wtorek, 19 sierpnia 2014

Gakusei Jidai XII

WARNING!
Uwaga miśki. Ta część jest brutalna, zawiera opis gwałtu, przekleństwa. Jeśli macie za słabe nerwy, lub po prostu brzydzicie się pewnych rzeczy, nie czytajcie. Robicie to na własną odpowiedzialność.

****************************************************************************************************
   Ichigo słyszał, jak deszcz zacina w dach magazynu. Zdawało mu się, że wszystkie krople łomocą w blachę, atakując jego uszy. Odkąd Arata gdzieś odszedł, czas zaczął mu się strasznie dłużyć. Było ciemno, ale jego oczy nijak nie mogły się do tego przyzwyczaić. Wydawało mu się, że kilka osób stoi przed podestem. Czuł ich spojrzenia na sobie. Ręce całkiem mu zdrętwiały, zakute w kajdany. Gdyby mógł, spróbowałby zasnąć. Sen przyniósłby ukojenie. Choć na moment. Na chwilę...
   W końcu zjawił się Eoki. Wszedł na podest i objął Kurosakiego w pasie, podobnie jak wcześniej Arata. Pod podwyższeniem było co raz więcej osób. Teraz był pewien. To nie była jego wyobraźnia. Z każdą chwilą dochodził ktoś nowy.
- Uwaga wszyscy! - zaczął Sudo. Zapanowała kompletna cisza. Jego głos niósł się echem po magazynie. - Dzisiaj swoją obecnością zaszczycił nas sam Ichigo Kurosaki. - gdy padło nazwisko rudzielca, rozległy się podniecone szepty. - Skoro już tu jest, pokażemy mu naszą gościnność. Każdy z was może mu ją okazać. Zasłużyliście na to. - po tych słowach, przejechał dłońmi po brzuchu nastolatka. Natychmiast przeszedł go dreszcz. Zaczął się szarpać. Wtedy ktoś jeszcze wszedł na podest i uderzył go czymś tępym w tył głowy. Natychmiast go zamroczyło, zaczął mieszać podłogę z sufitem, ale nie stracił przytomności. Cały czas był przy zmysłach. Czuł nachalne dłonie Sudo, które wędrowały co raz niżej. W końcu został pozbawiony spodni. I bokserek. Stał nagi i poniżony. Po uderzeniu głowa zawisła mu bezwładnie. Za nim Eoki mocował się z zapięciem spodni. W końcu udało mu się je ściągnąć. Chwycił Ichigo za włosy i szarpnął tak, iż tamten lekko się do niego wypiął. Następnie palcami rozszerzył sobie pośladki pomarańczowowłosyego i wszedł w niego. Kurosaki wygiął się w łuk, zacisnął dłońe na łańcuchu. Po policzku spłynęła mu łza.
- Widzę, że nieźle rozciągnięty...Powiedz, ile razy Shirosaki pieprzył cię po kątach?! - warknął Sudo i zaczął się poruszać.
   Ichigo czuł go w sobie. Nabrzmiały, pulsujący z podniecenia członek  penetrował go od tyłu. Co jakiś czas obijał się o prostatę. Jego ruchy były głębokie i szybkie. Mimo wszystko, Ichigo nie podniecił się. Czuł obrzydzenie. Było zupełnie inaczej, niż z Shiro.
   Owszem, wydawał jęki. Jęczał z bólu. Rżnięty przez przywódcę małej mafii, niczym zwykła dziwka. Ruchy Eokiego stawały się co raz płytsze, szybsze. Sapał ciężko, hamując jęki. Po czole płynęła mu kropla potu. Kurosaki poruszał się pod nim rytmicznie, tłamszony z całej siły za włosy. Dziwił się, że były 3-cio klasista mu ich nie wyrwał. Już nie uderzał o wrażliwy punkt we wnętrzu rudzielca. A jeśli już, to sporadycznie.
   Zaczął szczytować szybciej, niż Ichigo się spodziewał. Pod koniec stosunku, przyciagnął Ichigo mocno do siebie, wbijając się w niego głęboko. Nastolatkowi o mało co oczy nie wyszły z orbit. Czuł, jak wlewa się w niego ciepła, lepka ciecz. Sudo wydał z siebie długi, gardłowy odgłos i zaklął. Wyszedł z Ichigo i usiadł na krześle, które nie wiadomo kiedy, znalazło się na podejście.
- Kurwa...Ichigo...to był mój najlepszy orgazm. Kurwa...Zostań moją dziwką! - powiedział Eoki i roześmiał się. Był to pusty, zimny śmiech. Kurosaki cały czas pozostawał ledwo przytomny. Z odbytu, na uda, wpływało mu nasienie bruneta.
   Chwilę ciszy przerwał szczęk łańcuchów, gdy zostały one nieco opuszczone. Nastolatek klęczał na zimnej posadzce, z głową zwieszoną w dół. Czuł obrzydzenie. Do siebie, do tego, co się stało...Poczuł, jak zawartość żołądka podchodzi mu do gardła. Nie wytrzymał. Zwymiotował na podłogę, przed sobą. Sudo wstał. Popatrzył z obrzydzeniem na Kurosakiego.
- Jest wasz. - mruknął, po czym zszedł z podestu i zaszył się w cieniu, by móc w spokoju oglądać nadchodzące widowisko.
   Resztki nasienia, wymiociny i łzy, których przybywało, tworzyły niezbyt ciekawą mieszankę.
   Do pomarańczowowłosyego zaczęli zbliżać się 3-cio klasiści, mocujący się ze spodniami. "Boże...dlaczego...dlaczego?!.."

~~
   Łącznie 14 oprawców oprawców doszło w Kurosakim. Tym, którzy nie doczekali się swojej kolejki, musiało wystarczyć spuszcznie się na poszarzałą twarz nastolatka. Sam chłopak nie miał ani jednego orgazmu, ani razu się nie podniecił. Rżneli go jeden po drugim, szarpiąc go za włosy, drapiąc go i siniacząc biodra.
   Rudzielec cieszył się, ze jest na wpół nieprzytomny. Dzięki temu "znieczuleniu" ból nie był tak silny. Widział i czuł jakby przez mgłę. Jednak nie na długo. W połowie aktów, ból wymógł się, wszystko zaczynało przybierać na ostrości. Każdy odgłos, ruch, dotyk, docierał do niego ze zdwojoną siłą. Z odbytu, oprócz spermy, wypływała spora ilość krwi. Nikogo to nie obchodziło. Każdy chciał móc się zaspokoić. Kosztem Ichigo...
   Po 14 chłopaku, który w nim doszedł, Sudo wstał i oznajmił, iż czas się skończył. Kilku posłusznie zaprzestało, inni, właśnie szczytujący, wytryskiwali Ichiemu na twarz. Jeszcze inni onanizjowali się poza podestem. Podniecało ich to, co robili koledzy.
- Jaki uroczy...- Eoki podszedł do pomarańczowowłosyego i ujął jego podbrudek w dłoń. - Tak...naprawdę słodki. Dajmy mu wypocząć...zanim...nieważne. Rozejść się. - każdy odszedł do swoich zadań. Kurosaki pozostał nadal na uwięzi. Brudny. Spocony. Bolały. Jego ciało przechodziły dreszcze, ramiona unosił się w niemym szlochu. Łzy płynęły po lepkich policzkach, ale on nie mógł wydać z siebie żadnego odgłosu. Nic. Kompletnie nic. Zatrząsł się z zimna. Powietrze wydychane przez niego było parą. Głowa już od jakiegoś czasu wisiała bezwładnie w dół. Oczy same mu się zamknęły.
***
   Ichigo obudził się po półtorej godzinie. Miał wrażenie, że ten czas trwał znacznie krócej. Jednak oczu nie uchylił sam z siebie. Obudziły go krzyki, strzały z pistoletu, odgłos biegania, który niósł się po magazynie. Pierwsza jego reakcja była taka, że uniósł raptownie głowę. Widział ubranych na czarno mężczyzn, którzy bili się i strzelali do gangu Eokiego. Zakręciło mu się w głowie. Próbował wstać, ale nie udało mu się to. Stracił przytomność.
***
   Shirosaki wbiegł do magazynu zaraz za policjantami. Czuł niewyobrażalną złość. Ale też i strach. Bał się, co te typki zrobiły z jego Ichigo. I nie chodziło tylko o obrażenia fizyczne. Hichigo dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Dlatego też chciał jak najszybciej odnaleźć nastolatka.
   Policja wkroczyła jako pierwsza, a napotkawszy się z oporem, otworzyli ogień. Shiro nie przejmował się iż może zostać postrzelony. Sam zabrał ze sobą pistolet, który ukryty był w wewnętrznej kieszeni jego kurtki. Rodzina Kurosakiego czekała przed budynkiem. Tak samo jak i Zangetsu.
   Hichigo od razu go zobaczył. Skulony, nagi, skuty. Nie wahał się ani chwili. Rzucił się w wir walki, starając się jak najmniej przy tym ucierpieć. Biegł w stronę podestu, gdy nagle ktoś zamachnął się za siebie i uderzył przy tym Shiro prosto w skroń. Hichi złapał się za głowę, całe pomieszczenie zaczęło wirować. Rana krwawiła. Mimo to, albinos brnął do przodu. W końcu udało mu się dotrzeć do podestu, na który się wciągnął. Znalazł się przy Kurosakim. Uklęknął i delikatnie pogładził go po plecach.
- Ichigo... - szepnął. Chłopak podniósł głowę, uchylił powieki. Oczy miał napuchnięte od płaczu, na twarzy pozostały resztki zaschniętego nasienia. - Przepraszam...przepraszam, że nie znalazłem cię wcześniej. Wybacz mi..
- To nie twoja wina.. - wychrypiał pomarańczowowłosy i odchrzaknął. Shirosaki przyciągnął go lekko do siebie i objął. - Naprawdę...przepraszam...- Cała akcja zdawała się kończyć. Policjanci skuli i wprowadzili do radiowozów podejrzanych. Koszmar się skończył. Do Ichigo i Shiro podbiegła młoda funkcjonariuszka. Miała klucz, którym rozpięła kajdany nastolatka.
- Nie ruszajcie się. Karetka już jedzie. - poleciła kobieta i okryła rudzielca kocem. - Dobrze...zaraz ktoś tu przyjdzie i wyniesie cie na zewnątrz... - mruknęła sama do siebie, odwrócona do nich tyłem. Gdy odwróciła się ponownie, po dwójce nastolatków nie było ani śladu.
***
   - Bardzo cię boli? - szepnął Ichi, dotykając opuszkami palców ślady krwi na skroni Shirosakiego.
- Raczej ciebie musi coś boleć, skoro po tym, co przeszedłeś, masz jeszcze siłę martwić się o mnie. - obaj stali przed magazynem, czekając na przejazd karetki. Hichi trzymał pomarańczowowłosyego na rękach. W ten sposób, albinos przeniósł go tylnym wyjściem na przód budynku.
- Wiem...ale to moja wina. Sam jestem sobie winien. Na dodatek, jeszcze ty ucierpiałeś.. - mruknął Ichi. Zacisnął uścisk na szyi Hichigo. - To ja powinienem...
- Oi, przestań! - przerwał mu Shiro. - Naprawdę....nie przyszło ci na myśl, żeby zamiast przepraszać, podziękować?! Wiem, spóźniłem się... Boże..powiedz, ilu z nich cię dotykało?! Kurna...Nie mówię, że to nie twoja wina. Ale też cię nie obwiniam. Stało się. Może jeszcze tego nie czujesz, ale zmieniłeś się! Te całe zdarzenie znacznie wpłynęło na twoją psychikę! Więc, nie rób głupstw. Obiecuje, że więcej się nie spóźnię. Nie zostawię. Możesz na mnie polegać. Nie bój się. Będę cie chronić. Ty wzamian nie pakuj się w kłopoty. Obiecaj.
- Obiecuje. I...dziękuje... - nadjechała karetka. Shirosaki ruszył w jej stronę na rękach z Ichigo. Natychmiast dostrzegli ich Isshin, Yuzu i Karin. Cała trójka również pobiegła w stronę karetki.
***
   W szpitalu Ichigo Kurosaki został dokładnie przebadany. Ojciec Ishidy, za namową Uryu, osobiście tego dopilnował. We wszystkim rudzielcowi towarzyszył Shiro. Nie odstępował nastolatka na krok. Odmówił udzielenia sobie pomocy, choć ledwo trzymał się na nogach. W końcu badania dobiegły końca. Lekarze nie stwierdzili żadnych poważniejszych uszkodzeń wewnętrznych, ale mimo to, pomarańczowo włosy miał pozostać w szpitalu jeszcze tydzień, na obserwacji.
   Kiedy chłopak się wykąpał, do sali, w której leżał, weszła jego rodzina. Shiro nie był obecny, ponieważ prawie siłą zabrano go do przebadania.
- Ichi-nii! Jak się czujesz? - zapytała Yuzu.
- Już lepiej. Przepraszam, że musieliście się o mnie martwić...
- Ichigo, co ty wygadujesz...Głównym obowiązkiem rodzica jest właśnie martwienie się i troska o dzieci. Kiedy tylko zobaczyliśmy, że cię nie ma, zadzwoniłem na policję. Dowiedziałem się wtedy, że już ktoś zgłosił całą sytuację... W dodatku podał pewne szczegóły, choćby to, kto najprawdopodobniej cię przetrzymuje...Ehm...Yuzu, Karin, możecie zostawić nas na chwilę samych? - dziewczynki posłusznie wstały i wyszły. Ich zawiedzione spojrzenia mówiły, że chciały jeszcze posłuchać, co do powiedzenia w tej sprawie ma ich brat. Nie wyraziły jednak protestu.
- Kto to był?
- Mężczyzna imieniem Zangetsu. Zanim wszystko ci wyjaśnie, odpowiedz mi na jedno. Jakie relacje panują między tobą, a Shirosakim Hichigo? - Ichi zawahał się. Jak dużo wiedział jego ojciec? Jak dużo mógł mu powiedzieć? Gdyby tylko był przy nim teraz....
- A bardzo dobre, miło, że pan pyta... - w drzwiach sali stał oparty o framuge Shiro. Uśmiechał się jak zwykle, zadziornie, ale w jego oczach widniała troska. Czoło miał obowiązane bandarzem.
- Um...ale co łączy was dokładniej? - sprecyzował Isshin.
- Powiedzmy, że...mamy ze sobą gorący romans x3
- NANI?!?!?! - wykrzyknęli jednocześnie Kurosaki i jego ojciec.
- Widać, że spokrewnieni... =_=
- Z-Zaraz zaraz...Co tu się działo pod moją nieobecność?!?
- Hichigo!! - krzyknął zdenerwowany Ichi. - Nie mogłeś mu powiedzieć delikatniej?!? Zresztą, co tu robisz? Skończyłeś badania?!
- Tak jakby...- fuknął albinos. - Zwiałem w połowie....
- Wracaj tam natychmiast!!!
- Nie podniecaj się tak! To jeszcze nie koniec świata....
- STOP. Koniec tej bezsensownej kłótni. Ichigo...czy ty jesteś...
- Tak tato, jestem...nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób...ale stało się....
- Rozumiem. - westchnął Isshin. - Na szczęście jestem tolerancyjny...a wnuki przyniosą mi Yuzu i Karin :33
- =_= Tylko o to się martwisz...?
- Do rzeczy! Nie chcesz wiedzieć, co się potem działo?
- No...chcę...
- Właśnie. Po telefonie na policję kazali nam przyjechać na komisariat... tam zastaliśmy...
- Mnie i Zangetsu. - dokończył Shiro. - Chciałem sam cię szukać, ale...po namyśle powiadomiłem o wszystkim ojca. Razem pojechaliśmy na policję. Nie długo potem cię znaleźli...I to tyle...Jak się czujesz?
- Nie najgorzej...ale chcę mi się wymiotować. Po tym wszystkim...ciągle czuje w sobie...uh...tato, zabierz dziewczynki do domu. Poradzę sobie...
- Ale synu...jesteś po ciężkich przeżyciach...powinienem zostać i...
- To nie będzie konieczne...ja z nim zostanę. Jesteście pewnie wszyscy padnięci. A ja i tak muszę zostać w szpitalu..
- No...dobrze...Trzymaj się, Ichigo. Przyjdziemy jutro. - pożegnał się Isshin i wyszedł. Shiro i Ichi zostali sami.

****************************************************************************************************************************************
   Yo kochani! Na ostatnią część GJ czekajcie do poniedziałku. A potem...miesiąc one-shotów! Odpoczniemy sobie troszkę od dłuższych wątków. W między czasie postaram się wprowadzić GrimmUlqui, a potem być może ByaRenji, gdyż jest to chyba bardzo lubiany przez was parring :)
   No, to tyle. Do poniedziałku. W komentarzach piszcie, czy waszym zdaniem nie za bardzo znęcam się nad Ichim XD mile widziane również wrażenia z tej części ;)

  

3 komentarze:

  1. Znęcanie się to mało powiedziane! Zła, zła autorka! Fe! Ale tam (machnięcie ręki) dało się przeczytać (o tak Czarna delikatna i jak coś mocniejszego to pomija). Wrażenia? Usta jak rybka :O i chwila zastanowienia, by z powrotem je zamknąć.
    "Powiedzmy, że...mamy ze sobą gorący romans x3" - Shiro szczerością nie grzeszy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeny! WARNING powinno być napisane giga literami. Biedny Ichi. Jak ich wszystkich normalnie bym zamordowała. Jak dobrze, że ma przy sobie Shiro.

    OdpowiedzUsuń
  3. 54 year old Administrative Assistant IV Jilly Gudger, hailing from Maple Ridge enjoys watching movies like Body of War and Sewing. Took a trip to Thracian Tomb of Sveshtari and drives a Chevrolet Corvette L88. swietna strona

    OdpowiedzUsuń