wtorek, 10 czerwca 2014

Gakusei jidai V

   Yo minna! Wybaczcie, ale w tamtym tygodniu nie udało mi się dodać czegoś nowego. Muszę poprawić oceny :p
   Okey..w każdym razie teraz bardziej się postaram :3
   A puki co, zapraszam na notkę.
*****************************************************************************************************
   Piątek. Ostatni dzień tygodnia, tak bardzo wyczekiwany przez uczniów. Ichigo również się cieszył, ale z nieco innego powodu. Po lekcjach miał się spotkać z Shiro. W nocy długo nie mógł zasnąć, cały czas myślał, o czym mogliby rozmawiać..W końcu miał go nauczyć, co robić, aby jak najlepiej wyrazić uczucia. Ze wszystkich lekcji, ta z pewnością będzie najtrudniejsza.
   Nastolatek umył się, ubrał, zjadł śniadanie z całą rodziną i wyszedł do szkoły ze sporym zapasem czasu. w drodze nie natknął się na nikogo ze swoich znajomych, ponieważ było jeszcze za wcześnie.
   Kurosaki znalazł się pod pustą klasą. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić, dlatego usiadł na podłodze i zaczął jeszcze raz powtarzać sobie temat z matematyki. Niepozorne liczby poustawiane rządkami tworzyły skomplikowane równania, od których zaczęło mu się kręcić w głowie (wy też tak macie na widok matmy? XD)
   W pewnym momencie pomarańczowowłosy usłyszał szmer dobiegający zza rogu. Jego serce przyspieszyło, oddech stał się niespokojny. W głowie wróciła wizja tego, co Sudo chciał mu zrobić. To wszystko napawało go niepokojem. Całe ciało miał napięte, gotowe do skoku, ucieczki. Jeszcze tylko chwila..Tak, teraz wyraźnie słyszał odgłos kroków. Zza rogu wyłoniła się czyjaś sylwetka...
- I-Ishida? - zdziwił się Ichigo.
- Kurosaki?  A więc jednak przywiało cię do szkoły..Cóż, po tym, co się stało..
- Jak to? Skąd ty o tym...
- Mam swoje źródła. Pilnuj się lepiej. - Uryuu był poważny jak nigdy (czyt. jak zawsze) Poprawił okulary na nosie, które odbiły światło. - No..Ja mam coś jeszcze do zrobienia. A ty, poucz się. Nie jestem pewien, czy Inue przekazała ci informację o kartkówce z matematyki. - rzucił, niby od niechcenia i odszedł, pozostawiając oniemiałego Ichigo samego.
   Kurosaki otrząsnął się dopiero po chwili i za radą Uryuu zaczął jeszcze raz przeglądać temat z matematyki. Po upływie ok.15 minut do szkoły przyszli inni uczniowie jego klasy. Zrobiło się głośno i dalsza nauka okazała się niemożliwa. Zamiast tego Ichi podszedł do swoich przyjaciół, aby trochę z nimi porozmawiać.
- Dzień dobry, Kurosaki-kun ^^ - powitała go Orihime.
- Yo, Inue. - odpowiedział.
- Ichigooooooooo! - po chwili Asano również go zauważył. Próbował (jak zwykle) rzucić się na niego, ale nastolatek powalił go na ziemię jednym ciosem. - To...bolało...! - powiedział Keigo, wstając.
- Bo miało -.-  - zbył go Ichigo. - Trzeba było nie zachowywać się jak idiota...
- Ej no....! Ja oddaję w ten sposób swój charakter..! - w dalszym ciągu użalał się brązowowłosy.
- To go nie oddawaj. - pojechał po nim Chad, który dopiero co się zjawił. Urażony postawą Yasutory, Asano uciekł gdzieś wykrzykując coś o dyskryminacji, co w sumie nie miało nic wspólnego z zaistniała sytuacją...
   Przyjaciele jeszcze chwile ze sobą rozmawiali, po czym zadzwonił dzwonek. Dokładnie  w tej samej chwili pod salą pojawili się Renji i Rukia.
- Kuchiki -san, Abarai-kun! Gdzie byliście? - zapytała Orihime, gdy nauczycielka zjawiła się z kluczem. -Prawie się spóźniliście!
- Nie teraz. - szepnęła czarnowłosa i razem z Renjim weszli pierwsi do klasy. Za nimi do środka weszli pozostali.
   Na lekcji, tak, jak przepowiadał Ishida, sensei poleciła wszystkim wyciągnąć kartki, a na tablicy napisała kilka równań, które należało rozwiązać. Dzięki temu, że pomarańczowowłosy uczył się przed lekcją, nie miał problemu z napisaniem. Gdy skończył, zaczął rozglądać się po klasie. Wszyscy jeszcze męczyli się z kartkówką. Wszyscy obecni. Uwagę chłopaka zwrócił tajemniczy brak Uryuu na lekcji. Zanim oddał nauczycielce kartkę z rozwiązaniami, zaczął zastanawiać się nad dziwnym postępowaniem Ishidy. "Inue miała rację. Z nim naprawdę dzieje się coś dziwnego.."
   Ishidzie nigdy nie zdarzyło się wagarować. Tymczasem, tego dnia, po tym, jak Ichigo widział go rano, nigdzie nie było go na pozostałych lekcjach ani przerwach. Wreszcie, przed ostatnią lekcją nastolatka (jaką był język japoński), na przerwie go zauważył. Czarnowłosy przemykał przez korytarz, nie zatrzymując się pod ich klasą. Kurosaki miał tego dość. Dość tego, że jeden z jego przyjaciół tak dziwnie się zachowuje, opuszcza lekcje i nie tłumaczy tego.  Pod wpływem impulsu, uciął wszelkie prowadzone konwersacje i podążył za Ishidą.
- Ishida! - zawołał, przeciskając się przez uczniów. - ISHIDA! - chłopak jednak nie reagował. Na dodatek, przyspieszył tępo. Ichiemu nie pozostawało nic innego, jak go dogonić. Z czasem, sytuacja przemieniła się w zaciętą pogoń. Obaj już nie szli, ale biegli, przepychając wszystkich i wszystko, co stanęło im na drodze. Rudzielec nie mógł zrozumieć, dlaczego? Czemu Ishida przed nim uciekał..Co ukrywał?... Po chwili, znaleźli się na końcu korytarza, najwyższego piętra. Uryuu obejrzał się za siebie. Błąd. Ichigo doskoczył do niego i mocno złapał za ramię. Tamten próbował się wyszarpnąć, ale bez skutku.
- Puszczaj mnie, Kurosaki! - wrzasnął. Wszyscy obecni przypadkowo spojrzeli  w ich kierunku.
- Czemu mam to zrobić?! Co się z tobą dzieje? - Ichi również podniósł głos. - Cały czas unikasz nas, na dodatek zrywasz się z lekcji...Oszalałeś??
- Nie twój interes! A teraz lepiej mnie puść, bo inaczej..
- No co?! Co ty mi zrobisz?! - pomarańczowowłosy nie musiał długo czekać na odpowiedź. Uryuu zamachnął się i wolną ręka wymierzył mu policzek. Ichigo puścił go natychmiast, a tamten korzystając z okazji, ruszył w dół po schodach.
- Ichigo! - do nastolatka podbiegli Keigo i Renji. Cały czas byli za nim, nie chcieli się wtrącać, ale teraz przyszli mu z pomocą. - Nic ci nie jest!? - zapytali jednocześnie.
- Mniejsza o to, Ishida! - powiedział rozpaczliwie chłopak i ruszył po schodach.
- Zaczekaj! - Ichigo jednak nie posłuchał. Nie chciał słuchać. Teraz naprawdę utwierdził się w swojej tezie, ze z Uryuu dzieje się coś niedobrego. Niewykluczone, ze mógł mieć jakieś kłopoty. Uczepiając się tej myśli, przyspieszył. Chwilę później przed oczami ujrzał Ishidę. Wyciągnął rękę, chcąc go złapać, byli już przy końcu schodów. Jeszcze chwila...Nagle pomarańczowowłosy potknął się. Runął w dół ze znacznej wysokości i gdyby nie czyjeś ramiona, stałaby mu się zapewne nie mała krzywda.
- Kurosaki! Uważaj, jak chodzisz! - Ichi poczuł miły zapach posiadacza bluzy, w którą ubrany był jego wybawca. Głos, który zwrócił mu uwagę, owiał go lekkim ciepłem. Był w ramionach Shirosakiego, który mocno go trzymał.
- Shiro..- szepnął, czerwieniąc się. - Dzięki. - bąknął pod nosem. Hichigo w końcu go puścił. Miał teraz przed oczami jego srogie spojrzenie.
- Skoro już tu jesteś, to idziemy. - oświadczył albinos i zaczął ciągnąć go w kierunku drzwi wyjściowych. Ishida już dawno zniknął. W chwilę później, na schodach pojawili się zdyszni Asano i Abarai, którzy widząc Ichiego, ciągnącego przez postrach liceum, zaczęli panikować.
- Ichigo!!! Nie umieraj!!! Nie damy cię mu porwać! - krzyknął dziarsko Keigo i podbiegł do Shirosakiego. Zaraz za nim, trzymał się Renji. Obaj zagrodzili mu drogę.
- Tak? - wraknął Hichigo, wyraźnie poirytowany. Kurosaki tymczasem sprawiał wrażenie, jakby chciał zapaść się pod ziemię.
- P-Puść go! - powiedział brązowowłosy, starając się, aby ton jego głosu zabrzmiał stanowczo.
- Czemu miałbym to zrobić? Ichigo idzie teraz ze mną. - syknął albinos i zgromił spojrzeniem 1-szo klasistów. - A wy grzecznie idźcie na lekcje. Oczywiście, jeśli wam życie miłe...
- Em..No skoro tak..To my już chyba pójdziemy... - powiedział Renji, czując jak nogi zaczynają mu się trząść. - To na razie, Ichigo! - uciekli.
- Odważnych masz przyjaciół. - skwitował Shiro. Niewielu jest w stanie w ogóle się do mnie odezwać, a co dopiero stawiać "opór". No cóż. W każdym razie niedługo wytrzymali.
- Tca... - szepnął Kurosaki, czując, że już chyba nic gorszego go dzisiaj nie spotka. - Teraz będą mnie zadręczać, tym, co ode mnie chciałeś. Tak samo było z Eokim. - burknął Ichi. Obaj wyszli już na powietrze. Mimo to, Shirosaki cały czas trzymał jego dłoń w uścisku.
- I co? Powiedziałeś im prawdę?
- Chyba żartujesz!
- Tak myślałem.
- Tak w ogóle, jeśli cię to interesuje, to mam jeszcze jedną lekcję.
- Nie interesuje.
- ....
- Mieliśmy się dzisiaj spotkać, a ja już skończyłem. Nie chce mi się czekać, więc pomyślałem, ze pójdziemy od razu. - wytłumaczył Hichi.
- Ciesz się, że mam torbę przy sobie. Inaczej musiałbym wrócić.
- Żadem problem. Kupiłbym ci nową. - oświadczył albinos i uśmiechnął się zaczepnie.
- To gdzie idziemy?
- Zobaczysz.
***
   Przez całą pozostałą wędrówkę żaden się nie odezwał. Do czasu. Gdy obaj stanęli przed wesołym miasteczkiem, Ichigo zaczął protestować :
- Zwariowałeś?! My nie mamy 5-ciu lat, żeby tu wchodzić..!
- Daj spokój...z tego co wiem, wesołe miasteczko to idealne miejsce na randkę. - powiedział albinos, uśmiechając się promiennie. Jednak Ichi nie dawał za wygraną.
- No niby tak, ale dla dziewczyn..! A jakbyś nie zauważył, nie jestem..
- Wiem. - urwał mu Shirosaki. W jednej chwili wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił. Jedno spojrzenie wściekłych, czarnych oczu i Kurosaki zmienił nastawienie do życia.
- Em..No..tak..wesołe miasteczko..jest super. Idziemy? - i chcąc zachować bezpieczną odległość ruszył przodem.
   - No to gdzie chcesz iść najpierw? - zapytał Hichigo, gdy razem z ustawili się w kolejce po bilety.
- Bo ja wiem.. - mruknął tamten. Naprawdę, cała ta sytuacja go przerastała.
- Dawaj..Mi tam wszystko jedno. - Shiro dalej próbował go przekonać.
- No dobra... - pomarańczowowłosy w końcu zaczął zgadzać się z losem. - Na początek może być rollercoaster. - zadecydował.
- No widzisz! Jak chcesz, to potrafisz. - skomentował Hichi z uśmiechem i zakupił bilety.
   Przed kolejką górską stało kilka gapiów. Patrzyli zaciekawieni na los tych, którzy zdecydowali się przejechać. Hichigo nie zważając na nich, chwycił Ichi'ego za rękę i przepchał do wejścia na platformę. Po chwili zjawił się ktoś z obsługi i sprawdził ich bilety. Następnie poprowadził do wagonika, zapinając im pasy. Chwila przed odjazdem bardzo dłużyła się Kurosakiemu. Zaczął się wiercić i rozglądać. Rozdrażniony jego zachowaniem Shiro, objął go ramieniem.
- C-Co ty robisz?! - zapytał pomarańczowowłosy.
- Ja? Nic takiego. Jeszcze chwila, a byś wypadł. - wytłumaczył albinos.
- Pf...Po prostu trochę się denerwuję. - wyznał nastolatek, nie patrząc na swojego rozmówcę.
- Czemu?
- Nigdy jeszcze nie jechałem na czymś takim...
- ZE CO?! Chcesz mi powiedzieć, ze to jest twój pierwszy raz..? - Hichigo jakoś nie mógł w to uwierzyć. Myślał, że każdy choć jeden raz w życiu, będąc dzieckiem, był w wesołym miasteczku i korzystał z rollercoastera.
- No..tak. Nigdy nie byłem w wesołym miasteczku. Moja mama zginęła, gdy byłem jeszcze małym dzieckiem i nie zdążyłem z nią tu przyjść. A mój ojciec..on..można powiedzieć, ze jest naprawdę bardzo zapracowany. - Shirosaki dostrzegł na twarzy chłopaka smutek. nie chciał, by Ichigo źle się bawił, więc zaczął go pocieszać.
- Spokojnie...Najważniejsze, że teraz jesteśmy tutaj teraz razem.
- I ty chcesz, żeby cie uczyć podrywu...?
- .... - w tym samym momencie wagon drgnął, po czym ruszył powoli do przodu. Ichigo lekko spanikowany, wziął głęboki oddech i zacisnął ręce na poręczy. Wagonik był już w połowie drogi na górę, gdy Shirosaki oderwał jedną z rąk nastolatka od zimnego pręta i objął swoją. Dzięki temu małemu gestowi, Ichigo poczuł, jak robi mu się cieplej na sercu. Nie chciał się łudzić, że kiedykolwiek mógłby być z Shiro tak blisko, ale zachowanie albinosa, jego zdaniem, tylko utwierdzało go w jego błędnym toku rozumowania. Mimo to, nie cofnął dłoni. Zamknął oczy. Byli już na samej górze.
- Boisz się? - zapytał Hichi, uśmiechając się lekko.
- Trochę.. - mruknął nastolatek.
- Ja w sumie też. Mam lek wysokości.
- Co?! - nie było już jednak czasu na dalsze rozmowy. Wagon runął w dół z oszałamiającą prędkością. Zakręcił w lewo, w prawo, podjechał pod kolejną górkę i zjechał na dół. Zakręcił jeszcze kilka razy, objechał dookoła własnej osi kawałek trasy, po czym wyskoczył niespodziewanie w górę. Cały czas przyspieszając, wjechał w wodę, rozbryzgując ją dookoła. Ichigo miał wrażenie, ze zaraz zwymiotuje, więc ścisnął mocniej dłoń Shirosakigo. Mimo tego, że przejażdżka budził kontrowersję w jego żołądku, jemu bardzo się podobało. Ten nagły przypływ adrenaliny, gdy wciąż przemierzali trasę, był niedopisania. W końcu jednak wagonik gwałtownie się zatrzymał. Ichigo i Hichigo zostali odpięci z zabezpieczeń przez tego samego faceta z obsługi, co wcześniej i ledwo trzymając się na nogach, wysiedli. Shiro był w nieco gorszym stanie, niż Kuroskai, dlatego wspierał się na nim. W przeciągu ok. 5-ciu minut, udało im się dojść do jakiejś ławki, na której usiedli, zatrzymując zawroty głowy.
- Shiro... - wyjęczał Ichigo, którego chęć zwrócenia 2 śniadania nie opuszczała.
- No..?
- Naprawdę masz lęk wysokości?
- No.
- To..dlaczego zgodziłeś się na rollercoastera?
- No ja wiem..? Chciałem, żebyś był szczęśliwy, tylko tyle...
- Fakt. Jeśli chcesz z kimś być, miło jest mu sprawiać przyjemność. - odburknął Kurosaki. Zaczęły nawiedzać go coraz to czarniejsze myśli. Hichigo powiedział, że chciał, aby był szczęśliwy. Ale tak naprawdę, w mniemaniu nastolatka, była to tylko część ich treningu, z której albinos wywiązywał się niezwykle dobrze.
- Tylko wiesz...Powiedziałem, tobie. Stałeś mi się bliski i...
- Przestań. - przerwał mu stanowczo Kuroskai. Nie chciał się więcej łudzić. Nie chciał myśleć, że stał się kimś ważnym w życiu Shiro, skoro wcale tak nie było. On już kogoś kochał. Nie jego. A on miał tylko grzecznie pomóc mu w osiągnięciu celu, w zamian za pomoc przy Sudo i jego kumplach. "Nic dla niego nie znaczę..." - myślał rudzielec. Bolało go to.
- Czemu mam przestać? Mówię tylko to, co myślę. - powiedział Shiro, odwracając wzrok.
- Wiesz co..chyba będę już lecieć. Dzięki za dzisiaj, było naprawdę super. Ale po tej kolejce górskiej..nie mam już na nic siły. Widzimy się w poniedziałek. Cześć. - powiedział pospiesznie Kuroskai i wstał. Na szczęście, nie mieszał już ziemi  z niebem.
- Ichigo..! - albinos próbował również wstać i zatrzymać chłopaka, ale jego nogi cały czas były jak z waty. - Teme... - wyszeptał jeszcze. Był pewien, ze pomarańczowowłosy wiedział, ż nie jet jeszcze zdolny za nim pójść, dlatego zdecydował się na ucieczkę, puki jeszcze mógł.

*************************************************************************************************
   I tym właśnie dramatycznym akcentem kończymy dzisiejszą część. Mam nadzieję, ze w tym tygodniu dodam coś jeszcze, co wbrew pozorom, może się okazać bardzo realistyczne ^^

No a teraz obiecany spamik z Ichim ^3^
1. Kurosaki w okularkach... XDD
.















2. Deszczyk :-:













3. *0*






















4. Bna-Kai....


5. Kurde...wracają wspomnienia ;-;












6. Dobre pytanie... Aczkolwiek spoiler XD


7. Anime ;-;


8. ♥


9.

















10. I coś na koniec - zastanawiający fakt

3 komentarze:

  1. Wzruszające zakończenie. Jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy Shiro.
    Bardzo interesujący blog. Życzę dalszej weny! ;>

    Zapraszam również do nas:
    http://from-my-sleeve.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ło boshe... jakie to wzruszające *^* Dlaczego piszesz takie krótki rozdziały?? Dlaczego?¿ Wstaw nowy rozdział jak najszybciej :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię do The Versatile Bolgger Award :) Zaglądnij do mnie aby zobaczyć jak to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń