poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Road to love IV

   Ohayou kochani! Witam was, w ten jakże piękny, poniedziałkowy dzień! Pomijają może kwestię deszczu, która dziś mnie zaskoczyła, chciałam Wam ogłosić, że dzisiejszy post będzie wznowieniem opowiadania z Lutego. Stało się tak tylko na waszą prośbę ^^ Natomiast, co do TCL, to kolejną, 13 część dodam w ten czwartek, ewentualnie piątek.
     Miłej lektury ;)
************************************************************************************************************

   Minął miesiąc. Tyle czasu, przepełnionego smutkiem i bólem...
   Ichigo Kurosaki. Nastolatek, obejmujący funkcję zastępczego shinigami w mieście Karakura, które przeszło katastrofę - tsunami. Z logicznego (i nie tylko) punktu widzenia, taka tragedia uchodziła za coś niemożliwego. Jednakże, owe wydarzenie nie zostało spowodowane przez pogodę, czy tym podobne. Tsunami zostało utworzone, przez specjalny rodzaj hollowów. Były to Adjuchas Imperious, władające różnymi siłami natury.
   Przez niedopatrzenie soul society, rodzina Ichigo zginęła. Zwłoki znaleziono bardzo szybko, tuż po przejściu żywiołu, w zmasakrowanym stanie. Kurosaki nie mógł zobaczyć po raz ostatni swojej rodziny, przed jej pochówkiem. Ludzie odpowiedzialni za jako taki pogrzeb, zabronili patrzeć nastolatkowi na tak makabryczny widok.
   Prawdopodobnie Ichigo załamałby się psychicznie już dawno, jednakże jedynym powodem, dla którego jeszcze tego nie uczynił, był jego hollow. Hichigo Shirosaki. To on, owej, pamiętnej nocy, uratował nastolatka, przed ścianą wody, napierającą na dom chłopaka. Ocalił mu życie. Tak, jak kiedyś jego matka. Niestety, ona przy ratowaniu go, oddała życie. Shiro przeżył. Przez jakiś czas ukrywał się, czekając, aż jego władca przypomni sobie, co stało się w chwili, kiedy udało mu się wydostać z wewnętrznego świata Ichigo. Kurosaki, nie licząc drobnych ran na ciele, ucierpiał tylko z powody wstrząśnienia mózgu. Zapomniał, kto stał się jego wybawcą. Na całe szczęście, przy pomocy Urahary, dowiedział się tego. Wtedy był w szoku. Nigdy nie spodziewał się, że coś takiego miało miejsce. A jednak. Poruszony tym wszystkim, Ichigo pobiegł szukać swego wybawcy. I odnalazł go. Wtedy coś zrozumiał. Zakochał się w Shirosakim. Czując nagle palącą potrzebę, wyznał mu prawdę o swych uczuciach. Jak się okazało, Shiro je odwzajemniał. 
   Pierwszym więc krokiem, na nowej drodze, było powiedzenie reszcie o swojej hm...inności? Zależy, jak to interpretować. W każdym razie, zarz po powrocie do sklepu Urahary zaczęły się pytania...

*miesiąc wcześniej*

   
- Kurosaki-san! - zawołał zdenerwowany Kisuke, kiedy tylko spostrzegł, że Ichigo w końcu zdecydował się wrócić. - Gdzieś ty się podziewał? Tak nagle wybiegłeś, że aż się przestraszyłem! I... - Urahara urwał w połowie, widząc, kto jeszcze znalazł się w pomieszczeniu. Momentalnie na jego twarzy pojawiła się złość i zdegustowanie. - Co to ma znaczyć? - zapytał szorstko, przeszywając hollowa wzrokiem.
- Um...Urahara-san..bo widzisz...właśnie..o to chodziło. - Kurosaki zmieszał się lekko reakcją sklepikarza, przez co stracił całą pewność siebie. W sumie, nie mógł spodziewać się po nim żadnej lepszej reakcji. W końcu Kisuke także był shinigami. Mimo wszystko, Ichigo nagle zaczął obawiać się, jak przebiegną "negocjacje". W tym momencie z pomocą przyszedł mu Shiro, który wyczuwając u swego króla zdenerwowanie, chwycił go za rękę w celu dodania mu otuchy.
- O co...? - Urahara wyraźnie się pogubił. Nagle do jego sklepu przyprowadzono hollowa, którego nie wiedzieć czemu, nikt wcześniej nie zabił. Na dodatek pusty najwyraźniej był dość decydującą postacią  w ostatnich wydarzeniach.
- Ichi, ogarnij swoją psychikę. Ja mu wszystko wytłumaczę. - Shirosaki niespodziewanie postanowił włączyć  się do dyskusji.
- "Ogarnąć psychikę" ? Lepszego tekstu nie miałeś? - zgromił ukochanego, nastolatek.
- Nie. Wymyśliłem na poczekaniu, żebyś  w końcu przestał się trząść. - oznajmił albinos.
- Fajnie wiedzieć. - mruknął pod nosem zastępczy, po czym za radą Hichigo, odetchnął głęboko, uspokajając szybkie bicie serca.
- Dobra, widzę że niezbyt sobie radzisz.. - stwierdził Hichi, obejmując Kurosakiego w pół, po czym zwrócił się do Urahary - Ja wytłumaczę, szanowny panie. 
- Ciekawe.. - mruknął cicho Kisuke. - Z chęcią wysłucham, co ciekawego masz mi do powiedzenia.
- Po krótce : to ja uratowałem Ichiego, w tedy, w domu. Dosłownie na chwilę przed tsunami, wydostałem się na wolność. Co prawda, miałem niezbyt ciekawe dla ludzkości, niecne plany, ale obecnie są one w stanie zawieszenia.
- Do rzeczy.
- Kiedy ściana domu zaczęła nas przygniatać, pod naporem wody, użyłem shunpo, ratując siebie i przy okazji jego. - tu skinął na Kurosakiego. - Ichigo był strasznie ogłupiały, nie wiedział co się stało. Nie dziwię się. Na chwilę przed wypadkiem nieomal nie rozerwałem mu czaszki... Tak więc, gdy udało nam się jakoś zwiać, zostawiłem go na gruzowisku, pozostałości jego domu. Zatarłem ślady (czyt.przygniotłem Ichiego kilkoma rzeczami, aby nic nie wyglądało na moją pomoc..) no i uciekłem. Byłem wolny.
- Chwileczkę. - przerwał sklepikarz. - Czemu użyłeś przed chwilę czasu przeszłego? Nie jesteś już wolny?
- Z jednaj strony tak, ale z drugiej... Uświadomiłem sobie pewną rzecz. Wtedy, w domu, nie musiałem go ratować. Wręcz jego śmierć po mojej ucieczce, była mi na rękę. Ale mu pomogłem. Nie mogłem tego zrozumieć. Bez ciebie, Ichigo, byłem słaby. Zbyt słaby, aby zrealizować jakiekolwiek zniszczenia, które miałem w planach. Odkryłem, że jesteś mi potrzebny. To tylko jedno uczucie sprawia, że nie zrobiłem tu jeszcze bitwy.
- Mianowicie? - znów odezwał się Urahara.
- Miłość. - dopowiedział zastępczy. Na tę odpowiedź, sklepikarz zakrztusił się i z oniemiałym spojrzeniem, jeszcze raz zmierzył wzrokiem, przytuloną dwójkę.
- Wy..się kochacie? 
- A co, przeszkadza ci to coś..?! - warknął niezbyt przyjemnie, Shiro.
- Nie, nie skądże...jestem tolerancyjny. Nie umiem jednak pojąć jednaj rzeczy : jak niby człowiek i hollow mają być razem..?
- Co "jak"?! Normalnie..? - powiedział Hichigo i obrócił twarzą do siebie oniemiałego nastolatka. Patrząc mu głęboko w oczy, przybliżył twarz, do jego twarzy. Musnął delikatnie jego wargi, swoimi, na co Kurosaki łapczywie odpowiedział. Kisuke patrzył uważnie. Wciąż miał do przemyślenia niezwykle wiele, a udowodnienie miłości  w jego towarzystwie, mogło się później przydać. Chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie powstrzymał się z przerywaniem, czekając, aż ta dwójka skończy się całować. Niestety nic na to nie wykazywało.
- Ehem... - chrząknął Kisuke, chcąc zwrócić jakoś na siebie uwagę. W końcu mu się to udało!
- Um.. - zawstydził się Ichigo. - Przepraszamy, Urahara-san. Więc..co chcesz powiedzieć? - zapytał nie zważając na zawiedzenie Shirosakiego.
- Nic szczególnego. Możecie być razem. Ale powiedzcie o tym wszystkim, nie tylko mi. Wiem, że może być to trudne, w końcu shinigami mają za zadanie zabijać hollowy, a nie się z nimi miziać, poza tym, niektórzy mogą uważać się za homofobów. Jednakże, musicie się tym zająć. 
- Rozumiem. - szepnął Kurosaki, wczepiając się w ramię ukochanego. - Nie wiesz może, kiedy tu będą?
- Powinni niedługo się zjawić. Wszyscy poszli cię szukać. - odpowiedział Kisuke, upijając łyk, zimnej już herbaty.
- Przepraszam za kłopot. - powiedział nastolatek, po czym pociągnął Hichigo za sobą, kierując się do wyjścia. W sercu, był Uraharze bardzo wdzięczny. Pierwszy krok na nowej drodze życia został zrealizowany. W końcu znalazł szczęście i oparcie, a na dodatek, sklepikarz tolerował ich inność. To cudowne uczucie, jak na chwilę po tak wielkiej tragedii, jak śmierć jedynej rodziny.

*********************************************************************************************

A! i jeszcze jedno. Coś tak czuję, że z tym opowiadaniem dobijemy do chociaż 6 części  :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz