Shirosakiego docierały do niego niczym przez mgłę. - Ichigo!!! - chłopak zerwał się gwałtownie do pozycji siedzącej, otwierając oczy. Hichigo, który nieźle się tym wystraszył, spadł z krzesła, które stało obok łóżka Kurosakiego. - Boże, Ile można cię wołać?!? - krzyknął Shiro, wstając z podłogi. Ichigo dyszał ciężko. Na dworzu było już ciemno, podobnie jak w pokoju, w którym byli.
- Shi...- przełknął ślinę. - Shiro...
- A którzby inny! Wiesz, jak mnie przestraszyłeś?! Zamknąłeś oczy i odpłynąłeś! Już godzinę próbuje cię obudzić! A ty nic, tylko rzucasz się jak wściekły, jęczysz, krzyczysz i płaczesz! - Ichi dotknął swoich policzków. Całe były mokre, we łzach. Cały również lepił się od potu, oddychał z trudem.
- Przepraszam...
- Nie masz za co, idioto! Tylko nie rób mi tak więcej! Martwię się o ciebie! - westchnął Shirosaki i pogłaskał rudzielca po głowie. Zaraz jednak cofnął rękę. - Ty masz gorączkę. - stwierdził poważnie. Ichigo dotknął swego czoła, jakby sam chciał się przekonać. Rzeczywiście. Rozgrzana skóra niemal paliła jego zimną dłoń.
- Poczekaj chwilę. - rozkazał Hichi. Potem wstał i wyszedł.
Wrócił po ok.5 minutach, trzymając w dłoni niewielkie pudełko.
- Co to jest? - zapytał Ichigo.
- Czopki :33
- Że coooooo??? - i nagle jakby wszystkie siły mu wróciły. Wcisnął się w kąt łóżka i oplutł rękoma nogi. - Nie zgadzam się. - zaprzeczył stanowczo. Jednak Hichigo go nie słuchał i już wyjął jednego, malutkiego czopka z pudełka.
- Mało mnie to obchodzi. - mruknął cicho i obezwładnił go (oczywiście, tyłem do siebie ;>) w tempie ekspresowym. Zsunął mu dolną część piżamy i delikatnie wprowadził czopka do jego wnętrza. Ichigo na darmo się szarpał, Shiro puścił go dopiero wtedy, gdy już było po wszystkim. Chłopak szybko pociągnął spodnie i wstał z łóżka.
- Jesteś okropny! - wykrzyczał i wybiegł (wykulał...) z pokoju zostawiając oniemiałego albinosa samego.
***********************************************************************************
Yo kochani! Gomene, za małe opóźnienie, ale się nie wyrobiłam...Więc pamiętajcie : nie bierzcie przykładu z Shiro i nie zostawiajcie wszystkiego na ostatnią chwilę ;-;
Aaa co do opka : Yeah, wreszcie jakieś seksy *^* XD Co tam, że z innym parringiem hahaha. Jednaaak to była sytuacja jednorazowa, mającą na celu podkoloryzowanie dramaturgii tego rozdziału XDD
No cóż, kolejna notka za tydzień. Pozdrawiam wszystkich aktywnie czytających = komentujących <3
No to rzeczywiście podkoloryzowałaś dramaturgię! Nie wiem jak możesz to pisać, gdzie ja w niektórych momentach tylko przelatuje wzrokiem. Chyba spaliłabym się ze wstydu na popiół. :P (tryb Czarnej-świętoszki załączony!) Po przeczytaniu nasuwa mi się jedno pytanie... czy jeszcze zobaczymy Ayame w dalszych częściach? Ale skoro nie przyszła jeszcze to niego... to aghr nie wiem! Nie myślę! Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńUchylę rąbka tajemnicy i zdradzę, że Ichi spotka Ayame. W dość dziwacznych okolicznościach, ale jednak ;p
UsuńBosze... Bosze, bosze, bosze, bosze!! This is EPIC!!! Ja już chcę kolejną część nooo *^* Przynajmniej pamięć Ichiemu wróciła :33 Od razu mówię, że będę na bieżąco komentować ;3 Pozdrooo ;*
OdpowiedzUsuńCiesze się i również pozdrawiam ^3^
Usuń