- Pobudkaaa! ~~
Ranną sielankę Ichigo zakończyła Momo Hinamori, pełniąca tego dnia dyżur, polegający na budzeniu pacjentów.
- Shirosaki-san przyjdzie tu za 15 minut, proszę, aby do tego czasu rozbudzili się trochę państwo! - zawołała od progu i pobiegła dalej. Ichi z trudem uchylił powieki. Była dopiero 7. Nic dziwnego, że nadal był śpiący.
Mimo to, podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł oczy. Następnie rozejrzał się po sali. Dwójka pozostałych pacjentów nic nie robiło sobie z pobudki i spała w najlepsze. Kurosaki zaczął myśleć, co by było, gdyby i on zlekceważył polecenie pielęgniarki. Uśmiechnął się na myśl o błogim śnie. I wtedy właśnie wszedł Shirosaki.
- No co tam? Widzę, że cieszysz się na moje przyjście. - zagadnął wesoło i usiadł na krześle obok łóżka, w którym leżał chłopak.
- To nie na twoje przyjście. - parsknął Ichi czując, jak się czerwieni.
- Jasssne. No, ale na flirty jeszcze przyjdzie pora. Teraz muszę cię zbadać. - zakończył Shiro i zaczął wykonywać rutynowe badania kontrolne na Ichim. Chłopak wszystko cierpliwie znosił, aż do momentu, kiedy Hichigo postanowił pobrać mu krew.
- O nie...na to się nie zgadzam! - zaprzeczył stanowczo, gdy zobaczył igłę.
- No co ty, nie bądź baba!
- Nie chcę i już. Będziesz musiał obejść się bez tego.
- W takim razie ty będziesz musiał obejść się bez pewnych informacji, które wczoraj udało mi się zdobyć ♥ - ten mały szantaż wystarczył w zupełności. Ichigo wyciągnął drżącą rękę w kierunku albinosa, by ten mógł pobrać krew. Zanim jednak to zrobił, zapytał, przemywając miejsce pobrania jakimś płynem :
- Na prawdę tak się boisz?
- Nie boję! Tylko...nie lubię widoku krwi. To wszystko.
- Mhm...Ja jednak nadal uważam, że się boisz...- szepnął złośliwie Hichigo, machając chłopakowi igłą przed nosem. Widząc to, Kurosaki zamknął oczy. Znowu zaczął się czerwienić. Po chwili wydusił z siebie, uchylają powieki :
- Może...troszeczkę...
- W takim razie chyba nie mam wyjścia..- powiedział Shiro sam do siebie i jedną rękę splótł z dłonią Ichigo, a drugą wbił igłę w żyłę rudzielca. Chłopak nie zdążył się połapać, kiedy pobranie dobiegło końca. Zawstydzony i zdezorientowany spuścił głowę w dół i wyrwał dłoń z uścisku Shirosakiego.
- Widzisz, to nic strasznego! Byłeś bardzo dzielny, więc powiem ci, czego się dowiedziałem. No więc tak... 6 września miałeś owy wypadek. Jechałeś sam, samochodem osobowym marki Nissan, śpiesząc się na jakąś uroczystość...
- Na jaką? - przerwał Ichi, podnosząc zaciekawione spojrzenie na rozmówcę.
- Tego nie wiem. Ale sądząc po garniturze, w jaki byłeś ubrany, było to coś ważnego. Nie pamiętasz?
- Niestety nie.
- Nie martw się. Już niedługo pamięć powinna ci wrócić. W każdym razie...moi podwładni postarają się dowiedzieć, gdzie mieszkasz, czy masz rodzinę i czemu takowej przy tobie nie ma...
- A powiesz mi coś więcej o wypadku? To była moja wina?
- Nie, nie twoja. Jakiś pijany facet przejechał na czerwonym i uderzył w twoje auto, miażdżąc całą maskę. Następnie zbiegł z miejsca wypadku. Świadkowie zadzwonili po pogotowie. A potem..potem trafiłeś tutaj.
- Dobrze...Dziękuje ci za to! Naprawdę dużo się dowiedziałeś..Jestem ci naprawdę wdzięczny.
- Miło mi. Aczkolwiek muszę zbadać jeszcze innych pacjentów, ale jeżeli chcesz to wpadnę do ciebie na przerwie obiadowej...
- Tak! - odpowiedział szybko Ichigo i uśmiechnął się, po czym, zdając sobie sprawie z własnego entuzjazmu, speszył lekko. - Um...to znaczy...rób jak tam sobie chcesz....
- Rozumiem...- Hichigo w rzeczywistości rozumiał całą sytuację aż nazbyt dobrze. Uśmiechnął się po swojemu i poczochrał włosy rudzielca, który z takowego powodu podniósł głos o kilka decybeli. Spowodowało to, że jego następni pacjenci wreszcie się obudzili i mógł ich zbadać. Pierwsza z nich, Rangiku Matsumato była już w zasadzie zdrowa. Musiała pozostać jeszcze 4 dni na obserwacji i mogli ją wypisać. Drugi pacjent, Barragan, mężczyzna w dość podeszłym wieku miał się trochę gorzej. Hichigo musiał zaaplikować mu dożylnie lekarstwa, następnie wyszedł z sali, aby oddać krew Ichigo do analizy i porozmawiać z Unohaną, która była jego przełożoną.
Tymczasem Kurosaki zjadł drobne śniadanie zaserwowane mu przez Honamori. Popił wszystko kawą zbożową i za radą pielęgniarki, zabrał do czytania książki, która leżała na jego nocnym stoliku. Nie miał pojęcia, skąd się tam wzięła, ale była całkiem niezła. Jedyne, co przeszkadzało mu w lekturze, to stały trajkot jego sąsiadki, rozmawiając przez telefon. Kobieta śmiała się i rozmawiała w najlepsze, kiedy on właśnie doszedł do ciekawego fragmentu. Starał się ją jednak ignorować, co nie wychodziło mu najgorzej.
Na obiad podano mdłe curry i herbatę. Kurosaki ledwo co tknął swoją porcję. Po tym zadecydował, że już nigdy nie wróci do szpitala, zważając iż przechodzi tu niezłą głodówkę. Ale teraz jego organizm potrzebował jedzenia, by móc czerpać z niego wartości odżywcze.
Hichigo przyszedł tak, jak mówił wcześniej : na przerwie obiadowej. Przysiadł się do Ichigo i zaczał rozmawiać z nim na różne tematy. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo na salę weszła Unohana - ordynator szpitalu Sasaki w Karakurze.
- Shirosaki-san, czy mogłabym prosić cię na chwilę? - zapytała łagodnie. Shiro natychmiast odpowiedział, że tak i razem wyszli na korytarz. Po ok 10 minutach albinos wrócił z powrotem, ale minę miał niewyraźną.
- Coś się stało? - zapytał szybko Ichi, domyślając się, że coś jest nie tak.
- W zasadzie...to tak. Znaleźli twój adres i zadzwonili na numer domowy...
- Czy to źle?
- Daj mi dokończyć. No więc zadzwonili, odebrał, zdaje się, twój ojciec...
- I co? - dopytywał Ichi.
- ...powiadomili go o twoim wypadku i o obecnym stanie zdrowia. Zaproponowali również dni i godziny odwiedzin. Ale twój ojciec...on...Eh, Ichigo...przykro mi, ale twój ojciec jasno i wyraźnie powiedział, że ma cię gdzieś.
- Że jak???
- ...Zapowiedział, że owszem, przyjdzie, ale tylko po to, aby przynieść twoje rzeczy z dotychczasowego mieszkania... Wybacz...
- ...Nic nie muszę ci wybaczać, przecież to nie twoja wina.- po policzkach chłopaka zaczęły płynąć łzy. Jedna po drugiej, bez przerwy. - Jesteś ze mną szczery aż do bólu. Dziękuje. - uśmiechnął się. Uśmiechnął, choć było mu naprawdę ciężko. Miał wypadek...a jego własny ojciec miał go gdzieś...Hichigo widząc stan pacjenta wstał i szybko zasłonił zasłonę otaczającą łóżko. Nim zaciekawienie spojrzenia pozostałych osób z sali do nich dotarły, oni nie byli już widoczni z żadnej strony. Shiro pochylił się nad Kurosakim i zbliżył usta do jego ucha. Zaczął w nie uspokajające szeptać :
- Nie płacz...Będzie dobrze.
- Jak może być..? - Ichigo spojrzał na albinosa krytycznie - Ta rozmowa miała jednoznaczny sens : mam się w "domu" więcej nie pokazywać. Wyląduje na ulicy...!
- Nie. Do tego nie dopuszczę. - Shirosaki poważnie spojrzał na chłopaka. - Zamieszkasz ze mną.
- Shirosaki-san?!?!
- Wystarczy Hichigo. Nie zostawię cię, na pewno nie po tym, co cię spotkało...
- A-Ale dlaczego...Przecież mnie nie znasz!
- Jak to nie? Nazywasz się Kurosaki Ichigo, masz prawie 20 lat i przez ostatni tydzień byłeś w śpiączce. Jesteś cudowny. Każda część ciebie jest doskonała. O tym mnie przekonałeś. - gdy to mówił, na twarzy rudzielca pojawiły się ogromne rumieńce. - I jeszcze jedno...jesteś uroczy. - wyszeptał patrząc prosto w zszokowane oczy Ichigo. Naprawdę...szczery aż do bólu.
- C-Czemu mówisz takie rzeczy od tak sobie?? - zdenerwował się.
- Nie wiem, kiedy nadarzy się kolejna okazja...
- A ja nie wiem, o co ci chodzi! Jeżeli...jeżeli masz coś do mnie, to gejem nie jestem! - Kurosaki nawet nie zauważył, kiedy przestał płakać.
- A czy ja mówię, że jesteś? Heh...Muszę przyznać, jestem ciekaw, jak teraz zareagujesz...A co by się stało, gdybym ja nim był? - zapytał z uśmiechem. Widok tak zagubionego i niepewnego Ichigo był dla Shiro prześmieszny. Ale właśne...to było również pociągające...
- P-PRZESTAŃ!! Idź stąd, nie mam humoru na takie żarty! Jestem zmęczony! - Kurosaki miał ochotę zapaść się pod ziemię. Jego własny lekarz ewidentnie sugerował, że jest nim zainteresowany. To znaczy, tak odebrał to pomarańczowowłosy.
Hichi wstał i odsłonił zasłonę. Cały czas łagodnie się uśmiechał. Poprawił okulary, które zjechały mu na sam czubek nosa i skierował się do wyjścia. Cieszył się, że odwrócił uwagę Ichiego od rodzinnej tragedii. Chociaż na krótką chwilę.
Tymczasem Ichigo okrył się kołdrą tak, że spod pierzyny wystawały mu jedynie włosy. Cały się czerwienił, serce chciało wyrwać się z piersi. Zaczerpnął głęboko powietrza w płuca i przez chwilę go nie wypuszczł. "Przecież to nienormalne!!!" - myślał. Jednak najgorsze było to, że wszystkie słowa albinosa sprawiły mu radość. Nigdy nikt mu nie powiedział, że jest doskonały. Cudowny. Uroczy. Nawet w snach nie spodziewał się czegoś takiego usłyszeć. W dodatku od innego mężczyzny.
Mimo iż bicie serca i "kolory" chłopaka wróciły do normy, nie wychodził spod kołdry. Bał się, że ktoś z pacjentów mógł usłyszeć o czym rozmawiali.
Ale dlaczego reagował tak na komplementy innego FACETA? Przecież sam powiedział, że gejem nie jest, a tymczasem zachowywał się jak jakiś ukeś z yaoica. To do niego niepodobne! Więc...Czemu tak jest?
***
Przez resztę dnia Shirosaki się nie pojawił. Kiedy nadszedł wieczór i jedna z pielęgniarek sprzątała po kolacji, Ichigo zapytał, czy albinos pojawi się na wieczornych badaniach. Kobieta zamyśliła się na chwilę, po czym odpowiedziała :
- Obawiam się, że Shirosaki-san wziął sobie pół dnia wolnego i już od południa go nie ma...Czy mam mu coś przekazać, gdy zjawi się rano?
- W zasadzie...mogłabyś poprosić, aby do mnie przyszedł? - rudzielec sam nie wierzył w to co mówił. Mimo wszystko czuł potrzebę wytłumaczenia zaistniałej sytuacji z mężczyzną.
- Dobrze.- powiedziała, po czym skineła lekko głową i wyszła.
Z powodu nieobecności Shiro, wieczorne badania przeprowadziła Unohana-san. Ichi widział ją już drugi raz tego dnia, ale w chwili gdy jej szczupłe dłonie prześlizgiwały się po jego torsie, szukając jakichkolwiek komplikacji powypadkowych, mógł lepiej jej się przyjrzeć. Miała długie, czarne włosy zaplecione w warkocza z przodu, jasną cere, łagodne spojrzenie. W dodatku spore doświadczenie w tym, co robiła.
- Żebra zrastają się prawidłowo. Kołnierz można już zdjąć. A nadrastek... - urwała na chwilę, wykręcając jego rozbandażowaną dłoń we wszystkie kierunki - też jest OK. Jednak prosiłabym, abyś nie nadwyrężał go przez parę dni.
- Dobrze...- potwierdził cicho chłopak. Tymczasem Unohana zajęła się ściąganiem z jego szyi kołnierza. Kiedy już to zrobiła, popatrzyła na niego i zniżyła głos do szeptu.
- Jutro przyjdzie twój ojciec. Wiem, że to, co obecnie dzieje się w twoim życiu nie jest łatwe. Rozumiem to, co więcej mam propozycję. Towarzystwo innych pacjentów może cię lekko rozpraszać, dlatego też czy nie zechciałbyś przenieść się na parę dni do jednoosobowego pokoju? Zwykle zajmują go osoby potrzebujące niewielu badań. Co ty na to? Gdybyś już nieco ochłonął i w spokoju odzyskał pamięć wróciłbyś na tę sale.
- Jeny...Nie wiem, co powiedzieć...
- Wiedz zgódź się.
- Oczywiście, że się zgadzam! - niemal to wykrzyczał. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. - Dziękuje bardzo! Kiedy mogę się tam przenieść?
- Jutro po śniadaniu.
- Super...- kobieta wstała. Uśmiechnęła się i już chciała odejść, kiedy zatrzymało ją pytanie Kurosakiego :
- Unohana-san, skąd wiesz, że mój ojciec...że ja...moja pamięć..- nie umiał się wysłowić. Aczkolwiek czarnowłosa doskonale go zrozumiała.
- Wiem to i wiele więcej. Nie trać wiary, Kurosaki-san. Jest przy tobie ktoś, komu naprawę na tobie zależy i chce ci pomóc, nawet jeśli nie za bardzo wie jak. I bynajmniej, nie mówię tu o sobie. - znowu posłała Ichiemu łagodny uśmiech. Następnie, jak gdyby nigdy nic, przystąpiła do badania kolejnej pacjentki.
***********************************************************************
Yo kochani! Kolejna część za tydzień, ale być może coś wpadnie wcześniej. Mój grafik powoli zaczyna się stabilizować :)
Zachęcam Was do komentowania i pozdrawiam ^^