poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Gakusei Jidai XIII

   ~ Shiro i Ichi zostali sami.
**************************************************************************************************

   - Shiro...?
- Mmm?
- Wróć na badania. - zażądał Ichigo. 
- Chyba żartujesz! Boję się igieł! >_< a tak poza tym... - Hichigo podszedł do łóżka, w którym oparty o poduszkę siedział Kurosaki. Usiadł obok niego i chwycił jego dłoń w swoje. - Twoja rodzina już poszła...Nie musisz udawać. - wyszeptał. Pomarańczowowłosy nie odpowiedział. Milczał, wpatrując się w albinosa. Nagle z kącików jego oczu zaczęły płynąć łzy. Rudzielec nie próbował ich powstrzymywać. Pozwalał, by słona ciecz zalała jego policzki, usta. By skapnęła na kołdrę. W każdej z łez zawarta była cząstka bólu, upokorzenia, jakiego doświadczył. Chciał się go pozbyć. Zapomnieć.
   Ale niestety. Było tak, jak już kiedyś powiedział Shirosakiemu. "(...) nie uciekniesz od tych wspomnień. Możesz udawać, że ich nie ma, ale one pozostaną. Nie zmienisz przeszłości..." Pozostało mu się tylko z tym pogodzić.
   - Ichi... - Shiro przybliżył usta do ucha chłopaka i zaczął szeptać uspokajająco : - Już...wiem, że boli...
- A-Ale...Hichigo..! T-To..było okropne...
- Ciii..już nic  nie mów. Spokojnie. Jestem przy tobie. Już nigdy nie spotka cię nic podobnego.. - zacisnął dłonie na ręce Ichigo. - Przynajmniej...przynajmniej Eoki nie skrzywdzi już nikogo. Poszedł siedzieć..No..Nie płacz. Już wystarczy...
- Ekhem... - po sali, w której siedzieli, rozległo się głośne chrząknięcie. Albinos jak oparzony odskoczył od nastolatka. W drzwiach stał wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, w przyciemnianych okularach i w długim, czarnym płaszczu. Cerę miał bladą, ale nie aż tak, jak Shirosaki. Na twarzy miał lekki zarost, oczy ciemne i bystre. Kiedy wzrok skierował na Ichigo, tamten miał wrażenie, że mężczyzna przeszywa go do cna.
- Zangetsu..! - zawołał cicho Hichigo. Rudzielec zauważył, jak zaciska dłonie w pięści i ze złością patrzy na swojego ojca.
- Nie chciałem przeszkadzać..Poza tym, nie przyszedłem do Ciebie.- odpowiedział i wszedł, zamykając za sobą drzwi. Następnie podszedł bliżej do łóżka, w którym leżał nastolatek. - Jak się czujesz? - Ichigo szybko otarł łzy wierzchem dłoni i odpowiedział.
- Już lepiej, dziękuję...
- To dobrze. A..jak ma się twój stan psychiczny? - Kurosaki spojrzał na niego ze zdumieniem. - Nie zrozum mnie źle..Po takich przeżyciach na pewno trudno ci się pozbierać emocjonalnie...
- Nie jest źle. Shiro mi pomaga...
- On? Pomaga? Też coś. Dotąd troszczył się tylko o siebie i włsne sprawy. To wręcz niespotykane, że on ci POMAGA...Ale jak już zdążyłem zauważyć, chyba jesteście ze sobą dość blisko...
- Wystarczy. - przerwał Shirosaki. - To nie jest żadne przesłuchanie.To co uważam za słuszne, a co nie, to tylko i wyłącznie moja sprawa. Idź stąd.
- Nie mów mi co mam robić. Powtarzam, nie przyszedłem tutaj do Ciebie.
- Em... - Ichi spojrzał nieśmiało na Zangetsu. - Chyba lepiej by było..gdyby Pan już poszedł...Muszę odpocząć. Ty też, Shiro. Idź dokończyć badania. 
- W takim razie, do widzenia. - pożegnał się chłodno mężczyzna i odszedł. Hichigo pogładził włosy Ichigo i także skierował się do wyjścia.
- Niech ci będzie...Zajrzę do ciebie później. - poszedł. Kurosaki odetchnął głęboko i położył się twarzą do okna, próbując zasnąć. O tak, sen zdecydowanie przydaje się po takich zajściach.
***
   Przez cały pozostały tydzień Ichigo był odwiedzany przez najróżniejsze osoby. Swoich przyjaciół, nauczycielkę, resztę klasy... Nikt do końca nie wiedział, co się stało z chłopakiem, Shiro już o to zadbał. Prawdę znali tylko członkowie rodziny pary. Tak postanowił Ichi, wiec tak zostało.
   Tydzień dłużył się i dłużył, mimo iż nastolatkowi nie brakowało zajęć. Uczęszczał na rechabilitację, rozmawiał  z psychologiem, przychodził Isshin wraz z Yuzu i Karin...A przede wszystkim Hichigo, który cały swój wolny czas spędzał z ukochanym, w szpitalu. 
   W końcu nadszedł dzień wypisu. Kurosaki miał już wszystkie rzeczy spakowane, ubrany był w normalne ubranie - jeansy i t-shert z nadrukiem swojego ulubionego, rock'owego zespołu. Shiro, który był przy wszystkim obecny, zarzucił sobie torbę pomarańczowowłosego na ramię i wyszli. Przed szpitalem czekał jego motor, którym odwiózł chłopaka do domu. 
- Jeśli bedziesz mieć chwilę, zadzwoń. - pożegnał się albinos i pocałował Ichiego w czoło. - Na razie.
- Uważaj na siebie! - zawołał za nim Kurosaki, po czym wszedł do domu. Tam powitała go miła niespodzianka - cała rodzina powitała go od progu, na stole był obiad, który, sądząc po wyglądzie, wymagał od Yuzu dużo pracy i wysiłku. Ojciec zniósł jego torbę na górę i razem usiedli do jedzenia. 
   Posiłek minął w miłej atmosferze, ale przy deserze Isshin zaczął rozmowę na trochę poważniejszy temat.
- Pamietasz, kiedy ok. pół roku rozmawiałem z tobą o przeprowadzce? - zapytał Ichiego.
- Tak..Ale ja nie moge. Dużo się wydarzyło...no i...nie mogę zoistawić przyjaciół, szkoły, Shiro...
- Rozumiem. ja też sobie to wszystko przemyślałem i doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie, kiedy jednak zostaniemy w domu.
- Naprawdę?!
- Tak. Poza tym, Masaki bardzo podobało się to mieszkanie..Sama tu wszytsko urządzała i była tu szczęśliwa. Nie powiniśmy stąd odchodzić.... - powiedział. Ichigo skwitował to uśmiechem. Był szczęśliwy, że może zostać, że dalej może być z Hichigo. No właśnie...
   Po uroczystym obiedzie chłopak udał się do siebie i zaczął rozpakowywać rzeczy. W międzyczasie zadzwonił do Shirosakiego i umówił się z nim na randkę, następnego dnia.
   Rano Ichigo wziął krótki prysznic, założył czyste bokserki, jeansy, czarny podkoszulek i dużą, bordową bluzę. Wysuszył włosy, przeczesał je palcami i wyszedł z domu. Z Hichigo umówili się w kawiarni, na mieście.
   - Hey - przywitał się rudzielec, siadając na przeciwko albinosa.
- Cześć - odpowiedział Shiro. Uśmiechnął się. Cieszył się, że z jego chłopakiem wszystko było już OK. Przynajmniej, z pozoru.
   Obaj zamówili kawę. Wypili ją, pogadali dla rozluźnienia atmosfery, następnie Shirosaki zapłacił za wszystko i wyszli. Po mieście powłóczyli się jeszcze trochę, po czym Shiro zaproponował, żeby pójść do niego. Nastolatek zgodził się. Zmienili więc kierunek na przeciwny i poszli, trzymając się za ręce.
   - Ichigo...myślisz, że moglibyśmy się już kochać? - zapytał Hichigo, patrząc czule w oczy Ichigo, który nagle zrobił się cały czerwony. Byli już w domu albinosa.
- Um...nie pytaj mnie o takie rzeczy... - szepnął Kurosaki, po czym spłonął jeszcze bardziej.
- No cooo, pytam o coś naturalnego, więc nie musisz się tak rumienić! - roześmiał się Shiro. Podszedł do nastolatka. Byli tak blisko, że prawie stykali się nosami. Ichi wiedział, co nastąpi. Pocałunek. Nie wiedział, czemu, ale zacisnął powieki i odwrócił lekko głowę. Czekał. Nic się nie wydarzyło. Otworzył jedno oko. Potem drugie. Hichigo stał z rękami splecionymi na piersiach i uśmiechał się inaczej..jakoś tak...delikatniej.
- Więc nie... - powiedział, jakby sam do siebie. Odwrócił się i wszedł do kuchni. - Chcesz się czegoś napić?
- Um..Shiro... - Ichigo poczuł się głupio. Mimo iż Hichigo tego nie okazywał, to był trochę zwiedzony. Ale co z nim?? Nie dał mu się nawet pocałować! Sam nie wiedział, czemu....uciekał....uciekał od bliskości...A przecież Hichi tyle dla niego robił! Kurosaki zacisnął dłonie. Podszedł do albinosa i wtulił się w jego pierś. - Przepraszam...
- A-Ale za co... - zdziwił się 3-cio klasista. Objął kochanka ramieniem. Tamten spojrzał mu w oczy.
- Tyle dla mnie robisz..Tak mnie wspierasz...A ja bym naprawdę chciał...się...no wiesz...
- Nie wiem :3 - odpowiedział złośliwie Shirosaki.
- No...kochać się...z tobą....
- AAA...o to chodziło...hehe...
- No ale....nie mogę...po prostu nie mogę, to jest dla mnie za...
- Okey. Przestań... - przerwał Hichi. - Zdaje sobie sprawę...Dużo przeszedłeś. Zaczekamy. Nie ma pośpiechu...
- Dziękuję... - wyszeptał Ichigo. Uniósł się na palcach i cmoknął ukochanego w usta.
- No widzisz! Robisz postępy. Pomogę ci trochę. - tym razem to Shiro zaczął pocałunek. Był on nieco dłuższy, niż poprzedni. Hichigo delikatnie muskał słodkie wargi kochanka, na końcu przygryzając dolną wargę Ichiego. - Dzięki mojej "rehabilitacji" już nie długo w pełni wyzdrowiejesz :)
- W to nie wątpię....

KONIEC ~

**********************************************************************************************************
   Yo kochani ^^ Mam nadzieję, że się podobało, nie wyszło kiczowato i że całość się udała ;) Łezka kręci się w oku, bo to już koniec...no, może w następny pon. oprócz one-shota, dodam tez mały bonus do tej części...
   200 komentarz należy dooo :
.
.
.
.
.
Anonim'a Anonimski'ego :3 Gratulację, proszę odezwij się do mnie na mój mail - wika9673@gmail.com
Tam wytłumaczę szczegóły nagrody ;p
A oprócz tego - 3 dedyki dla cb
G-R-A-T-U-L-A-C-J-E

   No, to do poniedziałku. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie ♥





wtorek, 19 sierpnia 2014

Gakusei Jidai XII

WARNING!
Uwaga miśki. Ta część jest brutalna, zawiera opis gwałtu, przekleństwa. Jeśli macie za słabe nerwy, lub po prostu brzydzicie się pewnych rzeczy, nie czytajcie. Robicie to na własną odpowiedzialność.

****************************************************************************************************
   Ichigo słyszał, jak deszcz zacina w dach magazynu. Zdawało mu się, że wszystkie krople łomocą w blachę, atakując jego uszy. Odkąd Arata gdzieś odszedł, czas zaczął mu się strasznie dłużyć. Było ciemno, ale jego oczy nijak nie mogły się do tego przyzwyczaić. Wydawało mu się, że kilka osób stoi przed podestem. Czuł ich spojrzenia na sobie. Ręce całkiem mu zdrętwiały, zakute w kajdany. Gdyby mógł, spróbowałby zasnąć. Sen przyniósłby ukojenie. Choć na moment. Na chwilę...
   W końcu zjawił się Eoki. Wszedł na podest i objął Kurosakiego w pasie, podobnie jak wcześniej Arata. Pod podwyższeniem było co raz więcej osób. Teraz był pewien. To nie była jego wyobraźnia. Z każdą chwilą dochodził ktoś nowy.
- Uwaga wszyscy! - zaczął Sudo. Zapanowała kompletna cisza. Jego głos niósł się echem po magazynie. - Dzisiaj swoją obecnością zaszczycił nas sam Ichigo Kurosaki. - gdy padło nazwisko rudzielca, rozległy się podniecone szepty. - Skoro już tu jest, pokażemy mu naszą gościnność. Każdy z was może mu ją okazać. Zasłużyliście na to. - po tych słowach, przejechał dłońmi po brzuchu nastolatka. Natychmiast przeszedł go dreszcz. Zaczął się szarpać. Wtedy ktoś jeszcze wszedł na podest i uderzył go czymś tępym w tył głowy. Natychmiast go zamroczyło, zaczął mieszać podłogę z sufitem, ale nie stracił przytomności. Cały czas był przy zmysłach. Czuł nachalne dłonie Sudo, które wędrowały co raz niżej. W końcu został pozbawiony spodni. I bokserek. Stał nagi i poniżony. Po uderzeniu głowa zawisła mu bezwładnie. Za nim Eoki mocował się z zapięciem spodni. W końcu udało mu się je ściągnąć. Chwycił Ichigo za włosy i szarpnął tak, iż tamten lekko się do niego wypiął. Następnie palcami rozszerzył sobie pośladki pomarańczowowłosyego i wszedł w niego. Kurosaki wygiął się w łuk, zacisnął dłońe na łańcuchu. Po policzku spłynęła mu łza.
- Widzę, że nieźle rozciągnięty...Powiedz, ile razy Shirosaki pieprzył cię po kątach?! - warknął Sudo i zaczął się poruszać.
   Ichigo czuł go w sobie. Nabrzmiały, pulsujący z podniecenia członek  penetrował go od tyłu. Co jakiś czas obijał się o prostatę. Jego ruchy były głębokie i szybkie. Mimo wszystko, Ichigo nie podniecił się. Czuł obrzydzenie. Było zupełnie inaczej, niż z Shiro.
   Owszem, wydawał jęki. Jęczał z bólu. Rżnięty przez przywódcę małej mafii, niczym zwykła dziwka. Ruchy Eokiego stawały się co raz płytsze, szybsze. Sapał ciężko, hamując jęki. Po czole płynęła mu kropla potu. Kurosaki poruszał się pod nim rytmicznie, tłamszony z całej siły za włosy. Dziwił się, że były 3-cio klasista mu ich nie wyrwał. Już nie uderzał o wrażliwy punkt we wnętrzu rudzielca. A jeśli już, to sporadycznie.
   Zaczął szczytować szybciej, niż Ichigo się spodziewał. Pod koniec stosunku, przyciagnął Ichigo mocno do siebie, wbijając się w niego głęboko. Nastolatkowi o mało co oczy nie wyszły z orbit. Czuł, jak wlewa się w niego ciepła, lepka ciecz. Sudo wydał z siebie długi, gardłowy odgłos i zaklął. Wyszedł z Ichigo i usiadł na krześle, które nie wiadomo kiedy, znalazło się na podejście.
- Kurwa...Ichigo...to był mój najlepszy orgazm. Kurwa...Zostań moją dziwką! - powiedział Eoki i roześmiał się. Był to pusty, zimny śmiech. Kurosaki cały czas pozostawał ledwo przytomny. Z odbytu, na uda, wpływało mu nasienie bruneta.
   Chwilę ciszy przerwał szczęk łańcuchów, gdy zostały one nieco opuszczone. Nastolatek klęczał na zimnej posadzce, z głową zwieszoną w dół. Czuł obrzydzenie. Do siebie, do tego, co się stało...Poczuł, jak zawartość żołądka podchodzi mu do gardła. Nie wytrzymał. Zwymiotował na podłogę, przed sobą. Sudo wstał. Popatrzył z obrzydzeniem na Kurosakiego.
- Jest wasz. - mruknął, po czym zszedł z podestu i zaszył się w cieniu, by móc w spokoju oglądać nadchodzące widowisko.
   Resztki nasienia, wymiociny i łzy, których przybywało, tworzyły niezbyt ciekawą mieszankę.
   Do pomarańczowowłosyego zaczęli zbliżać się 3-cio klasiści, mocujący się ze spodniami. "Boże...dlaczego...dlaczego?!.."

~~
   Łącznie 14 oprawców oprawców doszło w Kurosakim. Tym, którzy nie doczekali się swojej kolejki, musiało wystarczyć spuszcznie się na poszarzałą twarz nastolatka. Sam chłopak nie miał ani jednego orgazmu, ani razu się nie podniecił. Rżneli go jeden po drugim, szarpiąc go za włosy, drapiąc go i siniacząc biodra.
   Rudzielec cieszył się, ze jest na wpół nieprzytomny. Dzięki temu "znieczuleniu" ból nie był tak silny. Widział i czuł jakby przez mgłę. Jednak nie na długo. W połowie aktów, ból wymógł się, wszystko zaczynało przybierać na ostrości. Każdy odgłos, ruch, dotyk, docierał do niego ze zdwojoną siłą. Z odbytu, oprócz spermy, wypływała spora ilość krwi. Nikogo to nie obchodziło. Każdy chciał móc się zaspokoić. Kosztem Ichigo...
   Po 14 chłopaku, który w nim doszedł, Sudo wstał i oznajmił, iż czas się skończył. Kilku posłusznie zaprzestało, inni, właśnie szczytujący, wytryskiwali Ichiemu na twarz. Jeszcze inni onanizjowali się poza podestem. Podniecało ich to, co robili koledzy.
- Jaki uroczy...- Eoki podszedł do pomarańczowowłosyego i ujął jego podbrudek w dłoń. - Tak...naprawdę słodki. Dajmy mu wypocząć...zanim...nieważne. Rozejść się. - każdy odszedł do swoich zadań. Kurosaki pozostał nadal na uwięzi. Brudny. Spocony. Bolały. Jego ciało przechodziły dreszcze, ramiona unosił się w niemym szlochu. Łzy płynęły po lepkich policzkach, ale on nie mógł wydać z siebie żadnego odgłosu. Nic. Kompletnie nic. Zatrząsł się z zimna. Powietrze wydychane przez niego było parą. Głowa już od jakiegoś czasu wisiała bezwładnie w dół. Oczy same mu się zamknęły.
***
   Ichigo obudził się po półtorej godzinie. Miał wrażenie, że ten czas trwał znacznie krócej. Jednak oczu nie uchylił sam z siebie. Obudziły go krzyki, strzały z pistoletu, odgłos biegania, który niósł się po magazynie. Pierwsza jego reakcja była taka, że uniósł raptownie głowę. Widział ubranych na czarno mężczyzn, którzy bili się i strzelali do gangu Eokiego. Zakręciło mu się w głowie. Próbował wstać, ale nie udało mu się to. Stracił przytomność.
***
   Shirosaki wbiegł do magazynu zaraz za policjantami. Czuł niewyobrażalną złość. Ale też i strach. Bał się, co te typki zrobiły z jego Ichigo. I nie chodziło tylko o obrażenia fizyczne. Hichigo dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Dlatego też chciał jak najszybciej odnaleźć nastolatka.
   Policja wkroczyła jako pierwsza, a napotkawszy się z oporem, otworzyli ogień. Shiro nie przejmował się iż może zostać postrzelony. Sam zabrał ze sobą pistolet, który ukryty był w wewnętrznej kieszeni jego kurtki. Rodzina Kurosakiego czekała przed budynkiem. Tak samo jak i Zangetsu.
   Hichigo od razu go zobaczył. Skulony, nagi, skuty. Nie wahał się ani chwili. Rzucił się w wir walki, starając się jak najmniej przy tym ucierpieć. Biegł w stronę podestu, gdy nagle ktoś zamachnął się za siebie i uderzył przy tym Shiro prosto w skroń. Hichi złapał się za głowę, całe pomieszczenie zaczęło wirować. Rana krwawiła. Mimo to, albinos brnął do przodu. W końcu udało mu się dotrzeć do podestu, na który się wciągnął. Znalazł się przy Kurosakim. Uklęknął i delikatnie pogładził go po plecach.
- Ichigo... - szepnął. Chłopak podniósł głowę, uchylił powieki. Oczy miał napuchnięte od płaczu, na twarzy pozostały resztki zaschniętego nasienia. - Przepraszam...przepraszam, że nie znalazłem cię wcześniej. Wybacz mi..
- To nie twoja wina.. - wychrypiał pomarańczowowłosy i odchrzaknął. Shirosaki przyciągnął go lekko do siebie i objął. - Naprawdę...przepraszam...- Cała akcja zdawała się kończyć. Policjanci skuli i wprowadzili do radiowozów podejrzanych. Koszmar się skończył. Do Ichigo i Shiro podbiegła młoda funkcjonariuszka. Miała klucz, którym rozpięła kajdany nastolatka.
- Nie ruszajcie się. Karetka już jedzie. - poleciła kobieta i okryła rudzielca kocem. - Dobrze...zaraz ktoś tu przyjdzie i wyniesie cie na zewnątrz... - mruknęła sama do siebie, odwrócona do nich tyłem. Gdy odwróciła się ponownie, po dwójce nastolatków nie było ani śladu.
***
   - Bardzo cię boli? - szepnął Ichi, dotykając opuszkami palców ślady krwi na skroni Shirosakiego.
- Raczej ciebie musi coś boleć, skoro po tym, co przeszedłeś, masz jeszcze siłę martwić się o mnie. - obaj stali przed magazynem, czekając na przejazd karetki. Hichi trzymał pomarańczowowłosyego na rękach. W ten sposób, albinos przeniósł go tylnym wyjściem na przód budynku.
- Wiem...ale to moja wina. Sam jestem sobie winien. Na dodatek, jeszcze ty ucierpiałeś.. - mruknął Ichi. Zacisnął uścisk na szyi Hichigo. - To ja powinienem...
- Oi, przestań! - przerwał mu Shiro. - Naprawdę....nie przyszło ci na myśl, żeby zamiast przepraszać, podziękować?! Wiem, spóźniłem się... Boże..powiedz, ilu z nich cię dotykało?! Kurna...Nie mówię, że to nie twoja wina. Ale też cię nie obwiniam. Stało się. Może jeszcze tego nie czujesz, ale zmieniłeś się! Te całe zdarzenie znacznie wpłynęło na twoją psychikę! Więc, nie rób głupstw. Obiecuje, że więcej się nie spóźnię. Nie zostawię. Możesz na mnie polegać. Nie bój się. Będę cie chronić. Ty wzamian nie pakuj się w kłopoty. Obiecaj.
- Obiecuje. I...dziękuje... - nadjechała karetka. Shirosaki ruszył w jej stronę na rękach z Ichigo. Natychmiast dostrzegli ich Isshin, Yuzu i Karin. Cała trójka również pobiegła w stronę karetki.
***
   W szpitalu Ichigo Kurosaki został dokładnie przebadany. Ojciec Ishidy, za namową Uryu, osobiście tego dopilnował. We wszystkim rudzielcowi towarzyszył Shiro. Nie odstępował nastolatka na krok. Odmówił udzielenia sobie pomocy, choć ledwo trzymał się na nogach. W końcu badania dobiegły końca. Lekarze nie stwierdzili żadnych poważniejszych uszkodzeń wewnętrznych, ale mimo to, pomarańczowo włosy miał pozostać w szpitalu jeszcze tydzień, na obserwacji.
   Kiedy chłopak się wykąpał, do sali, w której leżał, weszła jego rodzina. Shiro nie był obecny, ponieważ prawie siłą zabrano go do przebadania.
- Ichi-nii! Jak się czujesz? - zapytała Yuzu.
- Już lepiej. Przepraszam, że musieliście się o mnie martwić...
- Ichigo, co ty wygadujesz...Głównym obowiązkiem rodzica jest właśnie martwienie się i troska o dzieci. Kiedy tylko zobaczyliśmy, że cię nie ma, zadzwoniłem na policję. Dowiedziałem się wtedy, że już ktoś zgłosił całą sytuację... W dodatku podał pewne szczegóły, choćby to, kto najprawdopodobniej cię przetrzymuje...Ehm...Yuzu, Karin, możecie zostawić nas na chwilę samych? - dziewczynki posłusznie wstały i wyszły. Ich zawiedzione spojrzenia mówiły, że chciały jeszcze posłuchać, co do powiedzenia w tej sprawie ma ich brat. Nie wyraziły jednak protestu.
- Kto to był?
- Mężczyzna imieniem Zangetsu. Zanim wszystko ci wyjaśnie, odpowiedz mi na jedno. Jakie relacje panują między tobą, a Shirosakim Hichigo? - Ichi zawahał się. Jak dużo wiedział jego ojciec? Jak dużo mógł mu powiedzieć? Gdyby tylko był przy nim teraz....
- A bardzo dobre, miło, że pan pyta... - w drzwiach sali stał oparty o framuge Shiro. Uśmiechał się jak zwykle, zadziornie, ale w jego oczach widniała troska. Czoło miał obowiązane bandarzem.
- Um...ale co łączy was dokładniej? - sprecyzował Isshin.
- Powiedzmy, że...mamy ze sobą gorący romans x3
- NANI?!?!?! - wykrzyknęli jednocześnie Kurosaki i jego ojciec.
- Widać, że spokrewnieni... =_=
- Z-Zaraz zaraz...Co tu się działo pod moją nieobecność?!?
- Hichigo!! - krzyknął zdenerwowany Ichi. - Nie mogłeś mu powiedzieć delikatniej?!? Zresztą, co tu robisz? Skończyłeś badania?!
- Tak jakby...- fuknął albinos. - Zwiałem w połowie....
- Wracaj tam natychmiast!!!
- Nie podniecaj się tak! To jeszcze nie koniec świata....
- STOP. Koniec tej bezsensownej kłótni. Ichigo...czy ty jesteś...
- Tak tato, jestem...nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób...ale stało się....
- Rozumiem. - westchnął Isshin. - Na szczęście jestem tolerancyjny...a wnuki przyniosą mi Yuzu i Karin :33
- =_= Tylko o to się martwisz...?
- Do rzeczy! Nie chcesz wiedzieć, co się potem działo?
- No...chcę...
- Właśnie. Po telefonie na policję kazali nam przyjechać na komisariat... tam zastaliśmy...
- Mnie i Zangetsu. - dokończył Shiro. - Chciałem sam cię szukać, ale...po namyśle powiadomiłem o wszystkim ojca. Razem pojechaliśmy na policję. Nie długo potem cię znaleźli...I to tyle...Jak się czujesz?
- Nie najgorzej...ale chcę mi się wymiotować. Po tym wszystkim...ciągle czuje w sobie...uh...tato, zabierz dziewczynki do domu. Poradzę sobie...
- Ale synu...jesteś po ciężkich przeżyciach...powinienem zostać i...
- To nie będzie konieczne...ja z nim zostanę. Jesteście pewnie wszyscy padnięci. A ja i tak muszę zostać w szpitalu..
- No...dobrze...Trzymaj się, Ichigo. Przyjdziemy jutro. - pożegnał się Isshin i wyszedł. Shiro i Ichi zostali sami.

****************************************************************************************************************************************
   Yo kochani! Na ostatnią część GJ czekajcie do poniedziałku. A potem...miesiąc one-shotów! Odpoczniemy sobie troszkę od dłuższych wątków. W między czasie postaram się wprowadzić GrimmUlqui, a potem być może ByaRenji, gdyż jest to chyba bardzo lubiany przez was parring :)
   No, to tyle. Do poniedziałku. W komentarzach piszcie, czy waszym zdaniem nie za bardzo znęcam się nad Ichim XD mile widziane również wrażenia z tej części ;)

  

niedziela, 17 sierpnia 2014

Gakusei Jidai XI

   Pomarańczowowłosy szedł już w deszczu dobre 20 minut. Parasol, który pożyczył z domu Shirosakiego nie był dobrą ochroną przed nawałnicą. Mimo, iż cały był przemoczony, nie zatrzymywał się. Swój plan wymyślił spontanicznie. Skoro Hichigo nie mógł (a raczej nie chciał) mu pomóc, musiał sam uporać się z sytuacją.
   Po kolejnych 20 minutach Kurosaki znalazł się na przedmieściach Karakury. Dalszą drogę zagradzały mu opuszczone magazyny. W ręku mocniej ścisnął parasolkę. Przyspieszył kroku. W końcu znalazł się przed jedną ze skorodowanych, stalowych konstrukcji. Zaczerpnął głośno powietrza w płuca i wszedł do środka.
   Gdy tylko znalazł się w środku, ktoś podszedł do niego od tyłu i wykręcił ręce, tym samym go unieruchamiając. Cicho syknął z bólu.
- Czego tu szukasz, smarku?! - warknął umięśniony chłopak za nim.
- Przyszedłem rozmawiać z Eokim..
- Jak się nazywasz?
- Kurosaki. Ichigo Kurosaki. - kiedy rudzielec to powiedział, poczuł, jak chłopak za nim jeszcze mocniej zaciska na nim ręce. Myślał chwilę, po czym puścił Ichiego.
- Pójdziesz za mną. Tylko ostrzegam, bez żadnych numerów! - Ichigo tylko skinął głową. Aby nadążyć za swoim "przewodnikiem" musiał biec zaraz za nim truchtem. Z każdym krokiem było co raz ciemniej. Mimo to, Kurosaki widział co raz więcej 3-cio klasistów, a nawet starszych, którzy przypatrywali im się z zaciekawieniem. Kilka osób zaczęło szeptać między sobą. Nastolatek czuł się bardzo nieswojo. Po chwili wędrówki doszli do metalowych drzwi przy końcu magazynu. Starszy chłopak otworzył je. Skrzypiały. Następnie pociągnął mocno Ichigo za ramię, wpychając go do środka. W małym pomieszczeniu stało obszerne biurko, na którym rozłożony za nim, na krześle, nogi, trzymał Sudo Eoki.
***
   Hichigo obudził lekki powiew wiatru. Otworzył oczy i rozejrzał się dokoła. Ichigo przy nim nie było. Zaniepokojony tym faktem pomyślał, iż chłopak pewnie robi sobie śniadanie. Odetchnął głęboko świeżym powietrzem i podniósł się z łóżka. Następnie zamknął uchylone okno w sypialni. Postanowił odświeżyć się pod prysznicem. Zachęcony tym pomysłem, udał się do łazienki. Wziął krótki prysznic, umył włosy.
   5 minut później był już ubrany i czysty. Zarzucił ręcznik na ramiona, aby mokre pasma włosów nie zamoczyły koszulki i poszedł do kuchni. Nie było tam jego kochanka. Ani w kuchni, ani w jadalni, ani na 1-szym piętrze. To zaniepokoiło albinosa. Choć nie było to łatwe, starał się zachować zimną krew. Podszedł do lodówki, chcą odnaleźć w niej coś zdatnego do jedzenia. Otwierając drzwiczki lodówki rzuciła mu się w oczy przymocowana do niej karteczka. Krótki liścik o treści :
"Nie umiem siedzieć bezczynnie.
Poszedłem rozwiązać parę
spraw. Postaram się wrócić
przed obiadem. Nie idź za
mną. Dam sobie radę.
                                               Ichigo"
   Shirosaki zgniótł kartkę w jednej ręce. Drugą zacisnął w pięść. "Cholera.."- pomyślał. Pobiegł do swojej garderoby, ubrał się błyskawicznie, w przedpokoju zarzucił na siebie bluzę z kapturem. Na nogi wciągnął glany. "Idiota...totalny Idiota...Kurwa!"
***
   Gdy tylko Sudo zobaczył Ichigo, zdjął nogi z blatu biurka i zaczął przyglądać mu się z niemałym zdziwieniem malującym się na podłużnej twarzy o ostrych rysach.
- Proszę proszę...- powiedział sam do siebie. - Kogo my tu mamy... - Ichigo zmarszczył brwi (bardziej niż zwykle)
- Przyszedłem pogadać, Eoki.- odezwał się śmiało. Jego głos drżał lekko.
- Zostaw nas samych. - polecił podwładnemu.
- Ale...Sudo-sama...
- Arata. - uciął krótko. - Poczekaj na zewnątrz.
- H-Hai... - gdy tylko osiłek wyszedł, Kurosaki podszedł do stołu i uderzył pięścią w blat.
- Jesteś największym dupkiem, jakiego znam. Obleśnym debilem, porażką. Rzygać mi się chce, jak na ciebie patrzę...Możesz mi łaskawie wytłumaczyć, czemu do nędzy, grozisz mojemu przyjacielowi?! - wydarł się rudzielec. Cała wściekłość, która już od jakiegoś czasu się w nim zbierała, uszła a niego. Ze złością wpatrywał się w małe, czarne, rozbawione oczy bruneta.
- Heh...Ichigo Ichigo...powiedz mi, czy wiesz, czemu od około tygodnia zarywam szkołę? - Ichigo spojrzał na niego ze zdziwieniem. - No właśnie...Nie wiesz. Pozwól, ze wytłumaczę ci parę spraw. Ktoś na mnie doniósł. Za to wszystko, co robiłem. Za handel, pobicia, molestowanie...czyli wszystko to, o czym szkoła nie wiedziała. Zapewne, nie byłeś to ty. Ani nikt z twoich przyjaciół. Powiem ci, kto to. - urwał. Nadal rozbawiony, sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki. Wyciągnął z niej zdjęcie i rzucił na biurko.
- Shiro...?
- Tak...Hichigo Shirosaki. Ten twój przydupas...
- On nie jest...!
- Nazywaj go, jak chcesz. W każdym razie, mam przez niego presrane. Musiałem wynieść się z domu, rzuciłem szkołę. Prawdopodobnie szuka mnie policja. Shirosaki sobie u mnie nagrabił...oj tak...Ale wiesz, jeśli chodzi o ciebie...nie zrezygnowałem...- ostatnie słowa wyszeptał, uśmiechając się lubjeżnie. - Nadal chciałem cię mieć. Przyszedłeś tu, bo chodzi ci o Ishide Uryu..Tak...zacząłem mu grozić, chciałem, aby skłócił w pewien sposób ciebie i tego białasa...Nie wyszło. Nie dał się, dlatego zleciłem pobicie. Wiesz, ostatni raz wiele mnie nauczył...Teraz mam wielu ludzi. Naprawdę dobrych ludzi. Jesteś głupi, Ichigo... Shirosaki starał się cię chronić. A ty wystawiłeś mi się jak na tacy. Tym razem skorzystam na tobie podwójnie...Będziesz mój. A przy okazji zemszcze się na Shirosakim. Masz coś do dodania? - Ichigo był w szoku. Nie mógł wykrztusić z siebie słowa. Wpatrywał się w Eokiego. - Nie? Szkoda. Koniec negocjacji. Arata! - do pomieszczenia wbiegł napakowany 3-cio klasista. - Wiesz, co robić. Ja zaraz przyjdę. - pomarańczowowłosy ponownie został unieruchominy z tyłu. Arata wykręcił mu ręce, aż zginął się w pół. Szepnął go mocno. Gdyby nie to,że go trzymał, upadłby na twarz. Nadal nie mógł uwierzyć...
   Arata wprowadził go ponownie do zaciemnionego magazynu. Poprowadził go na przeciwny koniec, gdzie stał wysoki podest, niczym do wieszania ludzi. Jednak zamiat liny z pętlą, z sufitu zawisły kajdany, w które został brutalnie zakuty. Były za ciasne, mimo iż miał drobne nadgarstki. Poczuł, jak krew przestaje mu dopływać. Ręce miał wniesione nad sobą. Pobrzękiwały łańcuchy. Następnie 3-cio klasista go przeszukał. Wyciągnął z kieszeni spodni wyciszony telefon i odrzucił za siebie. Nic więcej nie znalazł. Jednym, silnym ruchem zerwał z pomarańczowowlosyego t-shert, który również został rzucony za podest. Na koniec przybliżył się do zniewolonego Ichigo i objął go w pół, po czym szepnął mu do ucha :
- Będę czekać w kolejce..- nie musiał nic dodawać. Rudzielec czuł, że już po nim. Że tym razem nie może liczyć na Shiro..
***
    W tym samym czasie.
- Ichigooooo! - okrzyk Isshina rozniósł się po całym domu. Z dwiema ogromnymi walizami wkroczył do salonu; za nim weszły Yuzu i Karin. - Your dad's powrócił!!! Synuuu!!!
- Może Ichi-nii jest u siebie? - zasugerowała Yuzu, po braku odpowiedzi.
- Albo wyszedł. - rzuciła od niechcenia Karin i usiadła na kanapie.
- Nie sądzę...- mruknął Isshin. W taką pogodę? Yuzu, sprawdź czy jest u siebie..
- Tak tato. - odpowiedziała dziewczynka i wbiegła po schodach na górę. Zapukała 3 razy do pokoju brata, zanim weszła do środka. - Ichi-nii? - nikt nie odpowiedział. Pokój był pusty. Po dokładnym rozejrzeniu się, zbiegła na dół. - Nie ma go!
- Tak myślałem...To może oznaczać tylko jedno...
- Co mianowicie? - zapytała Karin.
- Ichigo został porwany!!!
***
   Hichigo próbował dodzwonić się do Kurosakiego, ale tak, jak podejrzewał, nastolatek nie odbierał. W głowie kłębiły mu się czarne myśli. "Cholera...Gdzie szukać?!..." Nagle wpadł na pomysł. Przyspieszył kroku, zmierzają ku szpitalowi.
   Na recepcji drobna blondynka poinformowała go, iż pacjent Uryu Ishida wyszedł ze szpitala w czwartek.
   Shiro odetchnął głęboko, starając się nie wybuchnąć. Grzecznie podziękował i wyszedł.
   Kończył mu się czas. Ishida mieszkał na drugim końcu miasta. Postanowił strzelać, to zawsze wychodziło mu najlepiej. Szpital znajdował się na sporym wzniesieniu. Z oddali widać było opuszczone magazyny. Wybrał jednak przeciwny kierunek.

********************************************************************************
   Yo kochani! Przepraszam, rozdział taki krótki, ale nie stykło mi czasu na dłuższy. W środę wynagrodzę! Obiecuję! ._.

Ogłoszenia parafialne! Sprawdzamy obecnść :)

   Yo kochani! Dzisiaj mam dla was troszkę ogłoszeń, proszę o przeczytanie i aktywność :)

   1. Wielki powrót! Jestem już w domciu :3 Nie było mnie 2 tygodnie, ale już wróciłam i będę nadrabiać wszelkie straty :)
   2. W tym miesiącu (sierpień) planuje skończyć GJ. I teraz pytanie, co wolicie dalej :
a) miesiąc (wrzesień) one-shot'ów
b) kolejne opko z dłuższą fabułą
   Głosujcie w komentarzach, potrzebna mi wasza pomoc. I bądźcie pewni, nic nie ucieknie, pytam, bo chciałabym wiedzieć, co wolicie najpierw ;)
   3. Zbliżamy się do 200 komentarza. Przypominam, że ten, kto trafi w 200 dostanie nagrodę specjalną (3 dedyki i możlowość wymyślenia fabuły do nowego opo)
   4. Jeśli chodzi o GrimmUlqui to pierwsze opko planuję dodać 2 września. Będzie to one-shot. Mam nadzieję, że powiecie mi, jak wam się to podoba. Myślę też, o ile czas mi pozwoli, że w 1 dzień tygodnia będę dodawać HichiIchi, a w 2 GrimmUlqui, co daje nam 2 notki na tydzień XD No, zobaczy się we wrześniu.
   5. Jeszcze jedno pytanko na koniec - jakie jeszcze parringi z Bleacha preferujecie? Osobiście dodam, iż strasznie nie lubie łączenia Ichigo w parkę z kimkolwiek oprócz Shiro. Więc od razu uprzedzam, że takich parkingów u mnie na blogu nie będzie...
   6. Tak wygląda mój "ranking" proponowanych parringów
            1_1 HichiIchi, oczywiście :>
            2_2 GrimmUlqui
            3_3 IkkaYumi (swoją drogą, strasznie mało ich w internetach ;-;)
            4_4 NnoiTes (chyba jakoś tak XD Nnoitra x Tesla)
            5_5 ByaRenji
            6_6 Aizen x Gin (chodź nie lubie Aizena XD)
Ii nie zabardzo lubie na odwrót. Chociaż IchiHchi da się znieść XD

Nom...i chyba tyle :p dziękuje za uwagę i zapraszam do komentowania :33 Kolejna część GJ jutro.