poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Gakusei Jidai XIII

   ~ Shiro i Ichi zostali sami.
**************************************************************************************************

   - Shiro...?
- Mmm?
- Wróć na badania. - zażądał Ichigo. 
- Chyba żartujesz! Boję się igieł! >_< a tak poza tym... - Hichigo podszedł do łóżka, w którym oparty o poduszkę siedział Kurosaki. Usiadł obok niego i chwycił jego dłoń w swoje. - Twoja rodzina już poszła...Nie musisz udawać. - wyszeptał. Pomarańczowowłosy nie odpowiedział. Milczał, wpatrując się w albinosa. Nagle z kącików jego oczu zaczęły płynąć łzy. Rudzielec nie próbował ich powstrzymywać. Pozwalał, by słona ciecz zalała jego policzki, usta. By skapnęła na kołdrę. W każdej z łez zawarta była cząstka bólu, upokorzenia, jakiego doświadczył. Chciał się go pozbyć. Zapomnieć.
   Ale niestety. Było tak, jak już kiedyś powiedział Shirosakiemu. "(...) nie uciekniesz od tych wspomnień. Możesz udawać, że ich nie ma, ale one pozostaną. Nie zmienisz przeszłości..." Pozostało mu się tylko z tym pogodzić.
   - Ichi... - Shiro przybliżył usta do ucha chłopaka i zaczął szeptać uspokajająco : - Już...wiem, że boli...
- A-Ale...Hichigo..! T-To..było okropne...
- Ciii..już nic  nie mów. Spokojnie. Jestem przy tobie. Już nigdy nie spotka cię nic podobnego.. - zacisnął dłonie na ręce Ichigo. - Przynajmniej...przynajmniej Eoki nie skrzywdzi już nikogo. Poszedł siedzieć..No..Nie płacz. Już wystarczy...
- Ekhem... - po sali, w której siedzieli, rozległo się głośne chrząknięcie. Albinos jak oparzony odskoczył od nastolatka. W drzwiach stał wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, w przyciemnianych okularach i w długim, czarnym płaszczu. Cerę miał bladą, ale nie aż tak, jak Shirosaki. Na twarzy miał lekki zarost, oczy ciemne i bystre. Kiedy wzrok skierował na Ichigo, tamten miał wrażenie, że mężczyzna przeszywa go do cna.
- Zangetsu..! - zawołał cicho Hichigo. Rudzielec zauważył, jak zaciska dłonie w pięści i ze złością patrzy na swojego ojca.
- Nie chciałem przeszkadzać..Poza tym, nie przyszedłem do Ciebie.- odpowiedział i wszedł, zamykając za sobą drzwi. Następnie podszedł bliżej do łóżka, w którym leżał nastolatek. - Jak się czujesz? - Ichigo szybko otarł łzy wierzchem dłoni i odpowiedział.
- Już lepiej, dziękuję...
- To dobrze. A..jak ma się twój stan psychiczny? - Kurosaki spojrzał na niego ze zdumieniem. - Nie zrozum mnie źle..Po takich przeżyciach na pewno trudno ci się pozbierać emocjonalnie...
- Nie jest źle. Shiro mi pomaga...
- On? Pomaga? Też coś. Dotąd troszczył się tylko o siebie i włsne sprawy. To wręcz niespotykane, że on ci POMAGA...Ale jak już zdążyłem zauważyć, chyba jesteście ze sobą dość blisko...
- Wystarczy. - przerwał Shirosaki. - To nie jest żadne przesłuchanie.To co uważam za słuszne, a co nie, to tylko i wyłącznie moja sprawa. Idź stąd.
- Nie mów mi co mam robić. Powtarzam, nie przyszedłem tutaj do Ciebie.
- Em... - Ichi spojrzał nieśmiało na Zangetsu. - Chyba lepiej by było..gdyby Pan już poszedł...Muszę odpocząć. Ty też, Shiro. Idź dokończyć badania. 
- W takim razie, do widzenia. - pożegnał się chłodno mężczyzna i odszedł. Hichigo pogładził włosy Ichigo i także skierował się do wyjścia.
- Niech ci będzie...Zajrzę do ciebie później. - poszedł. Kurosaki odetchnął głęboko i położył się twarzą do okna, próbując zasnąć. O tak, sen zdecydowanie przydaje się po takich zajściach.
***
   Przez cały pozostały tydzień Ichigo był odwiedzany przez najróżniejsze osoby. Swoich przyjaciół, nauczycielkę, resztę klasy... Nikt do końca nie wiedział, co się stało z chłopakiem, Shiro już o to zadbał. Prawdę znali tylko członkowie rodziny pary. Tak postanowił Ichi, wiec tak zostało.
   Tydzień dłużył się i dłużył, mimo iż nastolatkowi nie brakowało zajęć. Uczęszczał na rechabilitację, rozmawiał  z psychologiem, przychodził Isshin wraz z Yuzu i Karin...A przede wszystkim Hichigo, który cały swój wolny czas spędzał z ukochanym, w szpitalu. 
   W końcu nadszedł dzień wypisu. Kurosaki miał już wszystkie rzeczy spakowane, ubrany był w normalne ubranie - jeansy i t-shert z nadrukiem swojego ulubionego, rock'owego zespołu. Shiro, który był przy wszystkim obecny, zarzucił sobie torbę pomarańczowowłosego na ramię i wyszli. Przed szpitalem czekał jego motor, którym odwiózł chłopaka do domu. 
- Jeśli bedziesz mieć chwilę, zadzwoń. - pożegnał się albinos i pocałował Ichiego w czoło. - Na razie.
- Uważaj na siebie! - zawołał za nim Kurosaki, po czym wszedł do domu. Tam powitała go miła niespodzianka - cała rodzina powitała go od progu, na stole był obiad, który, sądząc po wyglądzie, wymagał od Yuzu dużo pracy i wysiłku. Ojciec zniósł jego torbę na górę i razem usiedli do jedzenia. 
   Posiłek minął w miłej atmosferze, ale przy deserze Isshin zaczął rozmowę na trochę poważniejszy temat.
- Pamietasz, kiedy ok. pół roku rozmawiałem z tobą o przeprowadzce? - zapytał Ichiego.
- Tak..Ale ja nie moge. Dużo się wydarzyło...no i...nie mogę zoistawić przyjaciół, szkoły, Shiro...
- Rozumiem. ja też sobie to wszystko przemyślałem i doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie, kiedy jednak zostaniemy w domu.
- Naprawdę?!
- Tak. Poza tym, Masaki bardzo podobało się to mieszkanie..Sama tu wszytsko urządzała i była tu szczęśliwa. Nie powiniśmy stąd odchodzić.... - powiedział. Ichigo skwitował to uśmiechem. Był szczęśliwy, że może zostać, że dalej może być z Hichigo. No właśnie...
   Po uroczystym obiedzie chłopak udał się do siebie i zaczął rozpakowywać rzeczy. W międzyczasie zadzwonił do Shirosakiego i umówił się z nim na randkę, następnego dnia.
   Rano Ichigo wziął krótki prysznic, założył czyste bokserki, jeansy, czarny podkoszulek i dużą, bordową bluzę. Wysuszył włosy, przeczesał je palcami i wyszedł z domu. Z Hichigo umówili się w kawiarni, na mieście.
   - Hey - przywitał się rudzielec, siadając na przeciwko albinosa.
- Cześć - odpowiedział Shiro. Uśmiechnął się. Cieszył się, że z jego chłopakiem wszystko było już OK. Przynajmniej, z pozoru.
   Obaj zamówili kawę. Wypili ją, pogadali dla rozluźnienia atmosfery, następnie Shirosaki zapłacił za wszystko i wyszli. Po mieście powłóczyli się jeszcze trochę, po czym Shiro zaproponował, żeby pójść do niego. Nastolatek zgodził się. Zmienili więc kierunek na przeciwny i poszli, trzymając się za ręce.
   - Ichigo...myślisz, że moglibyśmy się już kochać? - zapytał Hichigo, patrząc czule w oczy Ichigo, który nagle zrobił się cały czerwony. Byli już w domu albinosa.
- Um...nie pytaj mnie o takie rzeczy... - szepnął Kurosaki, po czym spłonął jeszcze bardziej.
- No cooo, pytam o coś naturalnego, więc nie musisz się tak rumienić! - roześmiał się Shiro. Podszedł do nastolatka. Byli tak blisko, że prawie stykali się nosami. Ichi wiedział, co nastąpi. Pocałunek. Nie wiedział, czemu, ale zacisnął powieki i odwrócił lekko głowę. Czekał. Nic się nie wydarzyło. Otworzył jedno oko. Potem drugie. Hichigo stał z rękami splecionymi na piersiach i uśmiechał się inaczej..jakoś tak...delikatniej.
- Więc nie... - powiedział, jakby sam do siebie. Odwrócił się i wszedł do kuchni. - Chcesz się czegoś napić?
- Um..Shiro... - Ichigo poczuł się głupio. Mimo iż Hichigo tego nie okazywał, to był trochę zwiedzony. Ale co z nim?? Nie dał mu się nawet pocałować! Sam nie wiedział, czemu....uciekał....uciekał od bliskości...A przecież Hichi tyle dla niego robił! Kurosaki zacisnął dłonie. Podszedł do albinosa i wtulił się w jego pierś. - Przepraszam...
- A-Ale za co... - zdziwił się 3-cio klasista. Objął kochanka ramieniem. Tamten spojrzał mu w oczy.
- Tyle dla mnie robisz..Tak mnie wspierasz...A ja bym naprawdę chciał...się...no wiesz...
- Nie wiem :3 - odpowiedział złośliwie Shirosaki.
- No...kochać się...z tobą....
- AAA...o to chodziło...hehe...
- No ale....nie mogę...po prostu nie mogę, to jest dla mnie za...
- Okey. Przestań... - przerwał Hichi. - Zdaje sobie sprawę...Dużo przeszedłeś. Zaczekamy. Nie ma pośpiechu...
- Dziękuję... - wyszeptał Ichigo. Uniósł się na palcach i cmoknął ukochanego w usta.
- No widzisz! Robisz postępy. Pomogę ci trochę. - tym razem to Shiro zaczął pocałunek. Był on nieco dłuższy, niż poprzedni. Hichigo delikatnie muskał słodkie wargi kochanka, na końcu przygryzając dolną wargę Ichiego. - Dzięki mojej "rehabilitacji" już nie długo w pełni wyzdrowiejesz :)
- W to nie wątpię....

KONIEC ~

**********************************************************************************************************
   Yo kochani ^^ Mam nadzieję, że się podobało, nie wyszło kiczowato i że całość się udała ;) Łezka kręci się w oku, bo to już koniec...no, może w następny pon. oprócz one-shota, dodam tez mały bonus do tej części...
   200 komentarz należy dooo :
.
.
.
.
.
Anonim'a Anonimski'ego :3 Gratulację, proszę odezwij się do mnie na mój mail - wika9673@gmail.com
Tam wytłumaczę szczegóły nagrody ;p
A oprócz tego - 3 dedyki dla cb
G-R-A-T-U-L-A-C-J-E

   No, to do poniedziałku. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie ♥





5 komentarzy:

  1. Koniec :<
    Tylko się nie popłacz, Czarna. Podsumowanie i ocena całości: pisane wygodnym do odczytania stylem (bynajmniej dla mnie), były momenty, w których zszokowana trzymałam otwartą buzię, uśmiechałam się i czułam całą masę innych emocji. Muszę Ci podziękować, ponieważ wiele razy po przeczytaniu rozdziału nabierałam ochoty na napisanie czegoś u siebie. Teraz czekam na shoty, by spojrzeć na nie oczkiem a'la jury.
    PS. Z miejsca zakochałam się w drugim obrazku, śmiem stwierdzić, iż dałabym się za niego przekupić. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeee ;-; Czemu już koniec?? Ja kcem jeszczee *^* Przynajmniej będą one-shoty ^.^ Wybacz że nie komentowałam ani nic, ale nie mam neta ;-; Przez następne kilka tygodni nie będę komentować. Wielkie GOMENE!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoooda..będzie mi cię brakować ;--; Nom ale cóż poradzić... w każdym razie twoje komentarze zawsze mile widziane, tak samo, jak ty :3

      Usuń
  3. No po prostu nic dodać nic ująć. Dobrze, że seksu tu nie wepchnęłaś, bo to by mogło wszystko zepsuć. Opowiadanie wspaniałe, chcę więcej takich. Pozdrowionka ;**

    OdpowiedzUsuń