piątek, 13 czerwca 2014

Gakusei jidai VI

   Kurosaki wrócił do domu w marnym nastroju. Jego rodzina była już spakowana i gotowa do wyjazdu. Mieli wyjść z samego rana dnia następnego. Ichigo w ciszy spożył kolację i zanim poszedł spać, pożegnał się z Yuzu, Karin i Ishinnem. Ojciec jeszcze dramatyzował, jak to wszystko bez niego będzie, ale ostatecznie pomarańczowowłosy wymknął się do swojego pokoju, gdzie od razu rzucił się na łóżko. Poczuł się strasznie zmęczony. Ciemność zapadła mu przed oczami.
   Rano nastolatek wstał przed 10. Sobota. Na reszcie mógł odpocząć. Po zjedzeniu śniadania składającego się z omletu, rudzielec usiadł przed telewizorem, oglądając program kulinarny. Bardzo lubił gotować i wszystko to, co związane było  w jakikolwiek sposób ze sztuką kulinarną. Jednak tego dnia nie mógł skupić się na wskazówkach dobiegających z TV. Chłopak cały czas myślał o tym, co mu się śniło. A było to naprawdę dziwne.
*
   Ichigo stał pośrodku polany. Zachód słońca rzucał cień na niego i wysoką trawę dookoła. Chciał stamtąd odejść, ale nie potrafił. Jakaś niewidzialna siła nie pozwalała mu na to. Chwilę później to zobaczył. Biała czupryna, tak bardzo kłócąca się ze złotem otoczenia. Rozpięta góra mundurka sprawiała, ze robiło mu się gorąco. Bystre, czarne oczy przenikały go na tyle, aby odkryć wszystko to, co chciał ukryć. Biała cera, lekki, być może ciut kpiący, uśmiech. Tak. To on. Shiro... Kurosaki drgnął. Ta sama siła, która nie pozwalała mu odejść, teraz pchała go w kierunku albinosa. Wreszcie, stanął przed nim. Wpatrzony w niego.
- Ichigo.. - wyszeptał tamten. Dłonią delikatnie objął jego twarz. Pomarańczowowłosy zamknął oczy. Czuł jego gorący oddech na swoich wargach....
   I czr prysł. Obudził go dźwięk telefonu z SMS'em ojca, ze już dotarli.
   Super -.-
*
   Chłopak był zdegustowany. Gdy tylko przypomniał sobie szczegóły snu, prychnął głośno.
- Ta, jeszcze czego! - po czym udał się do łazienki, umyć twarz zimną wodą. To sprawiło, że nieco ochłonął. Następnie poszedł do siebie i zabrał się za czytanie mang, które w szkole pożyczył mu Asano.
   To właśnie na czytaniu upłynęło chłopakowi całe popołudnie. Skończył, gdy odczuł ssanie w żołądku. Z grymasem na twarzy udał się do lodówki, która niestety świeciła pustakami. "Pięknie" - pomyślał wkurzony, po czym wziął parę banknotów z blatu kuchennego (pieniądze zostawił mu ojciec, w razie potrzeby) i wyszedł z domu.
   Po drodze na miasto wstąpił po Keigo, przy okazji oddając mu przeczytane tomy.
- Wyjdziesz ze mną na miasto? - zapytał, gdy Asano zaprosił go do środka.
- S-Serio?! - zdziwił się tamten. - Nigdy nie myślałem, ze usłyszę coś takiego od ciebie! Oczywiście, ze pójdę! Nie mogę przepuścić takiej okazji... Hahahaha!
- Tylko nie wyobrażaj sobie za wiele. Nie mam w domu nic do jedzenia.
- Hę? Czyli nie pójdziemy na karaoke?
- Nie, raczej nie. - odmówił rudzielec i mimo woli, uśmiechnął się widząc twarz przyjaciela. - Ciesz się, ze przyszedłem akurat po ciebie, a nie po Chada.
- Z nim to za wiele byś sobie nie porozmawiał. - na to zdanie, roześmiali się obaj. Następnie wyszli razem w kierunku centrum.
   Ichigo był pewien, ze Keigo poruszy temat wczorajszego "porwania" go przez Shiro i nie pomylił się. Gdy siedząc na uboczu w restauracji czekali na zamówienie, brązowowłosy zaczął rozmowę :
- Ichigo...Ja wiem, że pewnie nie chcesz mi powiedzieć dlaczego, ale ja i tak zapytam. Co chciał od ciebie wczoraj Shirosaki?
- Ah..On...Powiedzmy, że się znamy i chciał mnie wyciągnąć na miasto. - skłamał gładko.
- CO?! Nigdy nie uwierzę, że zadajesz się z tym gangsterem! - krzyknął Asano, a kilka zaciekawionych osób spojrzało w ich kierunku.
- Nie tak głośno, idioto! - zganił go Kurosaki. - Jesteś jak cała reszta - wierzysz tylko w plotki. A ja go dobrze poznałem i teraz pomagam załatwić mu pewną sprawę.
- Nie mam podstaw, żeby w nie nie wierzyć! Kilkoro uczniów z 2- ich klas potwierdza, ze narkotyki załatwia im właśnie Shirosaki!
- Nie obchodzi mnie to. - stwierdził rzeczowo chłopak. Jego przyjaciel nie mógł w to uwierzyć.
- Jego ojciec jest przywódcą mafii!
- Tak czy siak, Shiro mieszka sam. Nie ma z nim kontaktu.
- Skąd możesz to wiedzieć?! Może po prostu cie okłamał?
- A może nie?! - Ichigo powoli miał dość. Nie wierzył plotkom. Ufał Hichiigo takiemu, jakim go znał osobiście. -Nie możesz oceniać innych osób, od tak sobie! Z resztą, skończmy temat.
- Ale ja ci mówię, ty naprawdę źle na tym wyjdziesz! I nie licz, ze kupię ci kadzidła na grób!
- Nie liczę -.-'
- No i dobrze! - po tych słowach kelner przyniósł przyjaciołom ich zamówienia, mianowicie udon, którego jedzeniem się zajęli. Więcej na temat Shirosakiego nie padło ani słowo.

   Następnego dnia Ichigo strasznie się nudził. Wszelkie zaległości spowodowane nieobecnością na piątkowej lekcji zostały nadrobione. Z Keigo jakoś nie chciało mu się gadać, Renji był u Rukii, Inue pojechała na zakupy. Z kolei Chad...Z nim sytuacja przedstawiał się podobnie jak z Asano. Kurosakiemu pozostało leżeć na kanapie do góry brzuchem i patrzeć w sufit. Nagle, ciszę w pokoju przerwał odgłos telefonu. Pomarańczowowłosy zerwał się z łóżka jak oparzony i chwycił telefon w dłoń. Na wyświetlaczu widniał nieznany mu numer. Niezdecydowany, odczekał jeszcze chwilę. W końcu, gdy już miał zamiar wcisnąć zieloną słuchawkę, połączenie zostało przerwane. Zaraz potem przyszedł do niego SMS o następującej treści :
  Po wczorajszym, postanowiłem zadzwonić. Ale nie
  odbierasz. Chcę przeprosić. Możemy się spotkać?
Nastolatka zatkało. Skąd Shirosaki wytrzasnął jego numer???! Zaintrygowany tym faktem, odpisał :
  Nie przypominam sobie, żebym dawał ci swój numer.
Nie musiał długo czekać na odpowiedź.
   Sam go sobie wziąłem, kiedy nie patrzyłeś.
" No nie! Nie wytrzymam z tym gościem!" - pomyślał wściekły i już miał zamiar cisnąć bogu ducha winnym telefonem o podłogę, kiedy pewna myśl przyszła mu do głowy. Dlaczego Hichigo chciał go przeprosić? Przecież to on uciekł z ich "randki"..A z tym numerem...To, że albinos go sobie wziął, świadczyło o tym, że był mu potrzebny. Był dla niego ważny. Ciekawe, czy tak samo było z jego właścicielem...  
   Czemu chcesz przeprosić? 
Odpisał.
   Bo cię uraziłem.
Na to tylko chłopak czekał. Jego czarny scenariusz się sprawdził. To,że stał się KIMŚ dla albinosa, nie było jego wyobraźnią. Ale może opacznie to rozumiał..? Może chodziło tu tylko o przyjaźń, która mogła nawiązać się między nimi? Ale SMS mówił sam za siebie.
   Nie uraziłeś..Po prostu, źle to wszystko zrozumiałem. To nie twoja wina.
Napisał drżącymi rękoma.
   A właśnie, że moja. To co? Spotkamy się?
  ~Nie dzisiaj.
Pomarańczowowłosy w rzeczywistości, nie miał już siły na kolejną próbę zrozumienia przekazów Shiro. Nie chciał znowu sobie czegoś wyobrażać, wolał ochłonąć. Przecież jutro ich spotkanie i tak było nieuniknione.
   Dobrze. Czekaj jutro na mnie na dachu szkoły, po lekcjach. Do zobaczenia.
"Czemu akurat na dachu?" - to była pierwsza myśl, jaką SMS u niego wywołał. Nie mogli spotkać się, chociażby, w jakiejś kawiarni na mieście?... Cóż. Pozostało mu jedynie czekać. Kto wie? Może wcale nie będzie tak źle..?

   Rano Kurosaki nieomal zaspał. Do szkoły dotarł tuz po dzwonku. Na szczęście, sensei nie przyczepiła się do niego, dlatego usiadł w swojej ławce i rozejrzał się po sali. Ishidy znów nie było...
   Przez cały dzień w szkole pomarańczowowłosy myślał tylko o swoim spotkaniu. Na przerwach zdawał się nieobecny, co nie uszło uwadze jego przyjaciół.
- Co jest, Ichigo? - zagadał Renji. - Zakochałeś się?
- N-Nie! - wykrzyknął od razu i tak stanowczo, ze nikomu nie zachciało się skomentować. Chociaż w sumie..Czy naprawdę powinien odpowiedzieć "nie"? To trzeba było jeszcze dobrze przemyśleć. Nie był gejem, przynajmniej tak to sobie tłumaczył. Ale...Czemu Shirosaki działa tak na niego? Na myśl o tym, ze już się  w kimś zakochał, było mu smutno. Czuł niemiły ucisk w żołądku. Dlaczego...?
   W reszcie dzwonek po ostatniej lekcji chłopaka zadzwonił, a on sam popędził schodami na najwyższe piętro. Na korytarzu sprzątał woźny, dlatego musiał się ukryć i przemknąć, kiedy tamten poszedł do łazienki, zapewne po nową wodę do wiadra. W końcu znalazł się na dachu szkoły. Przyjemne ciepło późnego popołudnia owiało jego twarz. Nie był sam. Przy poręczy, stał tyłem do niego odwrócony, Hichigo. Rudzielec podszedł do niego i delikatnie szturchnął w ramię.
- Yo Ichigo. - powitał go Shiro, zwracając oczy ku niemu.
- Yo. - odpowiedział nastolatek i odwrócił wzrok. Nie mógł bez lęku patrzeć w te złote tęczówki.
- Piękny dziś dzień.
- Chyba nie zamierzasz rozmawiać ze mną o pogodzie?
- No nie...
- Więc? - dopytywał chłopak. - Co się stało?
- Przepraszam cię. - po tych słowach pomarańczowowłosy został kompletnie zbity z tropu. Hichi obrócił się w jego stronę i przyciągnął do siebie, mocno obejmując. Nie wiedząc, o co chodzi, Ichi odwzajemnił niepewnie uścisk. Stali tak chwilę, w całkowitej ciszy,  aż w końcu Hichigo zdecydował się kontynuować. - To moja wina. Opacznie mnie zrozumiałeś, ale to przeze mnie. Przez to, co powiedziałem. - i znowu. Ten sam ucisk w  brzuchu. Ichigo co raz bardziej zaczynał zastanawiać się, po co tu przyszedł. Żeby znowu coś "opacznie zrozumieć"..? - Naprawdę, jesteś dla mnie ważny, doceniam to, ze mi pomagasz, ze jesteś moim przyjacielem - na to słowo rudzielec skrzywił się nieznacznie. - Sam już nie wiem, co robić dalej...
- To ciekawe, bo ja dotąd wiedziałeś. - w nastolatku coś pękło. Odepchnął od siebie zaskoczonego Hichigo. - Niby to ja miałem cię uczyć, a tymczasem to TY robisz wszystko tak, jak trzeba. Nie czuję ci się już potrzebny. Robisz to z łaski, czy żeby mnie bardziej zdołować? - zadał pytanie. Nie czuł się dobrze...
- Ichi, co ty mówisz? Wcale nie chcę cię skrzywdzić! - zawołał Shiro.
- Tak, jasne. Wiesz co, idź sobie do tego twojego wybranka, mam dość tej farsy!
- A żebyś wiedział, że pójdę! - Shirosaki także tracił resztkę nerwów. Wcale nie chciał i nie zamierzał nigdzie iść. Tak naprawdę chciał zdenerwować tym bardziej Kurosakiego. Jego cel został osiągnięty. Chłopka popatrzył na niego, jakby miał się zaraz rozpłakać i uciekł, zaciskając pięści. Hichigo nie pobiegł za nim. Chciał go trochę przetrzymać, uważał, że dobrze im to zrobi. W żadnym wypadku nie chciał kończyć znajomości! Tylko jedna rzecz go wkurzała : czemu Ichigo musiał tak wszystko interpretować po swojemu? Byłoby mu o wiele prościej, gdyby zaczął postrzegać rzeczy takimi, jakimi są naprawdę.
*
   Ichi biegł. Widok rozmazywały mu łzy napływające do oczu. Może to z tego powodu parę razy się wywrócił? Ten dzień miał być wyjątkowy, a nic z tego nie wyszło. Jak zwykle musiał mieć pecha. Ale było już za późno. Hichigo wybrał. "Pewnie zrobi tak, jak mówił i.." - reszta myśli jakoś nie chciała się odnaleźć. I co dalej? Czy wszystko już stracone...? "Ja go nie chcę stracić...." - ta myśl bolała najbardziej.

***********************************************************************************************
   Yo minna, wybaczcie, ze krótko, ale trzeba było skończyć  w takim momencie :3 Poza tym, jest to notka dodatkowa,  takowe będą zawsze troszkę krótsze niż normalnie.
   W poniedziałek (jak z resztą jest napisane  w ogłoszeniach) nie ma notki, gdyż wyjeżdżam na pare dni. Następna powinna być...najwcześniej..nie wiem...XD ale w przyszły poniedziałek będzie na pewno ^^
    No i Jeszce jedna sprawa. Jeśli to WY macie jakieś swoje ulubione obrazki z HichiIchi to pokażcie (ew.dajcie do niech linki) w komentarzach,. bo oto jest nowy konkurs :333 Nie powiem, co jest nagrodą,  a czas macie do przyszłego piątku. Każdy może dać max. 3 obrazki. Anonimkom przypominam, a by podpisać się na końcu ksywką/imieniem ^*^
 Tyle :p


wtorek, 10 czerwca 2014

Gakusei jidai V

   Yo minna! Wybaczcie, ale w tamtym tygodniu nie udało mi się dodać czegoś nowego. Muszę poprawić oceny :p
   Okey..w każdym razie teraz bardziej się postaram :3
   A puki co, zapraszam na notkę.
*****************************************************************************************************
   Piątek. Ostatni dzień tygodnia, tak bardzo wyczekiwany przez uczniów. Ichigo również się cieszył, ale z nieco innego powodu. Po lekcjach miał się spotkać z Shiro. W nocy długo nie mógł zasnąć, cały czas myślał, o czym mogliby rozmawiać..W końcu miał go nauczyć, co robić, aby jak najlepiej wyrazić uczucia. Ze wszystkich lekcji, ta z pewnością będzie najtrudniejsza.
   Nastolatek umył się, ubrał, zjadł śniadanie z całą rodziną i wyszedł do szkoły ze sporym zapasem czasu. w drodze nie natknął się na nikogo ze swoich znajomych, ponieważ było jeszcze za wcześnie.
   Kurosaki znalazł się pod pustą klasą. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić, dlatego usiadł na podłodze i zaczął jeszcze raz powtarzać sobie temat z matematyki. Niepozorne liczby poustawiane rządkami tworzyły skomplikowane równania, od których zaczęło mu się kręcić w głowie (wy też tak macie na widok matmy? XD)
   W pewnym momencie pomarańczowowłosy usłyszał szmer dobiegający zza rogu. Jego serce przyspieszyło, oddech stał się niespokojny. W głowie wróciła wizja tego, co Sudo chciał mu zrobić. To wszystko napawało go niepokojem. Całe ciało miał napięte, gotowe do skoku, ucieczki. Jeszcze tylko chwila..Tak, teraz wyraźnie słyszał odgłos kroków. Zza rogu wyłoniła się czyjaś sylwetka...
- I-Ishida? - zdziwił się Ichigo.
- Kurosaki?  A więc jednak przywiało cię do szkoły..Cóż, po tym, co się stało..
- Jak to? Skąd ty o tym...
- Mam swoje źródła. Pilnuj się lepiej. - Uryuu był poważny jak nigdy (czyt. jak zawsze) Poprawił okulary na nosie, które odbiły światło. - No..Ja mam coś jeszcze do zrobienia. A ty, poucz się. Nie jestem pewien, czy Inue przekazała ci informację o kartkówce z matematyki. - rzucił, niby od niechcenia i odszedł, pozostawiając oniemiałego Ichigo samego.
   Kurosaki otrząsnął się dopiero po chwili i za radą Uryuu zaczął jeszcze raz przeglądać temat z matematyki. Po upływie ok.15 minut do szkoły przyszli inni uczniowie jego klasy. Zrobiło się głośno i dalsza nauka okazała się niemożliwa. Zamiast tego Ichi podszedł do swoich przyjaciół, aby trochę z nimi porozmawiać.
- Dzień dobry, Kurosaki-kun ^^ - powitała go Orihime.
- Yo, Inue. - odpowiedział.
- Ichigooooooooo! - po chwili Asano również go zauważył. Próbował (jak zwykle) rzucić się na niego, ale nastolatek powalił go na ziemię jednym ciosem. - To...bolało...! - powiedział Keigo, wstając.
- Bo miało -.-  - zbył go Ichigo. - Trzeba było nie zachowywać się jak idiota...
- Ej no....! Ja oddaję w ten sposób swój charakter..! - w dalszym ciągu użalał się brązowowłosy.
- To go nie oddawaj. - pojechał po nim Chad, który dopiero co się zjawił. Urażony postawą Yasutory, Asano uciekł gdzieś wykrzykując coś o dyskryminacji, co w sumie nie miało nic wspólnego z zaistniała sytuacją...
   Przyjaciele jeszcze chwile ze sobą rozmawiali, po czym zadzwonił dzwonek. Dokładnie  w tej samej chwili pod salą pojawili się Renji i Rukia.
- Kuchiki -san, Abarai-kun! Gdzie byliście? - zapytała Orihime, gdy nauczycielka zjawiła się z kluczem. -Prawie się spóźniliście!
- Nie teraz. - szepnęła czarnowłosa i razem z Renjim weszli pierwsi do klasy. Za nimi do środka weszli pozostali.
   Na lekcji, tak, jak przepowiadał Ishida, sensei poleciła wszystkim wyciągnąć kartki, a na tablicy napisała kilka równań, które należało rozwiązać. Dzięki temu, że pomarańczowowłosy uczył się przed lekcją, nie miał problemu z napisaniem. Gdy skończył, zaczął rozglądać się po klasie. Wszyscy jeszcze męczyli się z kartkówką. Wszyscy obecni. Uwagę chłopaka zwrócił tajemniczy brak Uryuu na lekcji. Zanim oddał nauczycielce kartkę z rozwiązaniami, zaczął zastanawiać się nad dziwnym postępowaniem Ishidy. "Inue miała rację. Z nim naprawdę dzieje się coś dziwnego.."
   Ishidzie nigdy nie zdarzyło się wagarować. Tymczasem, tego dnia, po tym, jak Ichigo widział go rano, nigdzie nie było go na pozostałych lekcjach ani przerwach. Wreszcie, przed ostatnią lekcją nastolatka (jaką był język japoński), na przerwie go zauważył. Czarnowłosy przemykał przez korytarz, nie zatrzymując się pod ich klasą. Kurosaki miał tego dość. Dość tego, że jeden z jego przyjaciół tak dziwnie się zachowuje, opuszcza lekcje i nie tłumaczy tego.  Pod wpływem impulsu, uciął wszelkie prowadzone konwersacje i podążył za Ishidą.
- Ishida! - zawołał, przeciskając się przez uczniów. - ISHIDA! - chłopak jednak nie reagował. Na dodatek, przyspieszył tępo. Ichiemu nie pozostawało nic innego, jak go dogonić. Z czasem, sytuacja przemieniła się w zaciętą pogoń. Obaj już nie szli, ale biegli, przepychając wszystkich i wszystko, co stanęło im na drodze. Rudzielec nie mógł zrozumieć, dlaczego? Czemu Ishida przed nim uciekał..Co ukrywał?... Po chwili, znaleźli się na końcu korytarza, najwyższego piętra. Uryuu obejrzał się za siebie. Błąd. Ichigo doskoczył do niego i mocno złapał za ramię. Tamten próbował się wyszarpnąć, ale bez skutku.
- Puszczaj mnie, Kurosaki! - wrzasnął. Wszyscy obecni przypadkowo spojrzeli  w ich kierunku.
- Czemu mam to zrobić?! Co się z tobą dzieje? - Ichi również podniósł głos. - Cały czas unikasz nas, na dodatek zrywasz się z lekcji...Oszalałeś??
- Nie twój interes! A teraz lepiej mnie puść, bo inaczej..
- No co?! Co ty mi zrobisz?! - pomarańczowowłosy nie musiał długo czekać na odpowiedź. Uryuu zamachnął się i wolną ręka wymierzył mu policzek. Ichigo puścił go natychmiast, a tamten korzystając z okazji, ruszył w dół po schodach.
- Ichigo! - do nastolatka podbiegli Keigo i Renji. Cały czas byli za nim, nie chcieli się wtrącać, ale teraz przyszli mu z pomocą. - Nic ci nie jest!? - zapytali jednocześnie.
- Mniejsza o to, Ishida! - powiedział rozpaczliwie chłopak i ruszył po schodach.
- Zaczekaj! - Ichigo jednak nie posłuchał. Nie chciał słuchać. Teraz naprawdę utwierdził się w swojej tezie, ze z Uryuu dzieje się coś niedobrego. Niewykluczone, ze mógł mieć jakieś kłopoty. Uczepiając się tej myśli, przyspieszył. Chwilę później przed oczami ujrzał Ishidę. Wyciągnął rękę, chcąc go złapać, byli już przy końcu schodów. Jeszcze chwila...Nagle pomarańczowowłosy potknął się. Runął w dół ze znacznej wysokości i gdyby nie czyjeś ramiona, stałaby mu się zapewne nie mała krzywda.
- Kurosaki! Uważaj, jak chodzisz! - Ichi poczuł miły zapach posiadacza bluzy, w którą ubrany był jego wybawca. Głos, który zwrócił mu uwagę, owiał go lekkim ciepłem. Był w ramionach Shirosakiego, który mocno go trzymał.
- Shiro..- szepnął, czerwieniąc się. - Dzięki. - bąknął pod nosem. Hichigo w końcu go puścił. Miał teraz przed oczami jego srogie spojrzenie.
- Skoro już tu jesteś, to idziemy. - oświadczył albinos i zaczął ciągnąć go w kierunku drzwi wyjściowych. Ishida już dawno zniknął. W chwilę później, na schodach pojawili się zdyszni Asano i Abarai, którzy widząc Ichiego, ciągnącego przez postrach liceum, zaczęli panikować.
- Ichigo!!! Nie umieraj!!! Nie damy cię mu porwać! - krzyknął dziarsko Keigo i podbiegł do Shirosakiego. Zaraz za nim, trzymał się Renji. Obaj zagrodzili mu drogę.
- Tak? - wraknął Hichigo, wyraźnie poirytowany. Kurosaki tymczasem sprawiał wrażenie, jakby chciał zapaść się pod ziemię.
- P-Puść go! - powiedział brązowowłosy, starając się, aby ton jego głosu zabrzmiał stanowczo.
- Czemu miałbym to zrobić? Ichigo idzie teraz ze mną. - syknął albinos i zgromił spojrzeniem 1-szo klasistów. - A wy grzecznie idźcie na lekcje. Oczywiście, jeśli wam życie miłe...
- Em..No skoro tak..To my już chyba pójdziemy... - powiedział Renji, czując jak nogi zaczynają mu się trząść. - To na razie, Ichigo! - uciekli.
- Odważnych masz przyjaciół. - skwitował Shiro. Niewielu jest w stanie w ogóle się do mnie odezwać, a co dopiero stawiać "opór". No cóż. W każdym razie niedługo wytrzymali.
- Tca... - szepnął Kurosaki, czując, że już chyba nic gorszego go dzisiaj nie spotka. - Teraz będą mnie zadręczać, tym, co ode mnie chciałeś. Tak samo było z Eokim. - burknął Ichi. Obaj wyszli już na powietrze. Mimo to, Shirosaki cały czas trzymał jego dłoń w uścisku.
- I co? Powiedziałeś im prawdę?
- Chyba żartujesz!
- Tak myślałem.
- Tak w ogóle, jeśli cię to interesuje, to mam jeszcze jedną lekcję.
- Nie interesuje.
- ....
- Mieliśmy się dzisiaj spotkać, a ja już skończyłem. Nie chce mi się czekać, więc pomyślałem, ze pójdziemy od razu. - wytłumaczył Hichi.
- Ciesz się, że mam torbę przy sobie. Inaczej musiałbym wrócić.
- Żadem problem. Kupiłbym ci nową. - oświadczył albinos i uśmiechnął się zaczepnie.
- To gdzie idziemy?
- Zobaczysz.
***
   Przez całą pozostałą wędrówkę żaden się nie odezwał. Do czasu. Gdy obaj stanęli przed wesołym miasteczkiem, Ichigo zaczął protestować :
- Zwariowałeś?! My nie mamy 5-ciu lat, żeby tu wchodzić..!
- Daj spokój...z tego co wiem, wesołe miasteczko to idealne miejsce na randkę. - powiedział albinos, uśmiechając się promiennie. Jednak Ichi nie dawał za wygraną.
- No niby tak, ale dla dziewczyn..! A jakbyś nie zauważył, nie jestem..
- Wiem. - urwał mu Shirosaki. W jednej chwili wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił. Jedno spojrzenie wściekłych, czarnych oczu i Kurosaki zmienił nastawienie do życia.
- Em..No..tak..wesołe miasteczko..jest super. Idziemy? - i chcąc zachować bezpieczną odległość ruszył przodem.
   - No to gdzie chcesz iść najpierw? - zapytał Hichigo, gdy razem z ustawili się w kolejce po bilety.
- Bo ja wiem.. - mruknął tamten. Naprawdę, cała ta sytuacja go przerastała.
- Dawaj..Mi tam wszystko jedno. - Shiro dalej próbował go przekonać.
- No dobra... - pomarańczowowłosy w końcu zaczął zgadzać się z losem. - Na początek może być rollercoaster. - zadecydował.
- No widzisz! Jak chcesz, to potrafisz. - skomentował Hichi z uśmiechem i zakupił bilety.
   Przed kolejką górską stało kilka gapiów. Patrzyli zaciekawieni na los tych, którzy zdecydowali się przejechać. Hichigo nie zważając na nich, chwycił Ichi'ego za rękę i przepchał do wejścia na platformę. Po chwili zjawił się ktoś z obsługi i sprawdził ich bilety. Następnie poprowadził do wagonika, zapinając im pasy. Chwila przed odjazdem bardzo dłużyła się Kurosakiemu. Zaczął się wiercić i rozglądać. Rozdrażniony jego zachowaniem Shiro, objął go ramieniem.
- C-Co ty robisz?! - zapytał pomarańczowowłosy.
- Ja? Nic takiego. Jeszcze chwila, a byś wypadł. - wytłumaczył albinos.
- Pf...Po prostu trochę się denerwuję. - wyznał nastolatek, nie patrząc na swojego rozmówcę.
- Czemu?
- Nigdy jeszcze nie jechałem na czymś takim...
- ZE CO?! Chcesz mi powiedzieć, ze to jest twój pierwszy raz..? - Hichigo jakoś nie mógł w to uwierzyć. Myślał, że każdy choć jeden raz w życiu, będąc dzieckiem, był w wesołym miasteczku i korzystał z rollercoastera.
- No..tak. Nigdy nie byłem w wesołym miasteczku. Moja mama zginęła, gdy byłem jeszcze małym dzieckiem i nie zdążyłem z nią tu przyjść. A mój ojciec..on..można powiedzieć, ze jest naprawdę bardzo zapracowany. - Shirosaki dostrzegł na twarzy chłopaka smutek. nie chciał, by Ichigo źle się bawił, więc zaczął go pocieszać.
- Spokojnie...Najważniejsze, że teraz jesteśmy tutaj teraz razem.
- I ty chcesz, żeby cie uczyć podrywu...?
- .... - w tym samym momencie wagon drgnął, po czym ruszył powoli do przodu. Ichigo lekko spanikowany, wziął głęboki oddech i zacisnął ręce na poręczy. Wagonik był już w połowie drogi na górę, gdy Shirosaki oderwał jedną z rąk nastolatka od zimnego pręta i objął swoją. Dzięki temu małemu gestowi, Ichigo poczuł, jak robi mu się cieplej na sercu. Nie chciał się łudzić, że kiedykolwiek mógłby być z Shiro tak blisko, ale zachowanie albinosa, jego zdaniem, tylko utwierdzało go w jego błędnym toku rozumowania. Mimo to, nie cofnął dłoni. Zamknął oczy. Byli już na samej górze.
- Boisz się? - zapytał Hichi, uśmiechając się lekko.
- Trochę.. - mruknął nastolatek.
- Ja w sumie też. Mam lek wysokości.
- Co?! - nie było już jednak czasu na dalsze rozmowy. Wagon runął w dół z oszałamiającą prędkością. Zakręcił w lewo, w prawo, podjechał pod kolejną górkę i zjechał na dół. Zakręcił jeszcze kilka razy, objechał dookoła własnej osi kawałek trasy, po czym wyskoczył niespodziewanie w górę. Cały czas przyspieszając, wjechał w wodę, rozbryzgując ją dookoła. Ichigo miał wrażenie, ze zaraz zwymiotuje, więc ścisnął mocniej dłoń Shirosakigo. Mimo tego, że przejażdżka budził kontrowersję w jego żołądku, jemu bardzo się podobało. Ten nagły przypływ adrenaliny, gdy wciąż przemierzali trasę, był niedopisania. W końcu jednak wagonik gwałtownie się zatrzymał. Ichigo i Hichigo zostali odpięci z zabezpieczeń przez tego samego faceta z obsługi, co wcześniej i ledwo trzymając się na nogach, wysiedli. Shiro był w nieco gorszym stanie, niż Kuroskai, dlatego wspierał się na nim. W przeciągu ok. 5-ciu minut, udało im się dojść do jakiejś ławki, na której usiedli, zatrzymując zawroty głowy.
- Shiro... - wyjęczał Ichigo, którego chęć zwrócenia 2 śniadania nie opuszczała.
- No..?
- Naprawdę masz lęk wysokości?
- No.
- To..dlaczego zgodziłeś się na rollercoastera?
- No ja wiem..? Chciałem, żebyś był szczęśliwy, tylko tyle...
- Fakt. Jeśli chcesz z kimś być, miło jest mu sprawiać przyjemność. - odburknął Kurosaki. Zaczęły nawiedzać go coraz to czarniejsze myśli. Hichigo powiedział, że chciał, aby był szczęśliwy. Ale tak naprawdę, w mniemaniu nastolatka, była to tylko część ich treningu, z której albinos wywiązywał się niezwykle dobrze.
- Tylko wiesz...Powiedziałem, tobie. Stałeś mi się bliski i...
- Przestań. - przerwał mu stanowczo Kuroskai. Nie chciał się więcej łudzić. Nie chciał myśleć, że stał się kimś ważnym w życiu Shiro, skoro wcale tak nie było. On już kogoś kochał. Nie jego. A on miał tylko grzecznie pomóc mu w osiągnięciu celu, w zamian za pomoc przy Sudo i jego kumplach. "Nic dla niego nie znaczę..." - myślał rudzielec. Bolało go to.
- Czemu mam przestać? Mówię tylko to, co myślę. - powiedział Shiro, odwracając wzrok.
- Wiesz co..chyba będę już lecieć. Dzięki za dzisiaj, było naprawdę super. Ale po tej kolejce górskiej..nie mam już na nic siły. Widzimy się w poniedziałek. Cześć. - powiedział pospiesznie Kuroskai i wstał. Na szczęście, nie mieszał już ziemi  z niebem.
- Ichigo..! - albinos próbował również wstać i zatrzymać chłopaka, ale jego nogi cały czas były jak z waty. - Teme... - wyszeptał jeszcze. Był pewien, ze pomarańczowowłosy wiedział, ż nie jet jeszcze zdolny za nim pójść, dlatego zdecydował się na ucieczkę, puki jeszcze mógł.

*************************************************************************************************
   I tym właśnie dramatycznym akcentem kończymy dzisiejszą część. Mam nadzieję, ze w tym tygodniu dodam coś jeszcze, co wbrew pozorom, może się okazać bardzo realistyczne ^^

No a teraz obiecany spamik z Ichim ^3^
1. Kurosaki w okularkach... XDD
.















2. Deszczyk :-:













3. *0*






















4. Bna-Kai....


5. Kurde...wracają wspomnienia ;-;












6. Dobre pytanie... Aczkolwiek spoiler XD


7. Anime ;-;


8. ♥


9.

















10. I coś na koniec - zastanawiający fakt

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Gakusei jidai IV

   Ichigo znalazł się w domu ok.18. Ojca nie było, a jego siostry wyszły z przyjaciółmi na pobliski festyn. Oznaczało to, że nastolatek miał być w mieszkaniu sam, przynajmniej do 21.
   Kurosaki myślał, że zanudzi się na śmierć. W telewizji leciały beznadziejne seriale, na obiad zmuszony był zjeść resztki wczorajszej kolacji. Po tym zrobiło mu się niedobrze, więc resztę wolnego czasu spędził w podłym humorze. Zajął się nawet nadrabianiem lekcji , choć sam dobrze nie wiedział, co tego dnia działo się w szkole. Znalazł się jednak ktoś, kto postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i sprawdzić, co działo się u chłopaka, który rzekomo zapomniał swojej pracy domowej.
   - Ichigooooo! - powitał pomarańczowowłosego Keigo. Próbował jeszcze rzucić się na nastolatka. Tamten jednak w samą po się odsunął, co zaowocowało upadkiem Asano.
- Dobry wieczór, Kurosaki-kun. - przywitała się Orihime, wchodząc do mieszkania. Za nią weszli jeszcze Rukia, Chad i Renji. Oni jako jedyni naprawdę wyglądali na poważnych.
- No więc...Co was tu sprowadza? - zapytał Ichigo, siadając ze znajomymi w salonie.
- Chcieliśmy dać  ci lekcje, ale to nie wszystko. Głównie sprowadzasz nas ty sam, a konkretnie twoje zachowanie. - odpowiedziała Kuchiki. Reszta jego przyjaciół nie śmiała spojrzeć mu prosto w oczy.
- Nie rozumiem...
- Nie udawaj, Ichigo. Oni i tak o wszystkim wiedzą. Powiedziałem im o twoich problemach po tym, jak dzisiaj nie przyszedłeś na lekcję. - powiedział Asano. Głupawka już mu przeszła.
- HĘ?! - zdziwił się Ichigo. - Przecież obiecałeś, że tego nie zrobisz!
- Wiem. Dlatego przepraszam. Ale wiem, ze dzisiaj rano wcale nie pobiegłeś do domu. Potem nie było cię w szkole. Myślisz, że jak ja się mogłem czuć?! Martwiłem się! I to cholernie! - brązowowłosy podniósł głos.
- To nie moja wina..! - Kurosaki chciał się bronić, ale nie widział innego sposobu, jak tylko powiedzenie prawdy. Przynajmniej częściowo. Nie chciał mieszać przyjaciół w swoje problemy, a zwłaszcza, że to nie oni, ale Shirosaki uratował jego cnotę.
- Chcemy wiedzieć, co się stało i dlaczego ci starszacy cię przesiadują. - wtrącił Abarai.
- Jeśli nie powiesz nam prawdy, zgłosimy to nauczycielom. - dopowiedziała Rukia. Chad skinął głową na potwierdzenie, a Inue złapała się za krawędź spódnicy.
- Chcemy ci pomóc... - szepnęła cicho.
- Nie pomożecie mi. Sam muszę sobie z tym poradzić. - zaparł się Ichi.
- Wcale nie. Masz nas! Po to są przyjaciele! - stwierdziła Kuchiki.
- A to ciekawe! - prychnął rudzielec. - Okey, powiem wam! Ale jeśli ktokolwiek inny dowie się o tym, to się P-R-Z-E-P-R-O-W-A-D-Z-A-M. I już nigdy mnie nie zobaczycie. Jasne?
- Jak słońce.
- Denerwują ich moje włosy. Ich kolor. Myślą, że je farbuję. Nie wiem co, ale coś do nich mają. Przez jakiś czas unikałem bójek z nimi, ale dzisiaj zauważyłem jednego z nich, kiedy szliśmy do szkoły.Przestraszyłem się. Myślałem, ze chce nas pobić. Dlatego cie spławiłem. - wyznał, patrząc na Asano.
- No dobrze, ale czemu cię nie było? - dopytywał ognistowłosy. - Zrobił ci coś?
- Um..Ja..straciłem..przytomność! Biliśmy się, aż..no, przegrałem. Ocknąłem się w południe, byłem sam. Wolałem wrócić do domu, niż iść do szkoły i tłumaczyć się ze wszystkiego sensei. Teraz rozumiecie? Nie chcę, żebyście wtrącali się w te sprawy, bo jeszcze wam stanie się krzywda.
- Kurosaki-kun... - szepnęła Inue. Wzruszył ją fakt, że chłopak woli poświęcić siebie, niż dać skrzywdzić przyjaciół.
- Ichigo....Tak nie może być...Doceniamy, co dla nas robisz, naprawdę. Ale tu nie chodzi tylko o nos. Martwimy się o ciebie. Nie chcemy, żeby tobie stała się krzywda... - powiedziała cicho Rukia. Nikt nie mógł nic wymyślić. Cisza coraz bardziej stawała się nie do wytrzymania.
- Czy oni długo jeszcze zamierzając cię z tym męczyć? - odezwał się wreszcie Sado. Długo przysłuchiwał się rozmowie i sam także coś dodał.
- Nie wiem..Ale myślę, ze nie. - skłamał gładko pomarańczowowłosy. W duchu czuł, ze 3-cio klasiści nie zamierzają ani trochę mu odpuścić. Ale miał Shiro. On zawsze mógł mu pomóc, gdyby doszło do najgorszego.
- Może zróbmy tak : gdyby oni jeszcze coś ci zrobili, to wtedy powiesz to nam, a my pogadamy jakoś tak delikatnie z nauczycielami.... - zaproponował Renji.
- No nie wiem... - w rzeczywistości Ichi wcale nie miał zamiaru mówienia im już czegokolwiek. Postanowił, że sam sobie poradzi. Na razie liczyło się jak najszybsze spławienie znajomych...
- Nie powiemy bezpośrednio o tobie... tylko w kontekście zwrócenia uwagi tamtym..bo ja wiem? Może większy nadzór? - Abarai cały czas starał się przekonać do swoich racji.
- No dobra... - powiedział Kurosaki. Nie chciał kłamać. Jednak nie miał wyboru.
- To świetnie! - gdy to już ustalili, wszyscy obecni w pokoju wstali. Nastolatek odprowadził znajomych do drzwi, a tamci wyszli. Odetchnął z ulgą. Odwrócił się na pięcie i z zamiarem pójścia do siebie, zaczął wspinać się po schodach. Zatrzymał do jednak czyjś głos.
- Kurosaki-kun? - Ichigo aż podskoczył. Okazało się, że Inue wcale nie wyszła z mieszkania razem z innymi.
- C-Co ty tutaj robisz? - zapytał rudzielec.
- Ja...Przepraszam. Miałam dać ci jeszcze lekcje. - powiedziała i zarumieniła się. Kurosaki kompletnie nie wiedział, dlaczego.
- Um..no okey. To chodź do mnie.
- D-Dobrze! - odpowiedziała szybko i wspięła się po stopniach.
   W pokoju chłopaka Orihime dała mu zeszyty i zaczęła tłumaczyć tematy. Ichigo słuchał uważnie, od czasu do czasu zadając jakieś pytanie. Kiedy skończyła, odezwał się :
- Wiem, że to może trochę dziwne, ze o to pytam, ale czemu nie przyszedł z wami Ishida?
- Aaa..Ishida-kun! Źle się poczuł, od razu po szkole poszedł do domu. W sumie, to nie wyglądał tak
źle...Jednak od rana był jakiś dziwny...
- Dziwny?
- No...Może jestem przewrażliwiona, ale zdawał się być strasznie zmyślony i nieobecny. Zupełnie jak nie on! Nie zgłaszał się ani razu, a na przerwach cały czas przesiadywał w łazience. Unikał rozmowy z nami...
- Wiesz może, dlaczego? - dla Ichiego wydawało się to dziwne...
- Nie...Do dzisiaj wszystko było normalnie, więc nie wiem, czemu...
- No dobra, dzięki. Chodź, odprowadzę cię do drzwi. - powiedział pomarańczowowłosy i razem z dziewczyną wstali i udali się do przedpokoju.
- Do jutra, Kurosaki-kun.
- Do jutra.
A! Właśnie! Coś mi się przypomniało...Sensei wspomniała dzisiaj o jakiejś tematycznej dyskotece...Ma się ona odbyć za tydzień... Trzeba przyjść z kimś. Byłbyś zainteresowany? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Hmm...Tematyczna dyskoteka?.... Niby na jaki temat..?
- Nie wiem...szczegóły mają powiedzieć jutro. Ponoć uczniowie 3-cich klas coś takiego organizują już 7 raz z rzędu.
- Uhum...
- Więc?
- He? A...więc...w sumie mógłbym pójść. - Ichi odpowiedział dopiero po chwili namysłu. "Do czego ona..."
- Cieszę się. - szepnęła, po czym dodała na odchodne : - tylko pamiętaj, trzeba przyjść z kimś!

***
   Ichigo nie długo ciszył się spokojem w pustym mieszkaniu. Nie całe 20 minut po wyjściu Orihime do domu wróciły Yuzu i Karin. Zaraz po nich przyszedł Isshin, który po swoim rutynowym odgrywaniu głupa, postanowił poważnie porozmawiać ze swoim synem w salonie...
- Ichigo, mam do ciebie pewną sprawę. Jako że w zasadzie nigdy nie sprawiałeś problemów wychowawczych, uważam, że jesteś dosyć dojrzały, aby...No właśnie. Jak wiesz, od jakiegoś czasu ranga mojej kliniki ogromnie wzrosła, a ja stałem się dość prestiżowym medykiem...przez to, ostatnio mało czasu spędzamy razem. Dlatego wziąłem sobie wolne na tydzień i chciałbym z wami gdzieś wyjechać. No ale ty...Zbliża się koniec roku, egzaminy... To nie tak, ze nie chcę jechać z tobą, po prostu za granica nie mógłbyś się dobrze uczyć i dlatego chcę, abyś został przez tydzień w domu sam. Ufam ci na tyle, ze jestem w stanie zostawić cię samego w domu. Mam nadzieję, ze pod moją nieobecność mieszkanie pozostanie w jednym kawałku....
- Postaram się.. - mruknął Kurosaki.
- No ja mam nadzieję! A teraz idź do siebie i poucz się jeszcze!
- Dobra..A którego dokładnie wyjeżdżacie?
- Za dwa dni, a wracamy za tydzień. Przepraszam, ze mówię ci to dopiero teraz, ale wcześniej nie miałem okazji...
- Nic się nie stało. Bawcie się dobrze. - powiedział obojętnie chłopak i poszedł do siebie. Tak naprawdę, to miał do ojca żal, że jak już mogą trochę czasu spędzić razem, to on jest tej szansy pozbawiony. Było, nie było, Isshin był jego ojcem. Może trochę pokręconym, ale jednak. A kiedy prawie cały czas nie ma go w domu...Eh..Mimo wszystko cieszył się, że chociaż Yuzu i Karin nie będą dorastać bez taty. Były dla niego najważniejsze, a ich szczęście liczyło się dla niego podwójnie.

***
   W tym samym czasie.
   Po wyjściu Ichigo Hichigo Shirosaki pogrążył się w pewnej lekturze. Tak ciekawej, że aż zasnął. Obudził się dopiero wieczorem. "Kurde....zasnąłem...Która godzina? 23? Nie jest tak źle..." - pomyślał jeszcze nie do końca rozbudzony. Zamknął książkę, wstał i udał się do swojego pokoju. Tam odłożył dzieło na regał i poszedł się wykąpać. Napuścił wody do wanny, rozebrał się i wszedł. Czując ciepło, odprężył się. Zaczął jeszcze raz przemyślać swoją sytuację. Nie wiedział, czy robił dobrze, okłamując Kuroskaigo. Może od razu trzeba było powiedzieć mu prawdę...? Nie...To zdecydowanie przyspieszyłoby fabułę tego opowiadania, a Shiro chciał, żeby osiągnęło co najmniej 10 części. W takim razie....Co miał robić? Dalej ciągnąć swoją farsę, czy może...nie...Przecież Ichigo prawie go nie zna....Eh... Myśląc tak intensywnie, zasnął ponownie.


*****************************************************************************************************************
   Yo moi kochani! Witam was w kolejny poniedziałek. Mam nadzieję, ze jakoś radzicie sobie z pogodą ;) Ja osobiście ledwo żyję XD
   Co do opka...Tak, podobnie jak Hichigo chcę dobić przynajmniej do 10 w tej fabule ^^ Będzie nieco wolniej się rozwijać, ale już od przyszłej części będzie się dziać. I to tak na poważnie *.*
   Radzę wam zaglądać na bloga częściej, mam straszny napad weny i trochę wolnego czasu ^^ Poza tym, w "ogłoszeniach" postaram dodać się w krótce rozpiskę notek na najbliższy czas, bo będzie trochę zawirować ;p
   I na osłodę życia - będzie spam ze zdjątkami Hichigo. Mam jakąś fazę 0.0 Następnym razem Ichi ^^ Możecie pisać w kom, które najbardziej wam się podoba, to dodam na stałe na bloga. Mi osobiście nr. 1 ^.^

1. Kooooocham ^♥^















2. To...coś w sobie ma :)
.















3.


4. Taki szekszi.... 0.0


5.


6. Jedno z moich ulubionych ^^


7.


8. <3


9. Ostatnimi czasy moje profilowe na google XD